Histeria_37.pdf

(5176 KB) Pobierz
BL TD PE Ł
IE O IK A
Ć
MAP C Ł N AĄ AK S C N P S K
O H A I JC O MIZ Ą U T Ę
FL WICIE O K I D
IMO E JG
SĄ Z
JZ
AZ
P Z R Ż JC S O A S AL G N A
R E A AĄ A Ł WI Ń K E E D
WIHE P Ś Ó D Z W
C R OR D R E
SPIS TREŚCI:
Słowo od redakcji
BILET DO PIEKŁA
JAZZ
ĆMA POCHŁANIAJĄCA KOSMICZNĄ PUSTKĘ
FILMOWIEC I JEGO KSIĄDZ
WICHER POŚRÓD DRZEW
PRZERAŻAJĄCA SŁOWIAŃSKA LEGENDA
Paweł Dawidowicz
Michał Pięta
Krystian Janik
Krystian Michalski
Szymon Płuska
Kamil Bęben
3
12
35
40
48
4
25
Redaktorzy naczelni: Błażej Jaworski, Maciej Zawadzki
Okładka : Joanna Widomska
Skład: Maciej Zawadzki
Ilustracje: Marcin Czarnecki, Roman Panasiuk. Małgorzata Siłkowska, Izabela Wojciechowska, Zvyrke
Korekta: Kaja Jaroszewska, Joanna Korytko
email: magazynhisteria@gmail.com
Prawa autorskie do poszczególnych opowiadań oraz ilustracji są własnością ich autorów.
Witajcie!
Przed Wami marcowa Histeria. Jest to numer specjalny, gdyż w tym miesiącu
obchodzimy 6. urodziny magazynu! Ale ten czas szybko leci!
W środku znajdziecie sześć opowiadań szeroko pojętej grozy, w tym teksty autorów,
których dobrze znacie.
Życzymy strasznej lektury i wracamy do prac nad majowym wydaniem.
B. Jaworski i M. Zawadzki
rys. Zvyrke
BILET
DO PIEKŁA
Kamil Bęben
Drzwi gabinetu otworzyły się. Weszła przez nie czterdziestoletnia kobieta. Robert
spojrzał na nią wzrokiem myśliwego, który w końcu zobaczył swoją ofiarę. Wskazał jej
wolne miejsce.
– Pani Alicja Nowak?
– Tak.
– Wezwałem panią, bo musimy poważnie porozmawiać. Nasza firma przeżywa
ostatnio trudny okres, a to wymaga zdecydowanych kroków. Dlatego muszę panią zwolnić.
Ostatnie słowa wypowiedział z rozkoszą. Uwielbiał to robić. Nie było nic
wspanialszego niż widok zaskoczenia i rozpaczy na twarzach wyrzucanych przez niego ludzi.
Nigdy mu się to nie znudzi. Był panem ich losu. Kochał to.
4
– Dlaczego?
Na początku nie odpowiedział. Cieszył się jej reakcją. Uwielbiał takie chwilę.
Zatrudnił ją miesiąc temu tylko po to, aby dziś wyrzucić z pracy.
– Musiałem podjąć taką decyzję ze względu na dobro firmy.
– Mam dwójkę dzieci, jestem sama.
– Nie musiałaś się puszczać. Tak masz dwa bachory do wykarmienia.
– Jak pan może?!
– Tylko się nie rozpłacz.
– Jesteś potworem!
Kazał kobiecie wyjść. Wstała ze swojego miejsca. Widział na jej twarzy wewnętrzną
walkę. Na pewno zastanawiała się, czy prosić go o drugą szansę. Liczył, że spróbuje i będzie
mógł jeszcze bardziej ją upokorzyć.
Zatrzymała się. Spojrzała na niego z nienawiścią w oczach.
– Idź do diabła!
Opuściła jego gabinet, a Robert wybuchnął śmiechem. Kochał takie momenty. Nic nie
mogło się z nimi równać.
Spojrzał na zegarek. Była piętnasta. Na dziś wystarczy. Miał bardzo dobry dzień.
Może być jeszcze lepszy. Doskonały pomysł. Ostatni raz był tam miesiąc temu.
Rozległ się dzwonek jego telefonu.
– Część kochanie. – Usłyszał głos swojej żony.
Był słodki do bólu, tak samo jak ona. Naiwna, głupiutka dziewczynka, zupełnie nie
w jego typie. Ożenił się z nią tylko dla pieniędzy jej ojca. To jego firma, a on za dzielenie
łóżka z tą idiotką został dyrektorem generalnym.
– Co się stało, skarbie?
– Chciałem wiedzieć, o której będziesz. Przygotowuję kolację.
– Nie czekaj na mnie. Muszę zostać w pracy, mam mnóstwo roboty.
– Szkoda.
Usłyszał w jej głosie rozczarowanie. Na pewno liczyła, że spędzą trochę czasu razem.
Ostatnią ją zaniedbywał. Była zakochana w nim po uszy, więc kolejny raz mu wybaczy.
Schował telefon do kieszeni. Nie zamierzał dłużej siedzieć w biurze. Opuścił budynek
i podszedł do swojego samochodu. Miesiąc temu odebrał go z salonu. Jest wart pół miliona.
Skoro firma płaci, to nie będzie oszczędzał.
Wsiadł do środka i uruchomił silnik. Od razu rozległ się basowy pomruk z rury
wydechowej.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin