Histeria_36.pdf
(
5583 KB
)
Pobierz
SPIS TREŚCI:
Słowo od redakcji
FRAJER
IGLICA
Olga Bittner-Stachowiak
Bartłomiej Fitas
Marek Ścieszek
Jakub Luberda
Ernest Smutalski
Marek Trusiewicz
3
4
10
22
44
55
67
75
83
90
100
KWIATY GAWĘDZĄCE O ŚMIERCI
LAMENT
OFIAROWANIE
OSTATNI ELEMENT
OSTATNIA NOC POŚLUBNA
W DOMU NAJLEPIEJ
WSPOMNIENIA OTCHŁANI
ŚWIĄTECZNY PREZENT URODZINOWY
Natalia "Nana" Kędra
Wojciech Wardziak
Aleksandra Knap
Jarosław Adam Pankowski
Redaktorzy naczelni: Błażej Jaworski, Maciej Zawadzki
Okładka : Joanna Widomska
Skład: Maciej Zawadzki
Ilustracje: Marcin Czarnecki, Roman Panasiuk. Małgorzata Siłkowska, Izabela Wojciechowska, Zvyrke
Korekta: Kaja Jaroszewska, Joanna Korytko
email: magazynhisteria@gmail.com
Prawa autorskie do poszczególnych opowiadań oraz ilustracji są własnością ich autorów.
Witajcie!
Przed Wami styczniowa Histeria. To pierwszy numer w 2020 roku!
W środku znajdziecie dziesięć opowiadań szeroko pojętej grozy, w tym teksty
autorów, którzy debiutują na łamach naszego magazynu.
Życzymy strasznej lektury i wracamy do prac nad marcowo-rocznicowym wydaniem.
B. Jaworski i M. Zawadzki
ry
s.
Zv
yr
ke
FRAJER
Olga Bittner-Stachowiak
– Ty suko! – Zimne warknięcie dobiegło zza cienkiej ściany bloku mieszkalnego – Ty
cholerna suko!
Rafał, wyrwany gwałtownie ze snu, przez parę sekund nie wiedział ani gdzie się
znajduje, ani co tam właściwie robi. Serce waliło mu jak oszalałe, a całe ciało przeszył
nieprzyjemny dreszcz. Pokój zalewała kompletna ciemność, a jedynym co wyzierało
z wszechogarniającego mroku, były czerwone cyfry migoczące na wyświetlaczu budzika.
Druga piętnaście. Pieprzony środek nocy. Co do cholery? Przetarł zaspane oczy, by strącić
z ich kącików zalegającą ropę. Co to za cyrki? Pozornie poirytowany brutalną pobudką,
w głębi duszy trząsł się jak osika. Człowiek raz jeden ma wreszcie urlop i próbuje odpocząć,
to nie, nie dadzą mu się porządnie wyspać!
4
To było jedyne o czym zdążył jeszcze pomyśleć zanim usłyszał donośny plask.
A później cichy szloch przechodzący stopniowo w żałosny skowyt. A potem znów głuche
łupnięcie. Tym razem coś z łoskotem odbiło się od ściany, dokładnie tej, do której zaledwie
parę sekund wcześniej z ciekawości przyłożył ucho. Głośno przełknął ślinę. Żałośliwe łkanie
przerywane pojedynczymi słowami, wyduszanymi z wysiłkiem pomiędzy atakami bezdechu.
To był kobiecy głos, cichy i drżący, łamiący się jakby w obawie przed kolejnym ciosem.
– Proszę…nie…nie rób tego…Sławek…proszę!
– Co nie rób? Co, kurwa, nie rób? Myślisz, że dam z siebie robić rogacza? Jakiegoś
pieprzonego jelenia, którego baba puszcza się na prawo i lewo? Ja ci zaraz pokażę, gdzie
twoje miejsce, cholerna wywłoko!
– Ale ja nie…– Jej słowa przerwało kolejne chlaśnięcie. I jeszcze kolejne. A potem
nastała chwilowa cisza.
– Czy ja ci pozwoliłem otwierać gębę? Siedź cicho, szmato jedna! Cholera wie, co
w niej wcześniej trzymałaś… Już ja widziałem, jak się lampił dziś na ciebie ten dupek spod
dwójki… Prawie mu gały wyszły na wierzch. I ty z tymi twoimi trzepoczącymi rzęsami…
Dziwka! Dziwka, jakich mało!
Rafał leżał jak sparaliżowany z uchem wciąż przyklejonym do chłodnego muru. Co
tam się, do cholery, dzieje? Zadawał sobie w duchu to pytanie raz za razem, jakby odprawiał
mantrę, choć doskonale znał na nie odpowiedź. Dobrze pamiętał te dźwięki. I dobrze
wiedział, co oznaczały. Minęło tyle lat, a one wciąż wracały w jego snach jak bumerang.
Dziesiątki myśli kotłowały się w jego głowie. Co robić? Co do cholery powinien zrobić?
Zareagować? A co, jeśli nie będzie miał z agresorem żadnych szans? I jak to się skończy, jeśli
te wrzaski zignoruje? Czy będzie mógł jeszcze kiedykolwiek zmrużyć oko? A może do końca
życia będą go nawiedzać koszmary? A może ktoś inny usłyszy i zadzwoni na policję…?
Leżał w bezruchu, wsłuchując się w ciszę zalegającą na klatce schodowej, co jakiś czas
brutalnie przerywaną męskimi okrzykami zza ściany. Dlaczego musiało to spotkać właśnie
jego? Za jakie grzechy? Zbyt wiele pytań, a tak mało odpowiedzi…
Kolejny trzask przerwał jego gorączkowe kalkulacje. Kobieta już nie płakała, teraz jej
szloch zastąpiło przerywane charczenie. Tak, jakby coś utkwiło w jej krtani i uniemożliwiało
swobodnezaczerpnięcie powietrza. Ten dźwięk też doskonale znał. Miał wtedy z siedem,
a może osiem lat. Ledwo odrastał od ziemi, dlatego bez problemu zmieścił się pod niskim
kuchennym stołem, przy którym na co dzień odrabiał lekcje. Dlaczego się tam znalazł? Nie,
nie szukał zagubionej kredki, która nieopatrznie sturlała się pod krzesło. Bardzo dobrze
5
Plik z chomika:
Miesiecznik_Wigwam
Inne pliki z tego folderu:
Histeria_46.pdf
(6174 KB)
Histeria_41.pdf
(6365 KB)
Histeria_45.pdf
(7158 KB)
Histeria_47.pdf
(7962 KB)
Histeria_43.pdf
(6927 KB)
Inne foldery tego chomika:
Akwesasne Notes
Alter Pop
American Indian Graduate
Arkham Courier
Biblioteczka TAWACIN-u
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin