Alanea Alder - Bewitched and Bewildered 01 - My Commander.pdf

(1905 KB) Pobierz
BEWITCHED AND BEWILDERED 01
MY COMMANDER
Alanea Alder
Nieoficjalne tłumaczenie dla:
TequilaTeam
Przekład:
bdomelek
Korekta:
malwina1916, Asher95
PROLOG
– Chodź, Aiden, znajdź mnie! – kusił miękki głos. Aiden rozejrzał się.
Znajdował się w lesie między barakami dla Alf i Bet. Potykając się po omacku,
nie mógł dostrzec, gdzie się ukrywała. Rosnące poczucie strachu sprawiło, że
bicie jego serca wymknęło się spod kontroli.
– Skończ tę grę i wyjdź !– krzyknął.
– Zrzęda! – Jej kobiecy śmiech odbił się echem pośród drzew.
– Daj spokój, dość zabawy – zawołał. Odpowiedziała mu tylko cisza.
– To nie jest śmieszne, wyjdź!
– Aiden!
Jej krzyk przerwał ciszę. Pobiegł w kierunku jej głosu. Kiedy dotarł na
polanę, ryknął z wściekłości. Leżała w rosnącej kałuży krwi. Długie, brązowe
włosy, okalały z każdej strony jej drobne ciało. Miała na sobie zwiewną białą,
koronkową letnią sukienkę i była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek
widział. Była jego partnerką i umierała. Popędził do niej i opadł na kolana,
unosząc drobne ciało w swoich ramionach.
– Zostań ze mną kochanie, proszę! – błagał.
– Dlaczego mnie nie szukałeś? – Jej ogromne zielone oczy przepełniał taki
ogrom bólu.
– Nie wiedziałem. – Dławił się słowami.
– Będę cię wiecznie kochała. – A potem jej oczy zamknęły się.
*****
Aiden usiadł na łóżku, trzymając się za klatkę piersiową. Śnił o tej kobiecie
przez ostatnie dwa tygodnie. O jej długich, miękkich brązowych włosach,
wyrazistych zielonych oczach i jasnej skórze. Wyglądała tak niewinnie i krucho.
Przez większość nocy te sny były cudowne, ale trzy dni temu zaczęły się
koszmary i był śmiertelnie przerażony, że jego partnerka była gdzieś tam, a on nie
miał pojęcia, gdzie jej szukać.
Spuścił nogi z łóżka i pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach
i kryjąc twarz w dłoniach. Starał się pozbyć uczucia, że coś było bardzo źle.
Wyprostował się z westchnieniem i potarł twarz dłońmi. Wstał i zrezygnował z
wzięcia prysznica, ponieważ zamierzali ćwiczyć dzisiaj musztrę, więc tak czy
owak w mniej niż godzinę będzie spocony i śmierdzący.
Założył treningowy strój i zszedł na dół. Przy stole siedział Gavriel
marszcząc brwi nad kubkiem kawy.
– Ty też? – spytał Aiden.
Gavriel spojrzał w górę i skinął głową.
Jak do tej pory, jedynie oni dwaj w ich jednostce, zaczęli śnić o swoich
partnerkach. W teorii, rozumiał obawy Starszyzny dotyczące następnego
pokolenia. Z początku, rzucenie czaru, aby przyciągnąć do nich partnerki
wydawało się ekstremalnym posunięciem. Ale wraz z jego koszmarami pojawiło
się rosnące uczucie nagłego pośpiechu. Może mimo wszystko, mieli rację.
Cholera.
– Tak źle? – zapytał Aiden zwracając uwagę na swojego zastępcę.
– Sądzę, że moja partnerka może być opóźniona umysłowo. Albo to, albo
ma poważne zaburzenia równowagi ucha wewnętrznego. Każdej nocy jest tak,
jakbym patrzył na nią z daleka i nigdy nie widziałem bardziej podatnej na
wypadki osoby w swoim życiu. Boję się, że zabije się, zanim będę w stanie ją
znaleźć.
Gavriel popatrzył gniewnie. Aiden się skrzywił. Gavriel był jednym z
najbardziej eleganckich, pełnych wdzięku mężczyzn jakiego znał. Co
Przeznaczenie sobie myślało, łącząc go z taką kobietą?
– A co u ciebie? – zapytał Gavriel.
– Znowu została zamordowana. Nie zdołałem dotrzeć tam na czas – szepnął
Aiden.
Gavriel odstawił kubek.
– Aiden, powiedz tylko słowo, a zaczniemy jej szukać.
– Dziękuję, przyjmuję twoją ofertę, ale nie mam bladego pojęcia od czego
zacząć.
– Wy dwaj wyglądacie szczególnie ponuro dzisiejszego ranka. – Colton
wszedł niedbałym, pewnym siebie krokiem i od razu skierował się do dzbanka z
kawą.
– Miałem problemy ze snem – przyznał Gavriel bez zająknięcia, kiwając
porozumiewawczo w kierunku Aidena. Ten uśmiechnął się w odpowiedzi,
wdzięczny, że nie będzie musiał dalej omawiać swojego koszmaru.
– Więc, co jest dzisiaj w planach?
Colton odwrócił się, trzymając w dłoni swój ulubiony kubek. Umieszczona
na nim była karykatura piersiastej dziewczyny, trzymającej dwa kufle piwa z
napisem, który głosił
Lubię duże dzbany
1
i nie potrafię kłamać.
Aiden poczuł jak
1
Określenie dużych kobiecych piersi.
się uśmiecha. Tylko Colton potrafił z taką łatwością wpłynąć na zmianę jego
złego nastroju.
– Przeprowadzimy musztrę.
Aiden popijał swoją kawę.
– Komu?
– Wszystkim.
Colton zakrztusił się kawą.
– Wszystkim?
– Wszystkim. Każdemu synowi swojej matki. Będziemy to robić, aż
padniemy.
Aiden doszedł do wniosku, że jeśli będzie musiał doprowadzić się do
takiego wyczerpania, aby uniknąć pojawienia się tego snu, to przeciągnie tych
mężczyzn przez ostrą jazdę.
– Mogę zgłosić, że jestem chory? – Colton symulował kaszel.
– Nie. Dzwoń po Lorcana i Saschę. Trenujemy dzisiaj z Betami i
Gammami. Daj im znać, że użyjemy naszego sprzętu.
Aiden opróżnił swój kubek z kawą, kiedy Gavriel kończył pić swoją. Obaj
udali się na poligon szkoleniowy jednostki, zostawiając za sobą jęczącego i
narzekającego Coltona. Aiden zaczął zwoływać najwcześniej przybyłych, na
ćwiczenia musztry. Odwrócił się i spojrzał na las.
To był tylko sen.
Ona nie jest prawdziwa. Aiden odetchnął i skoncentrował
się na mężczyznach. Nie potrzebował kobiety mieszającej mu w życiu i na sto
procent nie potrzebował rozproszenia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin