Leon XIII Encyklika “Satis cognitum”.pdf

(397 KB) Pobierz
Leon XIII
Encyklika „Satis cognitum”
O jedności Kościoła
Do czcigodnych braci patriarchów, prymasów, arcybiskupów,
biskupów i innych ordynariuszy utrzymujących pokój i jedność ze
Stolicą Apostolską!
Czcigodni Bracia, pozdrowienie apostolskie i błogosławieństwo!
1. Wstęp
2. Współpraca ludzka
3. Kościół zawsze widoczny
4. Jak Chrystus utworzył swój Kościół
5. Chrystus Głową Kościoła
6. Jedność w wierze
7. Rodzaj jedności w wierze ustanowionej przez Chrystusa
8. Magisterium (Urząd Nauczycielski) Kościoła jest
wieczyste
9. Każda objawiona prawda, bez wyjątku, musi zostać
zaakceptowana
10. Kościół a społeczeństwo Boże
11. Najwyższa władza założona przez Chrystusa
12. Powszechna jurysdykcja św. Piotra
13. Papieże Rzymscy posiadają najwyższą władzę w
Kościele Jure Divino
14. Biskupi należą do zasadniczej konstytucji Kościoła
15. Biskupi oddzieleni od Piotra i jego następców, tracą
wszelką jurysdykcję
16. Odwołanie się do “owiec nie z tej owczarni”
1.
Wstęp
Dosyć dobrze jest wam znana niemała Nasza troska i myśli zwrócone
ku temu, że pragniemy przywołać zbłąkanych do owczarni
powierzonej pieczy najwyższego pasterza dusz, Jezusa Chrystusa.
Zamierzywszy tę rzecz w duchu i nie mniej powodowani zbawienną
radą, postanowiliśmy ukazać obraz Kościoła i jakby w zarysie go
opisać. Z niego najbardziej godna uwagi jest jedność, którą odcisnął w
nim na wieki jako znamię prawdy i niezwyciężonej mocy Boski
Twórca. W duszach zagłębiających się w nim może i powinno jaśnieć
wielce wrodzone piękno i wspaniałość Kościoła, prawda bowiem ma
to do siebie, że oddawanie się jej kontemplacji usuwa niewiedzę,
koryguje fałszywe sądy i uprzedzenia – szczególnie u tych, którzy nie
z własnej winy tkwią w błędzie, a także pobudza u ludzi miłość do
Kościoła podobną temu umiłowaniu, którym Jezus Chrystus obdarzył
tę swą oblubienicę odkupioną Boską krwią: “Chrystus umiłował
Kościół i wydał samego siebie za niego” (Ef 5, 25).
Zamierzający powrócić do ukochanej matki, czy to nie poznanej
jeszcze właściwie, czy opuszczonej niegodziwie, mają przed sobą trud
i wysiłek wprawdzie nie tak wielki, jak krew, którą Jezus Chrystus
złożył jako okup – lecz dostrzegą oni przynajmniej, że ciężar ten nie
pochodzi od woli ludzkiej, ale z nakazu i polecenia Bożego – i dlatego
mocą obfitej łaski niebieskiej bez trudu będą doświadczali prawdy
Boskiej Jego nauki: “Albowiem jarzmo moje słodkie jest, a brzemię
moje lekkie” (Mt 11, 30).
Dlatego też pokładając największą nadzieję w Ojcu światłości, od
którego pochodzi “wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały” (Jk
1, 17), Jego to bowiem, “który wzrost daje” (1 Kor 3, 7) jednego
usilnie prosimy, aby łaskawie zechciał dać Nam siłę przekonania.
2.
Współpraca ludzka
Jakkolwiek Bóg, sam jeden i przy pomocy własnej siły mógł stworzyć
wszystko, co zostało stworzone siłami natury, to jednak wolał,
powodowany łaskawym zamiarem, pomóc ludziom posługując się
innymi ludźmi. I tylko za sprawą i pośrednictwem ludzi zwykł dawać:
doskonałość należną w pierwszym rzędzie przyrodzie, a w porządku
nadprzyrodzonym: świętość i zbawienie ludziom.
Jednak oczywiste jest, że nic nie może udzielać się pośród ludzi, jak
tylko za pośrednictwem rzeczy zewnętrznych, które są spostrzegane
zmysłowo. Z tego powodu Syn Boży przyjął ludzką naturę, “który
będąc w postaci Bożej … wyniszczył samego siebie, przyjąwszy
postać sługi, stawszy się podobny ludziom” (Flp 2, 6–7); a co więcej,
spędzając życie na ziemi, przekazał ludziom, rozmawiając z nimi,
swoją naukę i swoje prawa.
3.
Kościół zawsze widoczny
Ponieważ Jego święta misja miała być trwała i wieczna, dlatego
wybrał sobie niektórych uczniów swojej nauki i uczynił ich
uczestnikami swojej władzy: gdy z nieba sprowadził na nich Ducha
Prawdy, przykazał, ażeby przemierzali świat i to wszystko, czego sam
nauczał i nakazał, wiernie przekazywali wszystkim narodom. To
właśnie ogłosił, aby rodzaj ludzki przez Niego, przez wyznanie wiary
oraz posłuszeństwo prawom mógł osiągnąć świętość na ziemi i
szczęście wieczne w niebie.
Na takiej zasadzie i na takim fundamencie został założony Kościół.
Jeżeli więc spojrzymy na ów cel ostateczny, o który zabiega Kościół i
na sprawy bezpośrednio kształtujące świętość w duszach, to
rzeczywiście jest on duchowy; jeśli spojrzymy na tych, z których on
się składa i na same środki, za pomocą których nadprzyrodzone dary
są doprowadzane do nas, jest on z konieczności postrzegalny jako
zewnętrzny. Dar nauczania przyjęli Apostołowie poznając znaki
dostępne dla wzroku i słuchu, i dar ten nie inaczej realizowali, jak
słowem i czynem, które oddziaływały na zmysły. W ten sposób,
jakkolwiek ich głos wchodził z zewnątrz do uszu, rodził w duszach
wiarę: “Wiara więc ze słuchania, słuchanie zaś przez słowo
Chrystusowe” (Rz 10, 17). Sama zaś wiara, czyli uznanie pierwszej i
najwyższej prawdy jest wprawdzie poznawana przez się rozumem,
lecz winna przejawiać się na zewnątrz w jawnym jej wyznawaniu.
“Sercem bowiem wierzy się ku sprawiedliwości, ustami zaś wyznaje
się ku zbawieniu” (Rz 10, 10). Podobnie nic nie jest bardziej
wewnętrzne dla człowieka niż łaska niebieska, która rodzi świętość,
lecz zewnętrzne są zwyczaje i szczególne narzędzia uczestniczenia w
łasce; nazywamy je sakramentami, które są rozdzielane przez ludzi
imiennie do tego powołanych, z zachowaniem pewnych obrzędów.
Jezus Chrystus rozkazał Apostołom i wiecznym następcom
Apostołów, by nauczali i kierowali poganami; rozkazał też poganom,
by przyjęli ich naukę i podporządkowali się posłusznie ich władzy.
Ten związek praw i obowiązków w rzeczpospolitej chrześcijańskiej
nie tylko trwać, lecz nawet być zapoczątkowanym nie może bez
komentatorów i wysłanników rzeczy zmysłowych. Z tych to
powodów Kościół jest często nazywany przez święte pisma ciałem lub
ciałem Chrystusowym: “Wy zaś jesteście ciałem Chrystusa” (1 Kor
12, 27). Dlatego, że jest ciałem, Kościół jest widzialny oczom, skoro
zaś jest Chrystusowy, jest żywym ciałem, czynnym i żywotnym,
ponieważ chroni je i utrzymuje Jezus Chrystus wszczepioną weń
swoją mocą, przez to, że żywi połączone ze sobą pędy winne i
sprawia, że rodzą owoc. Jak bowiem w zwierzętach zasada życia
pozostaje niewidzialna i ukryta, lecz przejawia się w zmianie miejsca i
ruchu członków, tak też w Kościele nadprzyrodzona zasada życia
przez to, co się przez nią dokonuje, ukazuje się wyraźnie.
Z tego wynika, że w wielkim owym niebezpiecznym błędzie tkwią ci,
którzy tworzą sobie Kościół na własną miarę i przedstawiają go jako
ukryty i prawie niewidoczny; jest on dla nich jakby ludzką instytucją
mającą pewne przepisy i zewnętrzne obrzędy, pomijając wieczny
przepływ łaski Bożej i opuszczając te Boskie rzeczy, które dają na co
dzień pełne wyrazu świadectwo życia zaczerpniętego od Boga.
Ograniczenie Kościoła Jezusa Chrystusa tylko do jednego z tych
wymiarów jest tak samo niedorzeczne, jak człowiek sprowadzony
tylko do ciała lub tylko do duszy. Ścisłe złączenie tych dwóch
porządków jest koniecznym wymogiem prawdziwego Kościoła tak
samo, jak naturę ludzką tworzy najgłębsze połączenie duszy i ciała.
Nie jest ten Kościół jakąś obumarłą postacią, lecz ciałem Chrystusa
obdarzonym życiem nadprzyrodzonym. Tak jak Chrystus, Głowa i
Wzór, jest niepełny, gdy upatruje się w Nim tylko ludzką czy
widzialną naturę – jak to czynią focjanie i nestorianie – albo tylko
niewidzialną naturę Boską, jak utrzymują monofizyci, ale jest jeden z
dwóch i w dwóch naturach: tak widzialnej, jak i niewidzialnej – tak
też Jego Ciało Mistyczne nie jest prawdziwym Kościołem bez tego, co
sprawia, że jego widoczne części czerpią siłę i życie z
nadprzyrodzonych darów i innych rzeczy, skąd pochodzi ich zasada i
rozkwita ich natura. Skoro zaś Kościół jest dziełem tego rodzaju z
Boskiego ustanowienia i woli, winien on bez jakiejkolwiek przerwy
taki sam trwać po wieczne czasy; gdyby zaś nie trwał albo nie był
ustanowiony wiecznotrwałe, to i sam cel, do którego dąży, byłby
ograniczony przedziałem miejsca i czasu, co oczywiście sprzeczne jest
z prawdą. Tak więc owo połączenie rzeczy widzialnych i
niewidzialnych, jako stan naturalny i zaszczepiony w Kościele
zrządzeniem Bożym musi istnieć tak długo, jak długo będzie istniał
Kościół. Dlatego św. Jan Chryzostom pisze: “Nie stroń od Kościoła;
nie ma bowiem nic mocniejszego niż Kościół. Kościół twą nadzieją,
Kościół twym zbawieniem, Kościół twą ucieczką. Przewyższa on
niebiosa i sięga poza ziemię. Nigdy nie starzeje się, lecz wciąż tchnie
życiem. Dlatego Pismo św., dowodząc siły jego i stałości, nazywa go
górą” (Homilia de capto Eutropio, n. 6).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin