Jerzy Pertek Pod obcymi banderami.txt

(936 KB) Pobierz
JERZY PERTEK

Pod obcymi
banderami

 
 
 
Książki |

JERZEGO PERTKA

o Polakach na morzu

w latach II wojny światowej

Wielkie dni małej floty

Druga mała flota

Pod obcymi banderami
 

JERZY PERTEK

 

Pod obcymi
banderami

 

WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE * POZNAŃ * 1984
Okładkę, wyklejkę i stronę tytułową projektował
ADAM WERKA

Mapy wg projektu JERZEGO PERTKA wykreślił
LUDWIK FIJAŁ

© Copyright by Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1984

ISBN 83-210-0481-4
OD AUTORA

Niniejsza książka jest jak gdyby dalszym ciągiem
i uzupełnieniem zbioru publikacji omawiających dzia-
łalność Polskiej Marynarki Wojennej i Polskiej Mary-
marki Handlowej w latach 1939—1945 (mowa tu
o „Wielkich dniach małej jloty” i o „Drugiej małej flo-
cie”), z którymi tworzy trylogię obejmującą w ogólnych
zarysach całokształt spraw Polski na morzu w okresie
II wojny światowej, Wiadomo bowiem, że ówczesne na-
sze związki z morzem nie ograniczały się jedynie do uk-
cji polskich okrętów i statków, których wojenna dzia-
łalność z natury rzeczy była i jest społeczeństwu najle-
piej znana. Wieści i informacje o udziale polskich je-
dnostek wojennych i handlowych w głośnych niekiedy
bitwach i rajdach morskich, w operacjach desantowych
i inwazjach czy w tak ważnej dla sprawy alianckiej
służbie eskortowo-konwojowej już w latach wojny nie
tylko zwróciły uwagę, ale i rozsławiły imię polskich
marynarzy, z czego dziś słusznie możemy być dumni.
Ale może właśnie z uwagi na ten — jeśli można użyć
takiego słowa — rozgłos czynów dokonanych pod polską
banderą wojenną i handlową w ich cieniu pozostała cała
morska działalność Polaków pod obcymi banderami, choć
podejmowana we wspólnej sprawie i przeciw wspólnym
wrogom: hitlerowskim Niemcom, faszystowskim Wio-
chom i totalitarnej Japonii. Jeszcze zaś mniej od służby
polskich marynarzy w alianckich i neutralnych jlotach
znane są inne formy morskiej działalności Polaków w
czasie ostatniej wojny: dalekie podróże i wyprawy mor-
skie całych niekiedy oddziałów wojskowych, a przecież
nigdy dotychczas ani w żadnej z dawnych wojen nie
żeglowaliśmy po morzach i oceanach w takim zakresie

3
i w tak dużych gromadach, jak właśnie w latach 1939—
—1945.

Wydaje się, że owe dzieje polskiego uchodźstwa wo-
jennego i polskich sił zbrojnych na obczyźnie w znacz-
mej mierze stanowią jakąś współczesną księgę piel-
grzymstwa, i to pielgrzymstwa morskiego, jakiego w ta-
kim stopniu naród polski nigdy nie zaznał, Jeszcze bo-
wiem trwała, beznadziejna zresztą, walka z hitlerow-
skim najeźdźcą, jeszcze nie skończyły się w kraju star-
cia regularnych oddziałów, a już żołnierze polscy, po-
bici, ale nie pokonani, zaczęli przedzierać się do krajów
walczących z hitleryzmem, do odradzającego się Wojska
Polskiego we Francji czy Marynarki Wojennej w Wiel-
kiej Brytanii. Spora ich część przedostała się tam drogą
lądową przez Rumunię, Węgry, Jugosławię i Włochy,
ale setki iż tysiące ludzi wolały lub były zmuszone do
obrania dłuższej, okrężnej drogi lądowo-morskiej: z Ru-
mumii lub krajów bałkańskich przez Morze Czarne
i Śródziemne, albo przez kraje bałtyckie i skandynaw-
skie, Bałtyk i Morze Północne. Z żołnierzami lub za ni-
mi ciągnęli uchodźcy cywilni, dzięki czemu stan liczeb-
ny Wojska Polskiego we Francji mógł podnieść się do
stu tysięcy ludzi.

I tak rozpoczęła się długa, sześcioletnia odyseja pol-
skich żołnierzy-tułaczy t w ogóle Polaków, którzy opu-
ścili lub zmuszeni zostali do opuszczenia kraju. Jednym
z etapów tej odysei była wyprawa strzelców podhalań-
skich do Narviku, pierwsza od trzystu pięćdziesięciu lat,
od wypraw rycerstwa polskiego ż Zygmuntem III do
Szwecji, ekspedycja polskich oddziałów wojskowych na
Półwysep Skandynawski w ramach dużej operacji wo-
jennej. Niestety, załamanie się Francji podciągnęło od-
wrót polskiej brygady z Norwegii, a klęska naszego tra-
dycyjnego sojusznika spowodowała nowy exrodus pol-
skich żołnierzy i uchodźców cywilnych na „wyspę ostat-
niej nadziei”, do Wielkiej Brytanii. I tam ciągnęli teraz
pod broń Polacy z różnych części świata, głównie z obu
Ameryk, i stamtąd wyruszyli również na nowe teatry

6
działań wojennych. Osobną kartę w tułaczych dziejach
polskich żołnierzy stanowi wyprowadzenie ze Związku
Radzieckiego wojsk, które sformowane zostały w zupeł-
nie innym celu, aby walcząc u boku Armii Czerwonej
przeciw Wehrmachtowi, najkrótszą drogą mogły wrócić
do Ojczyzny. Na skutek egoistycznej i szkodliwej dla
potskiej racji stanu polityki ich dowódców ci żołnierze-
-tutacze przeprawić się musieli przez Morze Kaspżjskie,
potem przez Morze Śródziemne do Włoch, a niektóre
oddziały nawet opłynęły całą Afrykę w drodze do An-
glii. Na wschodzie i zachodzie, na północy i na polud-
niu Europy, a także w Afryce walczyli polscy żołnierze,
ich tułacze szlaki prowadziły przez wszystkie morza eu-
ropejskie, przez oceany: Indyjski, Atlantycki i Lodowa-
ty.

Polscy marynarze, którzy służyli we jflotach wojen-
nych i handlowych państw alianckich, a także i ci, któ-
rzy pływali na statkach neutralnych, również zapisali
wiele pięknych kart dobrze spełnionego obowiążku,
a nierzadko i bohaterstwa w działaniach na wszystkich
pokrywających kulę ziemską morzach i oceanach, w
walce przeciw siłom zbrojnym państw „osi”. Nie mogło
także zabraknąć w tej książce wzmianki o polskich lot-
nikach, którzy czynnie wzięli udział w „bitwie o Atlan-
tyk”, skutecznie zwalczając niemiecką flotę podwodną
i odnosząc wiele sukcesów w walce z U-Bootami. Wresz-
cie autor poświęcił nieco uwagi udziałowi w wojnie mor-
skiej przedstawicieli Polonii amerykańskiej, i to nie
tylko dlatego, że stanowili oni stosunkowo znaczną li-
czebnie grupę, ale i z uwagi na to, że właśnie Polacy
amerykańscy w swej masie zachowali żywe poczucie
łączności i więzi ze „starym krajem”, czemu dają wy-
raz pielęgnując tradycje, zwyczaje i mowę ojczystą,
często wśród pokoleń, które urodziły się już nie na pol-
skiej ziemi. I dlatego, choć niewątpliwie uważają się
oni za członków społeczności amerykańskiej i są dobry-
mi obywatelami Stanów Zjednoczonych, autor nie mógł
ich pominąć w książce, która jest niejako podsumowa-

7
niem udziału Polski w wojnie morskiej lat 1939—1945.
Również z uwagi na polskie pochodzenie bohatera, włą-
czone zostało do książki omówienie działalności włos-
kiego oficera marynarki, jednego z przywódców anty-
hitlerowskiego ruchu oporu w okupowanych Włoszech,
komandora Jerzego Sasa-Kulczyckiego, podobnie jak
bojownika greckiego ruchu oporu Jerzego Szajnowicza-
-lwanowa.

Niniejsza książka oczywiście nie wyczerpuje zagad-
mienia, gdyż na pewno nie omawia wszystkich rejsów,
w których brali udział polscy uchodźcy cywilni i woj-
skowi, a później różni inni nasi podróżnicy, jeśli można
tym słowem nazwać ludzi, którym dziwne koleje woj-
my czy po prostu ślepy traf kazał odbyć obfitującą w
przygody, daleką niekiedy podróż morską. Podobnie też
na pewno wiele sylwetek, inicjatyw i przygód polskich
marynarzy we flotach alianckich czy neutralnych nie
znalazło tu swego odzwierciedlenia po prostu z powodu
braku odpowiednich źródeł i materiałów. Z drugiej zaś
strony właśnie fakt istnienia takich źródeł, w postaci
interesujących relacji, kazał autorowi uwzględnić prze-
życia pojedynczych osób nie odgrywających nawet wię-
kszej roli w wydarzeniach, w których uczestniczyty. Dla
przykładu można tu wymienić dzieje rozbitków z „City
oj Benares” i „City of Flint” czy epizod dotyczący „Sil-
vaplany”. Wszystkie one jednak w mniej czy bardziej
dobitny sposób dokumentują udział Polaków w działa-
niach morskich minionej wojny w różnych rolach, na
wszystkich morzach i oceanach i na jednostkach wielu
bander.

Autor zdaje sobie sprawę z tego, że z uwagi na przed-
stawione w książce różne formy dziatalności polskich
marynarzy, żołnierzy i osób cywilnych i wielorakość
omawianych w niej problemów, jak np. służby na okrę-
tach i statkach, a nawet na samolotach biorących udział
w wojnie morskiej, transportów oddziałów wojskowych,
podróży i przygód cywilnych uchodźców i zwykłych pa-
sażerów — trudno było nadać jej tak zwarty układ

8
i utrzymać ją w tak jednolitym charakterze, jak w przy-
padku „Wielkich dni małej floty” czy „Drugiej matej
floty”. Jeżeli ta książka może usiępuje tamtym pod
wspomnianym względem, to równocześnie stara się im
dorównać w rzetelności podanych informacji i chęci jak
najpełniejszego zrelacjonowania udziału Polaków w
wojnie morskiej lat 1939—1945, a zwłaszcza przedsta-
wienia działalności polskich ludzi morza i zasług, jakie
wnieśli oni dla naszej wspólnej sprawy, żyjąc, pracu-
jąc i walcząc „pod obcymi banderami”.

W czasie ponad jedenastu lat, jakie minęły od drugie-
go wydania tej pracy, ukazały się kolejne wspomnienia

i relacje umożliwiające rozszerzenie jej o dalsze przy-
czynki na temat służby Polaków w obcych flotach

i dziejów polskiego podróżnictwa morskiego w II woj-
nie światowej. Dzięki temu nowe wydanie jest znowu
pełniejsze od poprzedniego, zwłaszcza że udało się nie-
co wzbogacić także materiał ilustracyjny książki, mają-
cy zadanie uplastycznienia, a równocześnie udokomen-
towania jej treści.
I

Na tułaczej
wędrówce

 

 

1. Pierwsi Polacy zginęli na „Athenii”

| | dniu hitlerowskiej napaści na Polskę, 1 września 1939

roku w południe, z ujścia rzeki Clyde w zachodniej Szkocji wy-
chodził w transatlantycki rejs duży statek pasażerski „Athenia”,
należący do brytyjskiego towarzystwa żeglugowego Donaldson
Atlantic Line. Po drodze „Athenia” zawinęła do Belfastu w półno-
cnej Irlandii, skierowała się następnie na południe, do Liverpool,
gdzie na pokład weszła reszta pasażerów, po czym zawróciła pono-
wnie na Morze Irlandzkie, przeszła Kanałem Północnym i okrąża-
jąc Irlandię, obrała kurs na zachód. Portami docelowymi statku by-
ły Montreal i Quebec. Na jego pokładzie oprócz załogi znajdowało
się ponad tysiąc stu pasażerów, w trzech czwartych byli to Kana-
dyjczycy i Amerykanie, resztę stano...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin