Nawara Ewelina, Leśniewicz Justyna - Dźwięk pomiędzy - (01,5. Kings Of Sin).pdf

(546 KB) Pobierz
JAMES
Zawsze pragnęłam dzieci, tak szybko, jak to możliwe <3
To krótkie zdanie i cholerne zdjęcie w białej sukni z dzieckiem na
rękach, prześladowało mnie we śnie i na jawie. Gdy padałem na łóżko
nieprzytomny, tylko wtedy czułem spokój. Mogłem zasnąć, bez jej
uśmiechu przed moimi oczami. Więc od powrotu z Polski, moim
najlepszym przyjacielem zostali czysta i Jack. Włączyłem muzykę, by
zagłuszyć myśli, chwyciłem butelkę i pociągnąłem łyk bursztynowego
płynu. Otępienie i spokój. Tylko tego teraz potrzebowałem. Kręciłem się po
salonie, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Słuchałem muzyki, piłem i
starałem się znieczulić. Tylko troszkę, bo w końcu mieliśmy się spotkać
dziś na grillu. Jeszcze tylko łyczek i będę mógł udawać, że życie jest
piękne, a kobiety takie jak Julia nie istnieją, że była ona wyjątkiem.
Pomyłką, na którą musiałem trafić. Wyłączyłem muzykę i wyszedłem z
domu, próbując zapomnieć o obrazie, który wypalił się w mojej głowie na
zawsze.
JOSEPHINE
Jak to było możliwe, że w jednej chwili tryskaliśmy energią i
szczęściem, a w kolejnej umieraliśmy ze strachu o naszego przyjaciela. W
ułamku sekundy poczułam, jakby grunt osuwał mi się spod stóp, traciłam
kontakt z rzeczywistością. Jak w zwolnionym tempie rejestrowałam obrazy:
Kelly biegającą po ogrodzie, Liama proszącego wszechświat o cud. łan
wglądał, jakby ktoś przywalił mu w twarz, powtarzając tylko jak machina,
że w życiu wszystko zawsze się musi spieprzyć wcześniej czy później.
Tylko Matt z Adrianem oganiali nasze emocje, rzeczowo my–śleli.
Zapakowaliśmy się w dwa samochody i ruszyliśmy przed siebie, w
kierunku szpitala, do którego został przewieziony James. To nasz najlepszy
przyjaciel, ogniwo łączące nas wszystkich, teraz byliśmy niekompletni…
Szlochałam cicho wtulona w lana. Liam zerkał na nas w tylnym lusterku
starając się zbadać sytuację. Wołałam teraz tonąć w jego ramionach, ale nie
mogłam, bo był kierowcą. Przyjaciel gładził
mnie delikatnie po plecach, nie było w tym żadnego romantycznego podtekstu, raczej braterski
uścisk. Byliśmy rodziną i w takiej trudnej chwili było to najlepiej dostrzegalne.
– Co właściwie ci powiedzieli przez telefon? – zapytał
łan.
Wyglądał na najbardziej opanowanego z nas wszystkich, choć to również
w jego oczach kryła się pustka. Wszyscy mieliśmy nadzieje, na dobre
zakończenie. Tylko łan wyglądał na zrezygnowanego.
– Żadnych konkretów poza tym, że James miał wypadek –Liam
powiedział na jednym wdechu.
– Nie może tak być, nie może z jednej strony się wszystko układać, a z
drugiej walić – łkałam przytulona do przyjaciela.
W tylnym lusterku widziałam wzrok Liama, posłał mi krzywy uśmiech a
ja starałam się odwzajemnić ten gest, ale nie mogłam ukrywać wszystkich
swoich emocji pod sztucznym uśmiechem.
– Będzie dobrze, James to silny skurczybyk – przemówił
Adrian z przedniego siedzenia.
Nie brzmią! na przekonanego, miałam wrażenie, że teraz w każdym z
nas tliło się poczucie winy. Wiedzieliśmy, jakie James ma problemy,
wiedzieliśmy, jak bardzo boli go to wszystko, co mu się przydarzyło… A
mimo to nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby uchronić go przed
tragedią.
– Mogliśmy go lepiej pilnować, mogłam nie wyprowadzać się z jego
domu – mówiłam chyba bardziej sama do siebie niż do chłopaków.
– Księżniczko, to nie jest niczyja wina. James sam musi chcieć wyjść ze
swojego bagna, na siłę nie można nikomu pomóc. Wiem coś o tym. – Liam
powiedział kojącym głosem, wiedziałam, że ma rację. Mimo wszystko nie
mogłam pozbyć się poczucia winy.
LIAM
Choć próbowałem uspokoić Jo, sam miałem poczucie winy… Byłem tak
zajęty sobą i moją piękną dziewczyną, że nie poświęcałem wystarczająco
dużo uwagi swojemu przyjacielowi. Wszyscy wiedzieliśmy, że James nie
potrafił przeboleć rozstania, ani tego, że kobieta, którą, jak sądził, kochał,
układała sobie życie na nowo. Może bolałoby go mniej, gdyby nie to, że
wmawiała mu, że nie chce zakładać rodziny. Jak widać, pieniądze potrafią
zmienić punkt widzenia. Gdy dojechaliśmy na szpitalny parking, poczułem,
jak opuszcza mnie odwaga. Matt zaparkował swój samochód obok nas, i
wspólnie, jak rodzina, przeszliśmy przez szpitalne drzwi oddziału
ratunkowego. Przez chwilę liczyłem na to, że Kelly, która zawsze nam
matkowała, przejmie kontrolę nad sytuacją. Jednak wystarczyło jedno
spojrzenie na nią i wiedziałem, że muszę wziąć się w garść. Musia–łem
zachować się jak dorosły i dowiedzieć się o stanie Jamesa.
– Księżniczko, pójdę się czegoś dowiedzieć, weź Kelly i usiądźcie w
poczekalni – pocałowałem swoją dziewczynę w czoło i ruszyłem w stronę
biurek pielęgniarek. Grzecznie poczekałem, aż kobieta siedząca za biurkiem
zwróci na mnie uwagę i zacząłem z nią rozmawiać.
Bałem się usłyszeć najgorszego, jednak gdy pielęgniarka skończyła
mówić, odetchnąłem z ulgą. Zył.
– Za chwilę przyjdzie ktoś z oddziału i zabierze was na górę – skończyła
mówić, jednak gdy odwróciłem się, by odejść, dodała – Policja na pewno
się tu zjawi, dobrze by było, gdybyście załatwili swojemu przyjacielowi
prawnika.
Pokiwałem głową i wróciłem do bliskich. Smutek mieszał
mi się ze złością, bo nie rozumiałem, jak ten idiota mógł wsiąść za kółko po alkoholu. Obiecałem
sobie, że gdy tylko wyjdzie z tego budynku, skopię mu dupę tak mocno, że trzy razy się zastanowi,
nim sięgnie po butelkę.
Zgodnie z obietnicą pielęgniarki, przyszedł po nas pracownik z oddziału,
na którym leżał James. Zaprowadził nas do kolejnej poczekalni i
poinformował, że tylko jedna osoba na raz może przebywać u Jamesa.
W najbliższym czasie miał też zjawić się lekarz, by z nami porozmawiać. Teraz pozostało tylko
czekać.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin