Uwaga_na_marzenia_e_021r.pdf

(527 KB) Pobierz
MONIKA GABOR
UWAGA NA MARZENIA
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2013
Redakcja: Joanna Ślużyńska
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Korekta: Andrzej Homańczyk, Robert Wieczorek
zdjęcie na okładce © fotolight47 / Fotolia.com
Copyright © Monika Gabor 2013
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński
Copyright © Monika Gabor 2013
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2013
e-wydanie I
ISBN 978-83-7949-054-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem
cytatów w artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Oficyna wydawnicza RW2010
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Kup książkę
Monika Gabor
R W 2 0 1 0
Uwaga na marzenia
ZIMA
I.
J
ulka pochyliła głowę. Silne promienie słońca mocno odbijały się od śniegu.
Dziesięciostopniowy mróz zaczerwienił jej policzki, ale nie czuła zimna. Była
zmęczona. Pioruńsko zmęczona. „Boże – pomyślała – dlaczego nie umarłam
wczoraj? Jeszcze jeden zjazd i po prostu nie dam rady! Gdzie oni są? Dlaczego
znowu na mnie nie poczekali?!”.
Julia spędzała ferie w górach. A dokładniej w Alpach, czyli – jak zgodnie
uważali jej mąż i córka – w najpiękniejszym i najfajniejszym miejscu na Ziemi.
Niestety, mimo corocznych wyjazdów nie podzielała ich entuzjazmu ani zachwytu.
Nienawidziła gór i wszystkiego, co się z nimi wiązało: śniegu, nart, kolejek,
wyciągów, przestrzeni, wysokości i tego gigantycznego zmęczenia, z którego
codziennie wieczorem tak bardzo cieszyli się jej najbliżsi. Nieraz, walcząc na stoku
o przeżycie, zastanawiała się, po jaką cholerę ludzie wymyślili narty? Przecież gdyby
nie totalne szaleństwo Tomka i Niki, za żadne pieniądze świata nie dałaby się
wyciągnąć na taką eskapadę.
Szum morza, spacery po plaży, ewentualnie rower, relaksujące masaże –
wszystko to jest dla ludzi – ale mordęga w ośnieżonych, zlodowaciałych górach?!
„Chyba zwariowałam, że znowu tu przyjechałam” – powtórzyła w duchu po raz
setny.
– Mamo, mamo! – usłyszała daleko przed sobą. – Tu jesteśmy! Jeszcze trochę
i już będziesz na dole!
„Moja córka najwyraźniej świetnie się bawi... Jak zwykle moim kosztem. –
Julka była u kresu wytrzymałości. – Jeszcze kawałek – motywowała się. – Jeszcze
tylko dwa powolne, starannie wykonane zakręty i kończymy. Na dzisiaj
3
Kup książkę
Monika Gabor
R W 2 0 1 0
Uwaga na marzenia
przynajmniej. Jeżeli nie wymodlę opadów śniegu, to jutro znowu tu wrócę. Boże, jak
dobrze, że oni nie słyszą moich myśli. – Uśmiechnęła się krzywo pod nosem. – Dam
radę, muszę, w końcu to tylko dwie głupie deski z podkręconymi noskami”.
– Jula! – powitał ją mąż. – Nareszcie! Już myślałem, że będziemy musieli
wzywać helikopter. – Nie darował sobie drobnej złośliwości. Doskonale wiedział, ile
wysiłku kosztował ją każdy zjazd, ale nie potrafił się opanować. Czasami ten jej
strach i nadmierna ostrożność doprowadzały go do szału. „Dobrze, że chociaż Mała
odziedziczyła po mnie zamiłowanie do sportu” – przemknęło mu przez myśl.
– Zabawne – Julia wreszcie do nich dotarła – po raz kolejny zostawiliście mnie
samą, a teraz macie pretensje, że się spóźniam.
– Mamo, przecież to była łatwizna! Widziałaś, ile szkółek narciarskich cię
mijało? To doskonały stok dla początkujących. Nie powinnaś mieć już problemów
z takimi górkami!
– Uważaj sobie! Gdy tylko wrócimy na niziny, też ci zaraz powiem, z czym nie
powinnaś mieć już problemów. Na pewno żadnych z niemieckim!
– Jula, daj spokój... – Tomek nie chciał, żeby dziewczyny posunęły się za
daleko. – Poszło ci całkiem nieźle. A ty, Mała, szykuj się na czarną trasę!
Zobaczymy, czy tam też będziesz taka mądra. – Puścił oko do córki.
– Znowu mnie zostawicie? – Julia udała smutek, jednocześnie wzdychając
z ulgą. „Nareszcie trochę odpoczynku!” – pomyślała, choć nie zamierzała się do tego
przyznać. Nie ma tak łatwo. Przecież ją zostawiali! Odpowiednio zmartwiona mina
i... wieczorny masaż załatwiony. Tomasz świetnie masował. Niestety trudno go było
do tego namówić. Jednak w takiej sytuacji nie będzie miał sumienia odmówić, może
nawet sam się zaofiaruje.
– Wrócimy szybko – obiecał Tomek. – Wypij sobie czekoladę z rumem,
a wieczorem, w nagrodę za twoje dzisiejsze wysiłki, zafunduję ci mój najlepszy
masaż.
4
Kup książkę
Monika Gabor
R W 2 0 1 0
Uwaga na marzenia
– Okej. W takim razie niech wam będzie, zgadzam się. Tylko bądźcie ostrożni!
I pilnuj jej, Tomek!
– Mamo, daj spokój, to ja czekam na tatę, a nie tata na mnie! – Nika posłała jej
całusa i odjechali.
Julia usiadła na ławce, wystawiając twarz do słońca. To były jedyne przyjemne
momenty w trakcie tego urlopu – gdy mogła spokojnie usiąść i się poopalać.
Z głębokiej kieszeni kurtki – będącej powodem niekwestionowanej dumy jej męża,
której to dumy Julia kompletnie nie pojmowała – wyciągnęła telefon. Rozumiałaby,
gdyby ta kurtka nosiła metkę jakiegoś znanego włoskiego projektanta, ale
amerykańska produkcja i zaawansowana technologia zupełnie do niej nie
przemawiały. „Jedyna zasługa tej technologii jest taka, że mimo moich licznych
upadków komórka mi nie zamokła” – skonstatowała z ironią.
Na wyświetlaczu widniała nowa wiadomość.
Cześć, przyjaciółko! Jak tam zdobywanie alpejskich szczytów? Jestem pewna,
że zdolna z ciebie bestia i idzie ci coraz lepiej:). Tylko się nie poddawaj, a pokochasz
narty jak ja!
„A kto mówił, że chcę je pokochać? – Julia oderwała się od czytania, gdy jakiś
młody freestylowiec z szerokim uśmiechem na twarzy zahamował tuż przed nią. –
Gdybym była młodsza, mogłabym ewentualnie pokochać tych szaleńców, ale nie te
pokręcone deski”.
U mnie niestety nic nowego: burza w moich myślach trwa nadal. Zresztą już nie
tylko w myślach. Może tobie, jak wrócisz, uda się mnie trochę uporządkować:). Baw
się dobrze!
Julia spojrzała na góry. Już kilka razy próbowała – jak ona to ujęła? – o, właśnie,
uporządkować Izę. Ale ostatnio jakoś bez sukcesu. Przyjaciółka nie chciała słuchać.
I po raz pierwszy nawet w oczywistych sprawach nie zamierzała przyznać jej racji
czy choćby potwierdzić prawd, które dotąd obie wyznawały. Od jakiegoś czasu Iza
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin