Witkiewicz Stanisław Ignacy - Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter Appendix Całość.pdf
(
881 KB
)
Pobierz
Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl
Morfina Eter + Appendix - Całość
Stanisław Ignacy Witkiewicz
Warszawa, 1932
Pobrano z Wikiźródeł dnia 4 stycznia 2021
1
M O T T O:
„Wszelako dziwne jest w tej
książce materji pomięszanie“.
Henryk Sienkiewicz
„Ogniem i mieczem“.
P R Z E D M O WA
tak zwaną „swobodną twórczością“, to jest tak
zwanem „śpiewaniem ptaszka na gałęzi“, nic dla
społeczeństwa i narodu zrobić nie mogłem, postanowiłem,
po szeregu eksperymentów, zwierzyć się ogółowi z moich
poglądów na narkotyki, zaczynając od najpospolitszego:
tytoniu, a kończąc na najdziwniejszym chyba: peyotlu
(któremu rezerwuję osobne miejsce), w celu choćby małego
wspomożenia dobrych potęg w walce z temi
najstraszniejszemi, poza wojną, nędzą i chorobami,
wrogami ludzkości. Może i ta praca (z powodu pewnego
tonu w sformułowaniu gorzkich prawd) potraktowana
będzie humorystycznie lub negatywnie, jak moja estetyka,
filozofja, sztuki sceniczne,
istotne
portrety, dawne
kompozycje i t. p. „swobodne wytwory“. Oświadczam
oficjalnie, że piszę poważnie i chcę wreszcie coś
bezpośrednio pożytecznego zdziałać, a na idjotów i ludzi
PONIEWAŻ
2
nieuczciwych sposobu niema, jak to w ciągu mojej dość
smutnej działalności miałem sposobność przekonać się.
Mówi się komuś: „jesteś głupi, ucz się, a może
zmądrzejesz” — nic nie pomoże, bo człowiek głupi jest
przytem zarozumiały i to, nawet jeśliby mógł przy usilnej
pracy zmądrzeć, uniemożliwia mu wybrnięcie z błędnego
koła. Mówi się draniowi: „to nieładnie być taką świnią,
zastanów się, popraw się” — próżne gadanie: nie
rozumiemy tego, że większość draniów jest świadomie
właśnie draniowata — oni wiedzą o tem i nie chcą być
innymi, o ile tylko mogą draniowatość tę dobrze
zamaskować. „Czy można patykowi
przebaczyć,
że jest
patykiem” — jak mówił Tadeusz Szymberski — i miał
rację.
Byłem niegdyś „fighting man'em” — człowiekiem
bojowym par excellence — miałem ideje i chciałem o nie
walczyć — nie było gdzie i z kim. Bynajmniej nie
sprzeniewierzyłem się moim idejom (Czysta Forma w
malarstwie i w teatrze i reforma artystycznej krytyki), tylko
przyszedłem do przekonania, że są one w każdym razie
obecnie nie na czasie i że może wogóle minął dla nich ich
czas. To, co twierdziłem jeszcze przed wojną, a co
wyraziłem w IV-tej części książki pod tytułem „Nowe
Formy w malarstwie”, że sztuka ginie, dzieje się na naszych
oczach, a wobec tego czy będzie i jaka będzie krytyka
artystyczna w mojem znaczeniu, to jest krytyka formalna,
jest bez znaczenia. Co innego jeśli rzecz idzie o literaturę,
nie jako sztukę — tam jest jeszcze coś do powiedzenia i
może jeszcze się na ten temat wypowiem. Obecnie jestem
3
stosunkowo pogodnym osobnikiem lat średnich, który o
żadnych „wyczynach” w wielkim stylu już nie marzy i
pragnie jako tako skończyć to życie, którego dotąd
przynajmniej, mimo klęsk i niepowodzeń, nie żałuje. Co
będzie to będzie. Zaznaczyć tylko muszę, że „dziełko”
niniejsze będzie nosić charakter wysoce osobisty, a więc
niejako pośmiertny. Nie jest to megalomanja i chęć
zaprzątania swoją (nikomu dotąd niepotrzebną) osobą ludzi
zajętych czem innem i daleko przyjemniejszem. Ale pisząc
o moich osobistych przeżyciach nie mogę pominąć siebie.
W każdym razie będzie tu podana w sposób przystępny
część prawdy o mnie i to prawdy bezpośrednio dla ogółu
pożytecznej.
Czemże to jest wobec potwornych plotek, które o mnie
krążą. Pod tym względem, w naszem już i tak wyjątkowo
plotkarskiem i lubiącem bawić się oszczerstwami
społeczeństwie, spotkało mnie zdaje się wyróżnienie. Mimo
całego braku megalomanji, co z całą uczciwością
podkreślam, mam wrażenie, że doborem bzdur i kłamstw,
jakie o mnie mówiono i mówi się jeszcze, nie każdy,
przeciętnie znany u nas człowiek, poszczycić się może. Nie
będę wchodził tu w przyczyny tego zjawiska, ale sądzę, że
pewną rolę w wytworzeniu się niechęci ogólnej w stosunku
do mnie była trudność w zgnębieniu mnie intelektualnem
przez ludzi bez odpowiednich do tego kwalifikacji, a
powtóre pewne niezwracanie przezemnie uwagi na opinję
publiczną, przez co czyny, które u innego przeszłyby bez
zwrócenia uwagi (n. p. wypicie aż trzech wódek w jakimś
barze), w stosunku do mnie wywoływały niekorzystne dla
4
Plik z chomika:
monka22121
Inne pliki z tego folderu:
Jenkins Tiffany - Na haju. Szokująca historia pewnej ćpunki.pdf
(2667 KB)
Praca zbiorowa - Sudety. Travelbook (wyd.3).pdf
(19579 KB)
Piotrowiak-Junkiert Kinga - Węgry. W objęciach Dunaju.pdf
(11973 KB)
Koziarski Daniel ; Wojciech Obremski - Żyło się. Lata 80.90. sentymentalnie i refleksyjnie.pdf
(1731 KB)
Konecka Anna - Europa city break. 30 pomysłów na weekend pełen wrażeń.pdf
(32628 KB)
Inne foldery tego chomika:
Pliki dostępne do 08.07.2024
audiobooki
Dokumenty
Galeria
Muza
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin