Ringo Star.pdf

(6469 KB) Pobierz
WPROWADZENIE
Miejmy to już za sobą.
Nie jesteśmy spokrewnieni. Urodziłem się z  tym nazwiskiem, on nie. To tylko zbieg
okoliczności.
Ale czemu miałbym nie napisać o Najsławniejszym Perkusiście Świata?
Ta książka nie jest o  Nich. Nie spodziewajcie się chronologicznej relacji z  życia zespołu
i szczegółowych raportów z sesji nagraniowych. To już dokładnie przerobiono wiele razy.
Oczywiście zespół jest „wielką częścią jego legendy”, że posłużę się odnoszącymi się do
perkusisty słowami George’a  Harrisona, pochodzącymi z  filmu
Noc po ciężkim dniu.
Ta
książka pewnie nigdy by nie powstała, gdyby w  sierpniu 1962 roku John Lennon, Paul
McCartney i Harrison nie zwolnili Pete’a Besta i nie zaprosili do zespołu The Beatles Ringa
Starra.
Nikt nie wie, jak potoczyłoby się życie Ringa, gdyby odmówił panom Lennonowi,
McCartneyowi i  Harrisonowi i  pozostał w  grupie Rory Storm and the Hurricanes, w  której
obijał bębny przez cztery lata.
Ringo znajdowałby się w świetle reflektorów w trakcie występów tego zespołu – śpiewałby
swoim nosowym barytonem utwór
Boys
i  cieszył się uwielbieniem miejscowych fanów
grupy. Być może umieściliby jego zdjęcie lub nawet wspomnieli o nim czasem w „Liverpool
Echo” lub magazynie „Merseybeat”.
A później – podobnie jak wielu innych ulubieńców liverpoolskiej sceny muzycznej, którzy
skończyli jako bohaterowie starych, pożółkłych wycinków z gazet – stałby się przeszłością.
Patrzyłby z podziwem i zazdrością, jak Beatlesi (w składzie z perkusistą nienazywającym się
Pete Best) w ciągu roku zmieniają świat.
Ale Ringo nie powiedział: „Nie, dzięki” i właśnie dlatego powstała ta książka.
„Jestem tu, bo to wszystko się wydarzyło – mówił kilka lat po rozpadzie The Beatles. – Ale
nie zrobiłem nic w tym kierunku, poza powiedzeniem »tak«”.
Typowy, skromny Ringo. Gdy John, Paul i George proponowali mu pracę, był już uważany
za najlepszego bębniarza w  Liverpoolu, a  nawet w  całej północnej Anglii. Mało brakowało,
a  nie przyjąłby oferty, gdyż jeszcze jeden miejscowy zespół proponował mu angaż. Ale
Beatlesi zaoferowali więcej pieniędzy. Nie mógł podjąć innej decyzji.
Zatem Ringo Starr się zgodził, a  The Beatles od 53 lat są najważniejszą częścią jego
życia. Był najstarszym członkiem grupy, lecz ostatnim, który do niej dołączył. Jego
przygoda z  zespołem trwała zaledwie osiem krótkich lat, choć dla historii była to cała
wieczność.
Beatlesi zapewnili Ringo Starrowi bogactwo, o  jakim nie śmiał marzyć, i  sprawili, że
dołączył do postaci, które zwykło się rozpoznawać tylko po imieniu – Marilyn, Cher,
Madonna, Frank, Elvis…
John, Paul, George i osoby blisko związane z Beatlesami (Neil Aspinall, Mal Evans, George
Martin, Brian Epstein i  inni) odgrywali niezwykle istotną rolę w  życiu Ringa między 1962
a 1970 rokiem. Początki były radosne i pełne nadziei. Skończyło się kłótniami i wzajemnymi
pretensjami.
Ale moim celem podczas pisania tej książki było przeprowadzenie czytelnika przez życie
Ringo Starra – od narodzin Richarda Starkeya w  Liverpoolu aż do teraźniejszości, wraz ze
wszystkimi ważnymi wydarzeniami, które miały miejsce pomiędzy.
Przekonacie się, że John, Paul i  George nie zniknęli z  życia Ringa po rozpadzie The
Beatles. Podobnie jak on ze zmiennym szczęściem kontynuowali karierę jako wykonawcy
solowi i zajmowali się własnym życiem. Każdy z nich obrał inną ścieżkę, ale co jakiś czas te
ich ścieżki się spotykały.
Paul McCartney w dalszym ciągu utrzymuje z Ringiem bliskie kontakty. Pewnie podobnie
byłoby z  Johnem i  George’em, gdyby wciąż żyli. W  końcu stary dobry „Ring” był zawsze
rozjemcą. Jego „bracia” nigdy nie przestali go kochać, podobnie jak on nie przestał kochać
ich. Dlatego w  rozdziałach poświęconych życiu Starra po 1970 roku od czasu do czasu
natkniecie się na Johna, Paula i George’a.
Dowiecie się też znacznie więcej, począwszy od naznaczonego chorobami dzieciństwa
Richy’ego Starkeya, który dorastał w  Dingle – jednej z  najpaskudniejszych dzielnic
Liverpoolu – wychowywany przez samotną matkę pracującą w  kilku miejscach, byleby
zapewnić ukochanemu synowi dach nad głową i  jedzenie. (Tak, zapisywał swoje imię
właśnie w ten sposób – „Richy”, bez „e”).
Przeczytacie także o  dojściu Richy’ego – pomocnika stolarza – do statusu uznanego
miejscowego perkusisty oraz o  wpływie, jaki wywarł na jego karierę we wczesnych latach
inny liverpoolczyk, Rory Storm. Zajmę się także latami po rozpadzie The Beatles, gdy Ringo
przebojem wdarł się na listy przebojów jako artysta solowy i  rozstał się z  pierwszą żoną,
Maureen Cox – dziewczyną pochodzącą z jego rodzinnego miasta i matką trójki jego dzieci.
Gdy Ringo zagubił się na niespokojnym oceanie sławy w trakcie poszukiwań sensu życia,
miał kłopot z powrotem do domu. Przez dwie dekady ostro imprezował z takimi postaciami
jak Harry Nilsson czy Keith Moon. Jego kariera – muzyczna i  aktorska – mocno ucierpiała,
a on sam popadł w alkoholizm.
Znajdziecie tu także opisy jego późniejszych triumfów, które przyszły wraz
z  małżeństwem z  Barbarą Bach, wzmianki o  leczeniu obojga w  klinice odwykowej, które
uratowało im życie, oraz o  odrodzeniu się Ringa jako trzeźwej gwiazdy programów dla
dzieci i  doświadczonego ambasadora rocka – zachwycającego całe pokolenie dzieciaków
w roli Pana Konduktora w serialu
Tomek i przyjaciele,
jeżdżącego w  trasy z  grupą All-Starr
Band, zbierającego pieniądze na cele charytatywne, piszącego książki i  reklamującego
różne produkty.
I wciąż (niechętnie) odpowiadającego na niekończące się pytania o The Beatles.
Nie znajdziecie tu natomiast opinii autora na temat technicznych zdolności Ringo Starra
jako perkusisty The Beatles. Ten temat lepiej sprawdza się w dyskusjach przy piwie albo na
forach internetowych. Można by o tym stworzyć osobną książkę i być może pewnego dnia
faktycznie taka powstanie. Nie jestem muzykiem. Grałem na perkusji jako nastolatek, ale
kiepsko. Jeśli jednak chcecie znać moje zdanie, to stały rytm i wyważony styl gry Ringa były
idealne dla brzmienia Beatlesów.
Poza tym historii nie da się zmienić. To właśnie Ringo Starr gra we wszystkich
nieśmiertelnych przebojach The Beatles: od pierwszego numeru jeden listy przebojów
(Please
Please Me)
przez niemal wszystkie utwory nagrane przez zespół po ostatni numer
jeden (The
Long and Winding Road).
To mówi samo za siebie – nie ma co z tym dyskutować.
Przywołuję w  tej książce kilka sytuacji, gdy krytykowano grę Ringa – nawet takie
przypadki, gdy on sam wspominał o krytyce. Nie da się tego całkiem zignorować, bo miało
to miejsce. Ale wspominam też o  płynących w  jego stronę pochwałach – choćby tych
wygłaszanych przez D.J. Fontanę, perkusistę Elvisa Presleya, który pracował z  Ringiem
w  Memphis w  połowie lat 80. podczas nieudanych sesji nagraniowych z  Chipsem
Momanem. „Nigdy nie słyszałem, by ktoś miał tak genialne wyczucie tempa”, mówił
Fontana.
Nie sądzę, by ktokolwiek z  żyjących w  czasach Beatlemanii podważał wpływ, jaki Ringo
Starr wywarł na wszystkich zainteresowanych perkusją – zwłaszcza na dzieciakach
w  Ameryce oglądających The Beatles podczas ich pierwszego występu w 
The Ed Sullivan
Show
w lutym 1964 roku.
Jednak nie mogę pominąć tego, że niektórzy fani skupiają się nieustannie na grze Ringa
i nadawaniu przez niego tempa utworom The Beatles, zapominając o zasługach świetnego
gitarzysty prowadzącego George’a  Harrisona czy znakomitego gitarzysty rytmicznego
Johna Lennona. Bo chyba każdy się zgodzi, że gra na basie Paula McCartneya jest bez
zarzutu.
„Ringo Starr zmienił moje życie w większym stopniu niż którykolwiek inny bębniarz – pisał
w  wydanej w  1984 roku książce
The Big Beat
Max Weinberg, wieloletni perkusista
współpracującej z  Bruce’em Springsteenem grupy E Street Band oraz członek zespołu
grającego w  prowadzonych przez Conana O’Briena programach
Late Night
The Tonight
Zgłoś jeśli naruszono regulamin