Siedemnascie_Mgnien_Wiosny_s_000f.pdf

(698 KB) Pobierz
1
JULIAN SIEMIONOW
SIEDEMNAŚCIE
MGNIEŃ WIOSNY
PEŁNA WERSJA BEZ CENZURY
MDW
2
Kup książkę
Copyright © 2016 by Media Distribution Worldwide LTD.
Projekt okładki: Justyna Sokołowska
Redaktor prowadzący: Edyta Lubańska
Redakcja i korekta: Natalia Celer
Tłumaczenie: Natalia Celer
Copyright: © Olga Siemionow
Copyrights: © Media Distribution Worldwide LTD.
WYDAWCA:
Media Distribution Worldwide LTD.
2 Sheriffs Orchard
CV1 3PP Coventry
United Kingdom
www.mediadistributionworld.com
ISBN - 978-0-9954602-0-1
3
Kup książkę
Spis treści:
Kto jest kto?
Stenogram narady u Führera
„Za kogo oni mnie tam uważają?” (zadanie)
Informacja do przemyślenia. Göring
Informacja do przemyślenia. Goebbels
Informacja do przemyślenia. Himmler
Informacja do przemyślenia. Himmler
Układ sił
Informacja do przemyślenia. Dulles
Informacja do przemyślenia. Schellenberg
Informacja do przemyślenia. Churchill
Informacja do przemyślenia. Bormann
Miara zaufania
Informacja do przemyślenia. Dulles
Czy w Bernie wszystko już przygotowane?
Swój pośród swoich
Rytm kilku chwil
Alogiczność logiki
Dobre intencje
4
Kup książkę
Kto jest kto?
Początkowo Stirlitz nie uwierzył: w ogrodzie śpiewał słowik. Powietrze było chłodne,
błękitnawe, i chociaż barwy dookoła były lutowe, ostrożne, zbita warstwa śniegu nie miała tej
wewnętrznej nieśmiałej niebieskości, która zawsze poprzedza nocną odwilż.
Słowik dźwięczał w leszczynie opadającej ku rzece obok dąbrowy. Czerniały potężne
konary starych drzew; w parku pachniało świeżo mrożoną rybą. Nie czuło się jeszcze
towarzyszącego wiośnie silnego zapachu zeszłorocznych zbutwiałych liści brzóz i dębów, a
mimo to ptak śpiewał donośnie − kląskał, zanosił się bezbronnym, łamiącym się trelem w tym
ciemnym cichym parku.
Stirlitz przypomniał sobie dziadka: starszy człowiek umiał rozmawiać z ptakami.
Siadał pod drzewem, przywoływał sikorkę i długo patrzył na ptaszynę, a wówczas jego oczy
upodabniały się do tych ptasich – bystrych czarnych koralików, no i ptaki wcale się go nie
bały.
„Piń-piń-tarach!” – poświstywał dziadek.
I sikorki odpowiadały – ufnie i wesoło.
Słońce zaszło i czarne gałęzie drzew rzucały na biały śnieg równe fioletowe cienie.
„Zamarznie, biedny – pomyślał Stirlitz i, otuliwszy się płaszczem, skierował się ku
domowi. – I nie można mu pomóc: tylko jeden ptak nie ufa ludziom, i to jest właśnie słowik”.
Popatrzył na zegarek.
„Klaus zaraz przyjdzie – pomyślał. – Zawsze jest punktualny. Sam go prosiłem, żeby
ze stacji szedł lasem tak, aby nikogo nie spotkać. To nic. Poczekam. W parku jest tak
pięknie”.
Tego agenta Stirlitz zazwyczaj przyjmował tutaj, w małej willi na brzegu jeziora – w
swoim
najwygodniejszym
zakonspirowanym
lokalu.
Trzy
miesiące
namawiał
obergruppenführera SS Oswalda Pohla, aby mu przyznał pieniądze na zakup willi należącej
do dzieci tancerzy baletowych teatru operowego, którzy zginęli w czasie bombardowania.
Spadkobiercy żądali sporo, toteż Pohl odpowiadający za politykę gospodarczą SS i SD
odmawiał Stirlitzowi kategorycznie. „Pan zwariował – mówił – proszę wynająć coś
skromniejszego. Skąd u pana to zamiłowanie do luksusu? Nie możemy szastać pieniędzmi na
prawo i lewo! To nieuczciwe w stosunku do narodu, który dźwiga na swych barkach ciężar
wojny”.
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin