DePalo Anna - Jak uwieść uwodziciela.pdf

(710 KB) Pobierz
Anna DePalo
Jak uwieść
uwodziciela
tytuł oryginału: One Night with Prince Charming
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pia właśnie była
świadkiem
prawdziwej katastrofy.
Och nie, nie dosłownie. Ale ta w znaczeniu przenośnym była równie
fatalna.
Z końca nawy wyglądało to dość zabawnie, gdy miało się przed oczami
satynowy tren w kolorze kości słoniowej, a ciepłe powietrze pachniało liliami
i różą. Pia była konsultantką
ślubną
i miała do czynienia z licznymi
katastrofami. Z panami młodymi, którzy pocili się ze strachu, z pannami
młodymi, które nie mieściły się w
ślubnych
sukniach, raz nawet z drużbą,
który połknął obrączkę. Ale
ślub
jej przyjaciółki powinien odbyć się bez
problemów. Tak myślała jeszcze dwie godziny temu.
Goście w
ławkach
patrzyli ze zdumieniem, gdy markiz Easterbridge
ruszył do ołtarza, by oznajmić wszem i wobec,
że
istnieje przeszkoda, która
nie pozwala Belindzie Wentworth poślubić Toda Dillinghama.
Że,
prawdę
mówiąc, pospiesznie i potajemnie zawarte małżeństwo Belindy z Colinem
Granvillem,
unieważnione.
obecnym
markizem
Easterbridge,
nigdy
nie
zostało
Przedstawiciele nowojorskiej
śmietanki
zebrani w kościele
św.
Bartłomieja szeroko otworzyli oczy i unieśli brwi, choć nikt nie okazał się tak
nieokrzesany, by zemdleć czy choćby udawać omdlenie.
Pia była im za to wdzięczna. Niewiele mogła zrobić, gdy pies zjadał tort
weselny, taksówka spryskała błotem suknię panny młodej, albo, jak w tym
wypadku, legalny mąż postanowił pojawić się na
ślubie żony!
L
T
1
R
Pia zamarła. Pomyślała,
że
tego dnia zabrakło aniołów opiekuńczych.
Zaraz potem inna myśl wpadła jej do głowy: Och, Belindo, czemu nigdy nie
wspomniałaś o
ślubie
z zaprzysięgłym wrogiem twojej rodziny?
Domyślała się powodu. Belinda tego
żałowała.
Pia
ściągnęła
brwi.
Belinda była jedną z jej dwóch przyjaciółek w Nowym Jorku – obok Tamary
Kincaid, jednej z druhen. Nagle Pia poczuła się częściowo winna tej sytuacji.
Czemu nie wypatrzyła i nie zatrzymała Colina? Czemu nie stała w wejściu do
kościoła?
Ludzie będą się dziwić, dlaczego konsultantka
ślubna
nie starała się
trzymać markiza z daleka, dlaczego pozwoliła, by zrujnował
ślub
Belindy i jej
zawodową reputację. Na myśl, jaki to cios dla jej młodej firmy, Pii zbierało
się na
łzy.
Ten
ślub
miał być najważniejszym wydarzeniem w jej
dotychczasowej karierze. Rozpoczęła samodzielną działalność niewiele
ponad dwa lata wcześniej, po paru latach w dużej firmie organizującej
rozmaite imprezy, gdzie pracowała jako asystentka.
Och, to straszne. Prawdziwy koszmar. Dla Belindy i dla niej. Pięć lat
temu, po ukończeniu college’u Pia przyjechała do Nowego Jorku z małego
miasteczka w Pennsylwanii. Marzenie o sukcesie w Nowym Jorku nie może
się tak skończyć!
Jakby na potwierdzenie jej najgorszych lęków, gdy państwo młodzi oraz
markiz opuścili kościół, zapewne po to, by rozwiązać sprawę, której nie da się
rozwiązać, stojąca w nawie Pia ujrzała prującą w jej stronę potężną matronę.
Pani Knox pochyliła się do niej i spytała scenicznym szeptem:
– Moja droga, nie widziałaś,
że
markiz nadchodzi?
Pia uśmiechnęła się nerwowo. Chciała powiedzieć,
że
nie miała pojęcia
o
ślubie
markiza z Belindą, i
że
tak czy owak na nic zdałoby się
L
T
2
R
zatrzymywanie markiza, jeśli rzeczywiście był mężem Belindy. Lojalność
wobec przyjaciółki każda jej jednak milczeć.
Oczy pani Knox błyszczały.
– Mogłaś zapobiec temu spektaklowi.
To prawda. Ale, pomyślała Pia, nawet gdyby coś wiedziała i próbowała
go zatrzymać, markiz miał nad nią przewagę około trzydziestu kilogramów i
ponad piętnastu centymetrów. A zatem Pia zrobiła to, co mogła zrobić, kiedy
mleko się wylało. Po szybkiej konsultacji z kilkoma członkami rodziny
Wentworthów zaprosiła wszystkich na przyjęcie w hotelu Plaza.
Teraz przyglądała się gościom i krążącym pośród nich kelnerom z
tacami przekąsek. Pod wpływem monotonnego szumu rozmów rozluźniły się
jej napięte mięśnie, choć w głowie wciąż miała mętlik. Skupiła się na
oddechu, technice relaksacyjnej, której nauczyła się, by radzić sobie z ze-
stresowanymi pannami młodymi i jeszcze bardziej stresującymi dniami
ślubu.
Belinda i Colin rozwiążą jakoś problem. Trzeba będzie wydać
oświadczenie dla prasy. Przy odrobinie szczęścia coś zaczynającego się od
słów: Z powodu niefortunnego nieporozumienia...
Tak, wszystko się ułoży. Pia przeniosła znów uwagę na salę i właśnie w
tym momencie wypatrzyła wysokiego mężczyznę o włosach w kolorze
piaskowego blondu.
Widziała tylko jego plecy. Nagle wydało jej się,
że
go zna, i ogarnęły ją
złe przeczucia. Kiedy mężczyzna odwrócił się do swojego rozmówcy, Pia
ujrzała jego twarz i wstrzymała oddech. W tej chwili
świat
naprawdę się
zatrzymał. Gwałtownie, jak samochód z piskiem opon. Słyszała zgrzyt metalu
i czuła zapach dymu.
Ten dzień nie może chyba już być gorszy.
3
L
T
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin