Czarny_Apostol_e_1ld9.pdf

(1175 KB) Pobierz
TOMASZ PIEC
CZARNY APOSTOŁ
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2020
Redakcja: Joanna Ślużyńska
Korekta: Robert Wieczorek
Redakcja techniczna zespół RW2010
Copyright © Tomasz Piec 2020
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński
Zdjęcie na okładce © mjranum/ArtTower
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2020
e-wydanie I
ISBN 978-83-7949-239-8
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem cytatów w artykułach i re-
cenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Oficyna wydawnicza RW2010
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Kup książkę
Tomasz Piec
RW2010
Czarny
Apostoł
Prolog
Powoli nadchodził zmierzch. Świat tracił swoje soczyste barwy, robiło się szaro. Za-
chodzące słońce zaczęło barwić krwawymi refleksami niebo i powierzchnię pobli-
skiego jeziora. Rybak na płaskodennej łodzi, przez cały dzień harujący przy sieciach
i hakach, spojrzał w niebo i pomyślał, że pora kończyć. Na spokojnej toni jeziora wi-
doczna była tylko jego łódź, inni odbywali swoje połowy bardziej na południe, na
znanych i względnie spokojnych łowiskach. Północna część jeziora Lednica uważana
była za niebezpieczną. Starzy ludzie z Gradca opowiadali przerażające historie
o utopcach wciągających nieostrożnych pod wodę, rusałkach mamiących mężczyzn,
złośliwych płanetnikach sprowadzających nagłe a groźne zmiany pogody, wywraca-
jących łodzie lub plączących sieci, o mamunach wiodących ludzi na manowce, o in-
nych zagrożeniach już nie wspominając. Rybak podjął jednak ryzyko, ponieważ wie-
dział, że wielkość połowu wynagrodzi mu z nawiązką przeżyty strach. Na rynku
w Gradcu weźmie za połów naprawdę dobrą cenę. Może nawet w bursztynach lub
srebrze. Już prawie połowa łodzi była wypełniona rybami. Wielkie okonie, płocie,
dwa szczupaki i prawie czterostopowy sum – całkiem niezły wynik jak na jeden
dzień pracy. Porównywalna wielkość połowu była nieosiągalna na południowych wo-
dach. Rybak uśmiechnął się pod nosem, czując ciężar wyciąganej sieci. To będzie
przedostatni raz, jeszcze tylko jeden i koniec na dziś. Oczyma wyobraźni widział
swoją żonę i trójkę małych dzieci, jak cieszą się z wielkości zdobyczy. Wiedział, że
dzięki temu będą mogli sobie pozwolić na kupno wielu dodatkowych rzeczy. Zarzu-
cając sieć, przeliczał szybko, ile byłby w stanie złowić i zarobić, jeżeli przypłynie tu
jeszcze raz. Albo dwa razy, albo nawet pięć?
Jedna z linek z hakami naprężyła się mocno i zatrzeszczała. Rybak rzucił się
w kierunku mocowania na burcie, chwycił linkę i… aż stęknął z wysiłku. To, co znaj-
dowało się na drugim końcu, na pewno było o wiele cięższe od złowionego suma.
3
Kup książkę
Tomasz Piec
RW2010
Czarny
Apostoł
Sznur znów się napiął – tak mocno, że łódź niebezpiecznie się przechyliła. Mężczy-
zna puścił linkę i sięgnął za pas po parę skórzanych rękawic z jednym palcem. To
musiała być olbrzymia sztuka. W pewnej chwili łódź drgnęła i zaczęła płynąć. Rybak
czuwał i kiedy tylko zmieniał się kierunek, szybko wybierał luz. Zajęty polowaniem,
stracił rachubę czasu, a tymczasem szybko zapadał zmierzch. Mgły podniosły się po-
nad wody, żaby rozpoczęły wieczorny koncert. Rybak, ogarnięty gorączką połowu,
nie zwracał na to uwagi. Bacznie obserwował niknący w wodzie sznur; w międzycza-
sie przygotował oszczep, ponieważ wiedział, że takiej wielkiej ryby nie da rady wcią-
gnąć po prostu na łódź. Linka znów złapała trochę luzu, więc szybko wybrał go i za-
bezpieczył. Zdobycz zatrzymała się, łódź zwolniła, a rybak chwycił za oszczep. Na-
gle zrobiło się bardzo cicho; mężczyzna rozejrzał się dookoła. Okazało się, że zdo-
bycz zaciągnęła łódź jeszcze dalej na północ, w pobliże trzęsawisk, które uważano za
nawiedzone.
W dawnych czasach, jeszcze za panowania kniazia Chwostka, stał tam gród tego
okrutnego pana. Za swoje zbrodnie został surowo ukarany przez okolicznych moż-
nych. Ich zbrojne drużyny zdobyły twierdzę, wyrżnęły wszystkich lojalnych wojow-
ników władcy; natomiast nieliczni, którzy uniknęli śmierci, w tym sam kniaź i jego
żona, schronili się w kamiennej wieży. Nie było sposobu, aby wziąć ją szturmem czy
podpalić, więc atakujący rozłożyli się pod wieżą i próbowali zagłodzić obrońców. Le-
genda mówi, że kniaź ze swoimi ludźmi trzymali się bardzo długo, tak długo, że znie-
cierpliwieni oblegający wezwali na pomoc czarną magię. Guślarze i szamani obłożyli
wieżę klątwami. Straszliwe zaklęcia wypaczyły całą okolicę. Wieść niosła, że kiedy
ucichły już wszystkie odgłosy w wieży i oblegającym udało się wyłamać wrota, za-
stali w środku przerażający widok. Wszędzie, na każdym z pięter, leżały objedzone
do czysta szkielety obrońców. Pomiędzy kościotrupami przemykały ogromne, tłuste
szczury. Ich czerwone ślepia błyszczały złośliwą inteligencją, ale gryzonie nawet nie
próbowały atakować wchodzących wojów. Wrota zamknięto, a całe miejsce uznano
4
Kup książkę
Tomasz Piec
RW2010
Czarny
Apostoł
za przeklęte. Teraz nie zostało tam nic oprócz ruin przeklętej wieży nawiedzanej
przez upiory obrońców – tak przynajmniej utrzymywali ci, którzy rzekomo tam byli.
Rybaka przeszedł dreszcz strachu, kiedy przypomniał sobie te opowieści. Zdał
sobie sprawę, że zysk nie zawsze wynagradza podjęte ryzyko. Linka zatrzeszczała
ponownie, przypominając mężczyźnie o zdobyczy. Rybak przeciął ją szybkim ru-
chem, chwycił za wiosła i ruszył na południe w kierunku Ostrowia Lednickiego
i Gradca. Łódź oddalała się prędko, pchana potężnymi pociągnięciami mocarnych ra-
mion.
Chwilę później woda w pobliżu trzęsawiska wzburzyła się gwałtownie i wyłonił
się z niej wielki, mroczny kształt. Stwór opięty zielonkawą, kostropatą skórą wyszedł
na brzeg i spojrzał w kierunku, w którym odpłynęła łódź. Ryknął donośnie, uciszając
na moment koncert żab, po czym zabrał się za wyciąganie rybackiego haka, który
utkwił mu w zębatej paszczy.
***
Gradec, oprócz Gniezna i Santoka, był największym i najważniejszym grodem Polan.
To tutaj prowadził główny szlak handlowy wschód-zachód, dzięki czemu osada się
rozwijała i zyskiwała coraz większe znaczenie. Otoczony ostrokołem gródek był
miejscem spotkań całej rzeszy kupców i rzemieślników. Tylko tutaj można było na-
być najlepszą, wykonaną z kruszcu, nie z kamieni i kości, broń i takież narzędzia.
Kupcy i rzemieślnicy z zachodu coraz częściej zagłębiali się we wschodnie puszcze,
aby zdobycze swojej cywilizacji wymieniać na jantar i srebro. Miejscowi zaś szybko
zauważyli, że broń i narzędzia, wykonane z kruszcu zwanego przez zachodnich kup-
ców żelazem, są lepsze i trwalsze niż te, których używali dotychczas. Prowadzono
przede wszystkim handel wymienny, jednak do obrotu wchodziły już powoli srebrne
i złote monety, których używali podróżni z zachodu. Nie minęło wiele czasu a sam
Lestek, najwyższy kniaź, przeniósł swoją siedzibę do Gradca. Osada skorzystała na
tym; widać to było już po upływie kilku miesięcy. Ostrokół został wzbogacony
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin