Crews Caitlin-Noc w Monte Carlo.pdf

(1233 KB) Pobierz
Caitlin Crews
Noc w Monte Carlo
Tłumaczenie:
Ewelina Grychtoł
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Renzo Crisanti nie znosił Anglii.
Nie podzielał zachwytu nad zatłoczoną, hałaśliwą londyńską
metropolią. Jeszcze bardziej nie lubił wiecznie zachmurzonej
brytyjskiej wsi, jakże różnej od jego rodzinnej Sycylii. Anglia była zbyt
ponura dla człowieka, który z zalanych słońcem uliczek włoskiego
miasteczka przeszedł
do kariery kierowcy
rajdowego,
ścigającego
się
jednymi
z
najszybszych samochodów na świecie.
O tej porze roku zdecydowanie wolałby znaleźć się w swoim
rodzinnym miasteczku, położonym w górach
w okolicach Taoriny. Zamiast zasłony deszczu miałby przed sobą
ciepłe morze i skąpany w słońcu szczyt Etny.
Niestety, obecnie znajdował się w Winchester. Nad pocztówkową
starówką wznosiła się imponująca katedra, ale Renzo i tak wolałby
surowy, dziki krajobraz Sycylii. Walcząc z uczuciem osaczenia,
przejechał przez centrum i skierował się ku przedmieściom.
Żałował, że kilka tygodni temu nie zrobił tego, co podpowiadał mu
instynkt. „Trzymaj się od niej z daleka”, szepnął cichy głos w jego
głowie na widok Sophie Carmichael-Jones.
Znalazł
się
w
Monako
ze
względu
na
coroczne
wyścigi
samochodowe, w których niegdyś regularnie brał udział. Wprawdzie
zakończył karierę kilka lat temu, ale uznał, że warto się na nich
pokazać; choćby po to, by pozyskać nowych
klientów dla swojej sieci luksusowych hoteli.
Właśnie siedział w kasynie z grupą przyjaciół, kiedy zobaczył ją.
Renzo znał wiele pięknych kobiet, ale ta natychmiast zwróciła jego
uwagę. Miała krwistoczerwone usta i ostro zarysowane brwi, a jej
ciemne włosy były ściągnięte w luźny kok. Jej uszy ozdabiały duże
srebrne kolczyki. Wyglądała elegancko. Seksownie. Długie nogi
sprawiały, że wydawała się krucha i delikatna, a arystokratyczne rysy
potęgowały to wrażenie.
W jej złotobrązowych oczach widniał bezbrzeżny smutek.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, Renzo zapomniał, co właśnie chciał
powiedzieć. Nieczęsto przydarzało się to komuś, kto zawdzięczał
karierę skupieniu i pewnej ręce. Bez zastanowienia wstał od stolika,
przemierzył parkiet i stanął przed piękną nieznajomą. Na jego widok
wyraźnie wstrzymała oddech, a jej policzki zaróżowiły się lekko.
– Musisz mi powiedzieć dwie rzeczy – odezwał się, niepomny
otaczającego ich tłumu. – Po pierwsze, twoje imię. Po drugie,
dlaczego jesteś smutna. Jesteśmy w Monte Carlo,
cara.
Tutaj
dozwolona jest wyłącznie radość.
– Nie jestem smutna – odparła po włosku, z wyraźnym brytyjskim
akcentem. – To sugerowałoby, że w grę wchodzą
„Zrezygnowana” pasuje dużo lepiej.
– Jesteś zbyt młoda i zbyt piękna, żeby być zrezygnowana.
Uśmiechnęła się lekko i na ten widok Renzo natychmiast zapragnął
ją pocałować.
– Natomiast ty wydajesz się zbyt wyrafinowany na czcze
pochlebstwa.
emocje.
Renzo musiał być w gorączce. To jedyne wytłumaczenie.
Wyciągnął rękę i ujął jej dłoń.
– Pozwól, że będę z tobą szczery – powiedział, porzucając
zwyczajowy flirt. – Pragnę cię,
cara.
Nie obchodzi mnie, kim jesteś ani
jakie masz plany na wieczór. Pożądam cię. Pragnę smakować twoje
ciało raz po raz, tak długo, aż będę mógł je rozpoznać w najgłębszych
ciemnościach. Chcę zrobić z tobą wszystko, a potem zrobić to jeszcze
raz. I jeszcze raz. Aż nic z nas nie zostanie.
– Nie wierzę w taką namiętność.
– Uwierzysz.
Nieznajoma zadrżała. Obejrzała się za siebie, a potem z powrotem
skupiła na nim uwagę. Renzo wyczuł jej milczącą zgodę.
Nie marnował czasu. Pociągnął ją w stronę bocznego wyjścia,
którym mogli opuścić kasyno, nie zwracając na siebie uwagi
fotoreporterów. Kilka minut później pędzili w stronę jego willi,
położonej na wzgórzu nad miastem, skąd rozciągał się wspaniały
widok na Lazurowe Wybrzeże.
– Nazywam się Renzo Crisanti – powiedział, ponieważ z jakiegoś
powodu zależało mu, żeby znała jego imię. – A ty,
bellissima,
wciąż
nie zdradziłaś mi swojego imienia.
Nieznajoma obróciła się do niego. Smukłe kształty jej ciała
przywodziły mu na myśl samochody, które kochał i z którymi obcował
tak samo, jak zamierzał obcować z nią. Umiejętnie. W skupieniu. Z tą
samą pasją, która wyniosła go na szczyt.
– Możesz mi mówić Elizabeth – powiedziała.
Teraz Renzo pomyślał, że to było jej pierwsze kłamstwo.
Zaparkował na poboczu i wysiadł z samochodu, starając się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin