Torres_czesc_II_s_0084.pdf

(361 KB) Pobierz
* * *
Pod wieczór na horyzoncie
pojawiła się łódź Kalisty. Płynęła ona
szybko w stronę bezpiecznego portu.
Nad nią z północy ciągnęła olbrzymia
chmura burzowa, która rozłożywszy się
nad niemal całym widnokręgiem siała ze
swojego skłębionego wnętrza wiązkami
lśniących, pomrukujących z echem
błyskawic. Sztorm sunął nieubłaganie w
stronę lądu. Nabierał prędkości nad
bezkresną, ołowiano-zieloną wodą,
tylko po to, aby z pełnym impetem
uderzyć w wybrzeże.
Gdy kuter Kalisty zawinął do
portu pierwsze targane wiatrem krople
zaczęły spadać na oświetloną
latarniami przystań. Młodzieniec
uwijając się w coraz mocniejszym
deszczu zabezpieczył łajbę i załadował
ryby do skrzyń. Następnie sprzedał je
w pobliskim hangarze i nie ściągając
sztormiaka ruszył w stronę ul.
Bolesława Prusa, gdzie niemal przy
samym nabrzeżu stał ich dom.
Gdy młodzieniec stanął już przy
drzwiach zaczepił go elegancko ubrany
mężczyzna, który śledził go tego
samego poranka.
- Gabriel Kalista?! - krzyknął, aby
nie być zagłuszonym przez
przeciskający się pomiędzy dachami i
drzewami szkwał.
W momencie gdy Kalista odwrócił
się do swojego rozmówcy blada, samotna
błyskawica z łoskotem przecięła niebo.
Jej jaskrawy blask rozświetlił na
chwilę okolicę.
- Kim pan jest i skąd zna pan moje
imię?! - odpowiedział równie głośno
Gabriel.
- Nie poznajesz mnie prawda? -
tajemniczy mężczyzna podszedł bliżej
świecącej się nad drzwiami lampy.
Jej światło padło na twarz
przybysza, załamując się ostrymi
cieniami na jego zapadniętym lekko
obliczu. Choć był on elegancko ubrany
i wyglądał na zadbanego to widać było,
iż jego umysł i ciało było trawione
przez niewyobrażalną ilość stresu.
Jego młodą buzię pokrywały liczne
zmarszczki. Ciemne, mokre włosy w
wielu miejscach były przyprószone
siwizną. Ta zniszczona życiem twarz
wydawała się Kaliście dziwnie znajoma.
Młodzieniec dopiero po chwili
wykrztusił z siebie.
- P ... Piotrek? - jego twarz
przybrała wyraz zdziwienia. Tak jakby
on sam nie mógł sobie uwierzyć w to,
co przed chwilą powiedział.
- Piotrek. - pokiwał głową tamten.
Kup książkę
Chwilową stagnację przerwała
kolejna uderzająca z blaskiem w
spienioną powierzchnię morza
błyskawica. Piotrek słysząc ogromny
huk instynktownie przykulił się.
- Wejdź! - krzyknął Kalista i
otwierając drzwi gestem ręki zaprosił
Piotrka do środka.
Obaj mężczyźni weszli do
mrocznego domu. Ciszę mącił tutaj
gwizd przeciągu oraz dudniący szum
uderzających o dach ociężałych kropel.
Na granatowo-szarej podłodze raz po
raz pojawiały się jaskrawe, kwadratowe
błyski wpadającego przez okna światła
błyskawic. Nawałnica zdawała się
przybierać na sile. Miało się
nieodparte wrażenie, iż żywioł chce
zmieść z powierzchni ziemi niewielką
ruderę, w której mieszkał Gabriel wraz
ze swoim ojczymem.
Kalista po omacku odnalazł leżące
na stole zapałki i podnosząc szklany
kominek lampy naftowej podpalił
zwęglony knot. Po chwili niemrawy
płomień rozświetlił ciepłą aurą
niewielkie, zniszczone pomieszczenie.
Trupio-szare, chyboczące w rytm
skaczącego płomyka cienie rzuciły na
brudne ściany niemy spektakl ...
spektakl doganiającej teraźniejszość
przeszłości i ludzkiego upadku.
Kup książkę
Gabriel rozsiadł się wygodnie na
krześle i patrząc zawadiacko w oczy
Piotrkowi rozłożył ręce i spytał:
- A więc czemu zawdzięczamy sobie
twoją wizytę?
Piotrek zdawał się początkowo nie
słyszeć tego pytania. Wciąż rozglądał
się po zniszczonej kuchni. Po
obdartych ścianach, popękanym piecu
kaflowym, czy zardzewiałych garnkach.
Kalista patrzył spode łba na
zniesmaczonego Piotrka i kiwał w
milczeniu głową.
Okno w kuchni wychodziło na
morze. W jaskrawych błyskach
napuchniętego obłokami nieba można
było dostrzec brunatno-zielone morze,
które z impetem atakowało brzeg swymi
spienionymi bałwanami.
- Boże nie mieliśmy pojęcia ...
- Że, co? - parsknął ze złością
Kalista – Że wasz ojciec żyje w
skrajnej nędzy, że ledwo wystarcza nam
na jedzenie. Nie rozśmieszaj mnie
proszę.
Po tych słowach Gabriel wstał od
stołu i podszedł do jednej z
kuchennych szafek. Z brudnej półki
ściągnął przezroczystą butelkę wódki.
Gdy sięgał po dwa kieliszki
zobaczył, że do kuchni wszedł Zenon.
Kalista bez słowa wziął trzeci
kieliszek i postawił na stole.
Kup książkę
Stary mężczyzna kulejąc zbliżył
się do Piotrka. Widać było, że jest
bardzo słaby i chodzenie sprawia mu
duży wysiłek. W milczeniu zaczął
przyglądać się Piotrkowi. W pewnym
momencie łzy napłynęły mu do oczu.
Trzęsąc się objął mocno młodzieńca i
wykrztusił z siebie jedno, jedyne
słowo jakie potrafił:
- Synku ...
Młodzieniec również objął go
mocno i przymknął oczy. Tylko jedna
osoba w pomieszczeniu nie dała się
ponieść spiętrzonym emocjom. Gabriel
przyglądał im się w milczeniu. Na jego
twarzy rysowała się złość. Młody
Kalista doskonale pamiętał dlaczego
wiele lat temu rodzina Michalskiego
opuściła go.
Przed wieloma laty Zenon zaczął
się drastycznie zmieniać. Zaczął
wpadać z wolna w obsesję, chciał za
wszelką cenę zmyć z siebie „grzechy”
przeszłości ... rabunki, przemyt,
morderstwa. Wszystko to, o czym
wspomniała mu na łożu śmierci jego
matka. Słowa te niczym echo dzwonu,
były wciąż słyszalne w jego umyśle.
Ten wibrujący dźwięk doprowadził go do
obłędu. Michalski zostawił sobie część
pieniędzy, którą przeznaczył na zakup
kutra, resztę zaś rozdał tym
najbardziej potrzebującym. Ich
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin