BIOGRAFIA_s_005o.pdf

(53 KB) Pobierz
Scena 1.
Gabinet TEO.
Regały z segregatorami, szafy, umywalka, wieszak,
mały bufet z ekspresem, biurko.
Za biurkiem w fotelu siedzi TEO, naprzeciwko niego
na krześle siedzi PETENT.
TEO
Niestety, to nie moja wina. Wyniki wyszły
niejednoznaczne, a
PETENT
Ależ, panie doktorze... Mnie bardzo zależy...
TEO
Rozumiem, rozumiem. Dlatego powtórzymy ten test. Ale, od
razu mówię, będzie rozszerzony.
PETENT
To znaczy?
TEO
Podstawowy test to pięćset pytań w czterdzieści minut.
Teraz dostanie pan tysiąc pytań w siedemdziesiąt minut.
Bez przerwy i pod okiem asystentki. Takie są wymogi.
PETENT
Jezu, po co aż tyle?
TEO
Takie są wymagania. To, zdaje się, Panu na tym zależy,
prawda? Bez tego nie ruszymy dalej.
PETENT
Matko. Przecież te pytania niektóre są takie głupie...
Jeszcze trafię na jakieś: „czy moczyłeś się w
dzieciństwie?”...
TEO
Proszę Pana. Ja nie wnikam, czy to prawda, bo mnie taka
to znaczy, że coś tam Pan kręcił z
tymi pytaniami. Albo, nie nadaje się Pan...
informacja nie jest do niczego potrzebna. Sprawdzamy
jedynie w ten sposób, czy Pan nie kręci. A to, jak sam
Pan widzi, wychodzi... Tak więc, proszę zgłosić się do
pani Ani. I widzimy się za godzinę, z ogonkiem.
PETENT
(wstaje)
Co za głupota...
TEO
E, e. To, wbrew pozorom, poważna sprawa.
PETENT
(podchodzi
do drzwi)
No dobrze. Jak tak trzeba...
TEO
Trzeba. Trzeba.
Petent wychodzi.
Scena 2.
Gabinet Teo (jak w scenie 1.).
Słychać PUKANIE do drzwi.
TEO
Proszę.
Drzwi otwierają się i wchodzi ANDRZEJ w sutannie.
ANDRZEJ
Dzień dobry, panie doktorze.
TEO
A witam, witam... Zapraszam.
Andrzej zamyka za sobą drzwi, wiesza płaszcz na
Kup książkę
wieszaku, podchodzi do biurka, Teo wstaje, podają
sobie ręce z Teo, siadają.
ANDRZEJ
No, stary, skromny ten twój gabinecik.
TEO
Jak to w przychodni. Chcesz kawę? Tak, jak mówiłem ci
przez telefon, mam teraz okienko. A dzięki temu
gamoniowi, co wyszedł przed tobą, mamy spoko godzinkę.
ANDRZEJ
A. Świetnie.
TEO
To co? Cappuccino?
ANDRZEJ
Bardzo chętnie. A co z nim?
Teo wstaje, podchodzi do ekspresu i robi dwie kawy.
TEO
E. Palant.
ANDRZEJ
To znaczy, nie powinienem pytać, bo to twój pacjent
przecież...
TEO
Ani on pacjent, ani ja lekarz. A jak się stara o
zezwolenie na broń palną, to niech nie kręci na teście
osobowościowym.
ANDRZEJ
A kręcił?
TEO
Jeszcze nie wiem na pewno. Dlatego dostał drugi test.
Rozszerzony, bardziej zakamuflowane pytania... Albo ma
jakąś dewiację, albo jest za głupi.
ANDRZEJ
Takie buty...
Kup książkę
TEO
Chciałbyś ochroniarza z zaburzeniami, co? I to z
bronią.
ANDRZEJ
Pewnie, że nie. A to się tak da wyłapać?
TEO
Jest kilka testów różnych, różnistych. A potem rozmowa.
I ta decyduje. Czasami już na początku widać, że ktoś
nie powinien chodzić z „gnatem” po ulicach. Mało to
przygłupów na świecie? A ty co, chcesz sobie kupić jakąś
„gwintówkę”, prałacie?
ANDRZEJ
To jeszcze nie jest pewne...
TEO
Pewne, pewne. Najwyższy czas. To co? Chcesz zezwolenie?
U mnie dosłałbyś od ręki.
ANDRZEJ
Dzięki za zaufanie, Teodor, ale po co mi?
TEO
No widzisz. A tamten będzie teraz skrobał swoje TAK albo
NIE tysiąc razy. Albo i nie będzie skrobał...
ANDRZEJ
I nie dostanie...
TEO
Raczej nie. Twoja kawa, Andrew.
Teo stawia filiżanki z kawą na biurku i siada.
TEO
Chcesz coś do kawki? Mały koniaczek?
ANDRZEJ
A masz? A, nie... Kusicielu ty...
TEO
To co? Po kropelce?
Teo wyciąga z biurka butelkę koniaku i dwa
Kup książkę
kieliszki, nalewa, chowa butelkę.
ANDRZEJ
Judasz jesteś.
TEO
Judasz? Prędzej chyba Szatan.
ANDRZEJ
Jak zwał, tak zwał.
TEO
No, to na dobrą rozmowę.
Stukają się kieliszkami i piją.
TEO
To mów, Andrzejku drogi. Co się urodziło?
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin