Pankiejewa Oksana KDK 01 A5 popr.pdf

(3346 KB) Pobierz
Oksana Pankiejewa
Przekraczając granice
Cykl: Kroniki Dziwnego Królestwa Tom 1
Przełożyła: Marina Makarevskaya
Tytuł oryginału:
Хро�½ики стра�½�½ого королевства 1: Пересекая гра�½ицы
Wydanie oryginalne 2004
Wydanie polskie 2015
Jeśli przypadkiem traficie do równoległego świata, gdzie spotkacie elfy,
mężnych rycerzy i królów, nie sądźcie, że trafiliście do świata baśni i od tej
pory będzie cudownie. Skoro w poprzednim życiu wszystko było u was nie
„jak u normalnych ludzi”, to dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Stare
problemy pozostały i jeszcze dołączyły do nich nowe.
Dwudziestoletnia studentka Olga, znalazłszy się w królestwie Ortanu,
nadal nie ma chłopaka, ani porządnej pracy, a do tego jeszcze musi walczyć z
kopcącym piecem, obowiązkowym noszeniem spódnicy do kostek i
czepeczka - cóż począć, średniowiecze! I do tego wszystkiego nigdzie nie ma
kawy! Zainteresowanie sympatycznego króla Szellara również sprowadza na
nią kłopoty - zazdrosne damy dworu, z których każda widzi siebie jako
przyszłą królową, knują przeciwko ekscentrycznej „przesiedlence”. Kto wie,
może król się z nią ożeni, a wtedy żegnaj korono! Najlepiej wszystko
zakręcić tak, by bezczelną dziewuchę złożono w daninie smokowi.
Jednak los już rozstawia na szachownicy życia ważne i tajemnicze figury:
wesoły błazen Żak o niejasnej przeszłości, równie osobliwy Mistralijczyk
Cantor - zabójca i partyzant, prostolinijny i szczery paladyn Elmar z sercem
na dłoni, nimfa Azille i młodziutki elf...
-2-
Zamiast wstępu.
Różnie to w życiu bywa. Czasem los wykręca numery, jakich w
żadnym filmie nie uświadczysz - normalny scenarzysta by na coś
takiego nie wpadł, a od wariata nikt przecież nie kupi scenariusza.
Tymczasem najczęściej wszystko zaczyna się bardzo niewinnie,
żeby nie powiedzieć - trywialnie...
Bywa na przykład tak... Masz dwadzieścia jeden lat, z których
cztery poświęciłaś na naukę języków obcych. Aż przyszła
katastrofa... Zresztą nawet bez niej sprawy nie wyglądają różowo.
Rodzice nie mają kasy i ostatni rok twoich studiów stanął pod
wielkim znakiem zapytania. No, może gdyby ojcu zaczęli znowu
płacić... Ale to mało prawdopodobne. Zresztą co by to zmieniło?
W ostateczności sama byś się zakręciła i przynajmniej spróbowała
zarobić jakiś grosz. Tylko że... Co potem? Że też, kretynko jedna,
koniecznie musiałaś wybrać sobie tak egzotyczny kierunek jak
język hiszpański! Owszem, przy zdawaniu na studia miało to jakiś
sens - a bo mniejsza liczba kandydatów na jedno miejsce, a bo na
angielski byś się w ogóle nie dostała. Ale choć głupio się do tego
przyznawać, dopiero teraz dotarło do ciebie, że konkurencja była
mniejsza nie bez powodu, a z przyczyn jak najbardziej realnych i
dających się łatwo wyjaśnić. I jaka niby kariera czeka cię z taką
specjalizacją? W dużym mieście to jeszcze, ale trzeba by wpierw
w takowym mieście mieszkać. A żeby tam mieszkać, należy mieć
taką pracę, by starczyło i na życie, i na czynsz. I jeszcze meldunek
by się przydał, bo bez niego żadnej pracy nie dostaniesz. Błędne
koło. Dodajmy, że aby znaleźć taką pracę, potrzeba albo
znajomości, albo fenomenalnego szczęścia, a tobie brakuje i
jednego, i drugiego. Tak samo jak jeszcze jednej, bardzo
pożytecznej cechy, którą w sumie trudno dokładnie nazwać, ale
dzięki której ludzie jakimś cudem radzą sobie w życiu, mając na
-3-
głowie problemy takie same, a nawet jeszcze gorsze.
Przewidywane zakończenie: pomiotasz się przez parę miesięcy,
póki cię nie wyeksmitują z akademika, po czym skruszona
wrócisz do domu, do rodzinnego Pipidówka Dolnego, zapyziałego
miasteczka powiatowego, gdzie trudno nie tylko o karierę, ale o
jakąkolwiek pracę. Chyba że w tej fabryce, w której ojcu nie płacą
pensji. Albo na bazarze. Jedyne co pozostaje to może korki z
angielskiego, który miałaś na studiach jako drugi język i który
sama znasz bardzo, ale to bardzo słabo. A ten twój cały hiszpański
to już w ogóle nikomu nie jest potrzebny.
Tak więc zasuwasz z nocnego pociągu do domu na piechotę, bo
autobusy już nie kursują, a na taksówkę trzeba mieć właśnie tę
forsę, o którą się wszystko rozbija. Rozmyślasz o problemach
egzystencjalnych i na horyzoncie jawi się tak absolutny brak
perspektyw, że nic tylko iść się utopić. Bo czasem niestety bywa
tak, że człowiek ma równie wielkiego pecha we wszystkich
dziedzinach życia. W miłości, w pracy, a jeśli chodzi o finanse, to
już w ogóle lepiej nie mówić. Idziesz sobie, myślisz ponuro, że
już po ptokach i życie się skończyło. I nawet przez myśl ci nie
przejdzie, że wszystkie twoje problemy są po prostu śmieszne i w
zasadzie nieaktualne, ponieważ twoje życie naprawdę właśnie się
skończyło, i jest jak najbardziej dosłownie „po ptokach”. Tak
dosłownie, że bardziej chyba nie można. Bo nagle ktoś łapie cię
od tyłu za gardło. Widzisz, jak w świetle latarni przed twymi
oczami błyska ostrze, po czym nagle przypominasz sobie, że po
mieście od dawna krążyły pogłoski o jakimś psycholu. I ostatnia
chwila, by stwierdzić, że i tak jesteś skończona, więc nie warto się
przejmować. Bo niby co ci dobrego w tym życiu zostało?
Nie ukrywajmy, że w takiej chwili mało kto rozmyślałby o
światach równoległych, czarodziejach, elfach, krasnoludach czy
innych tego typu bajkach. W końcu okoliczności cokolwiek
dalekie od bajkowych...
-4-
Rozdział 1.
Gdy Puchatek zapytał Krzysia:
- Skąd się oni tutaj wzięli?
Krzyś odpowiedział:
- Całkiem po prostu, jeśli wiesz, co to znaczy,
Puchatku.
A.A.Milne
W królestwie Ortan, podobnie jak na całym kontynencie
rozciągającym się od Białego Oceanu na północy do mistralijskich
mórz na południu, a z zachodu na wschód prawdopodobnie nigdy
przez nikogo nieprzebytym... Krótko mówiąc, nikt z tamtejszych
mieszkańców nigdy w życiu nie wpadłby na to, by nazwać
czarodziejów, elfy i krasnoludy bajkami. Chociażby dlatego, że
czarodzieje i krasnoludy najspokojniej w świecie żyli sobie wśród
ludzi, a po elfach pozostały wyjątkowo liczne i przekonujące
świadectwa. Również istnienie światów równoległych nie budziło
najmniejszych wątpliwości, poparte wyjątkowo namacalnymi
dowodami w postaci tak zwanych przesiedleńców. W zasadzie
nigdy nie ustalono do końca, co powoduje przemieszczenia i jak
one działają, ale było pewne, że jednak się zdarzają. Dociekliwi
magowie po dokładnych badaniach, odkryli nawet kilka reguł
rządzących tym zjawiskiem, ale reszta obywateli nieszczególnie
dbała o to, dlaczego, jak i skąd biorą się dziwaczni obcy.
Skądkolwiek by nie pochodzili, najważniejsze, żeby nie
przeszkadzali nikomu żyć i nie wszczynali zamieszek, nie włazili
między wrony w papuzich szatkach, nie próbowali przerobić
świata wedle własnego widzimisię, nie obrażali moralności
publicznej, czyli po prostu pozwolili tubylcom spokojnie spać po
nocach.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin