Antologia
BARBARZYŃCY
tom 2
Spis treści:
Lin Carter GROBOWIEC CISZY
Andre Norton CZARODZIEJ JEDNEGO CZARU
Fred Saberhagen KAMIENNY CZŁOWIEK
Poul Anderson WOJOWNIK Z ZIEMI UTRACONEJ
Clemence Housman WILCZYCA
Lin Carter
GROBOWIEC CISZY
I. Zielone oczy
Od bram Grand Khev droga na wschód wiedzie przez rozległe, trawiaste doliny Sarkovy aż ku górom. Potem zakręca i wije się piaszczystą serpentyną przez podgórze, wznosząc się coraz wyżej i wyżej ku przełęczy Arul. To właśnie tutaj, na wysokości przełęczy, Carthalla opadła z sił i osunęła się na kolana pomiędzy ostre kamienie.
Przez cały dzień biegła za kudłatymi, rogatymi kucami tych, którzy ją pojmali. Dopiero zaczęło świtać, gdy oddział wojowników Thungody zaatakował zastęp dwunastu rycerzy ojca, eskortujących ją podczas drogi. Szkaradni, niscy mężczyźni leżeli ukryci w wysokich trawach. Nagle zerwali się, posyłając na zdumionych rycerzy deszcz ostrych strzał, rzucili się z wyciem, ściągając ich kolejno na ziemię.
Tylko Carthallę ocalili. Powód był jasny: była kobietą, młodą, świeżą i piękną.
Skrępowali jej ręce skórzanym rzemieniem i pognali w stronę gór. Biegła za nimi w kurzu wzbijanym przez końskie kopyta. Jeśli tylko upadła, a upadała wiele razy, musiała pozbierać się i iść dalej albo dać się wlec bezwładnie aż do śmierci.
Życie córki książęcej jest wytworne i słodkie. Carthalla nie znała zmęczenia, pominąwszy jedynie osłabienie po całonocnym balu. Nie wiedziała, co to ból, jeśli nie liczyć drobnych dolegliwości czy chorób wieku dziecięcego, rychło wyleczonych przez nadwornego medyka.
Teraz poznała nadludzki ból i wyczerpanie, jakiego sobie nie wyobrażała.
W płucach czuła ogień. Każdy łyk powietrza, wciągany suchymi i drżącymi z cierpienia ustami, był dla niej udręką. W rękach spętanych rzemieniem czuła ból aż do odrętwienia. Ale torturą, torturą niewyobrażalną, były dla niej stopy i nogi. Jej wytworne buty do konnej jazdy z ordowickiej skóry wpadły w oko niskiemu, krępemu hersztowi Thungodów, zdarł więc je, pozostawiając ją boso. Droga była długa i ciernista, spieczona od żaru letniego słońca. Jej szczupłe małe stopy były delikatne i wrażliwe, szybko pokryły się sińcami i ranami. Znaczyła zakurzoną drogę wilgotnym, krwawym śladem.
Po dotarciu niemal do krańca przełęczy iść już nie mogła. Osunęła się na kolana, płaczą...
chomaroma