Deveraux Jude - Edilean 01 - Lawendowy poranek.pdf
(
1171 KB
)
Pobierz
Jude Deveraux
Edilean Tom 1
Lawendowy Poranek
Tytuł oryginalny: Lavender Morning
Przekład Kozłowska Monika
PROLOG
-Helen? - zapytała kobieta po drugiej stronie słuchawki. - Helen Aldredge?
Gdyby ktoś zapytał Helen, czy rozpoznałaby głos Edilean Harcourt, powiedziałaby, że nie. Minęło
już tyle czasu, od kiedy ostatni raz ją słyszała. A teraz okazało się, że była w błędzie. Poznała ją od
razu.
Słyszała ten elegancki, arystokratyczny ton głosu jedynie kilka razy, ale każdy z nich był dla niej
ważny. Wiedziała, kim była kobieta, która do niej dzwoniła, dlatego nie wspomniała, że po mężu
nazywa się Connor.
- Panna Edi?
- Masz bardzo dobrą pamięć.
Helen wyobraziła sobie postać panny Edilean tak, jak ją pamiętała: wysoka, szczupła, idealna figura
i ciemne, zawsze starannie ułożone włosy. Nosiła modne i stylowe ubrania z najwyżej półki. Musiała
dobiegać już dziewięć-dziesiątki - była przecież w wieku ojca Helen.
- Mam dobrych przodków - powiedziała Helen i od razu pożałowała, że nie ugryzła się w język. Jej
ojciec i panna Edi byli kiedyś zaręczeni, ale gdy Edilean wróciła z II wojny światowej, jej ukochany
David był już żonaty z matką Helen, Mary Alice Welsch. Szok, jaki przeżyła, był
tak ogromy, że panna Edi zostawiła swemu rozrzutnemu bratu ogromny, stary dom, który należał do
jej rodziny od kilku pokoleń, opuściła miasto, nazwane na cześć jej przodków, i nigdy nie wyszła za
mąż. Po dziś dzień starzy ludzie w Edilean mówili o Wielkiej Tragedii i wciąż rzucali zimne
spojrzenia na matkę Helen. Postępek Davida i Mary Alice sprawił, że ród Harcourtów, którzy
założyli miasteczko, położone w pobliżu historycznego skansenu Colonial Williamsburg,
miał niedługo umrzeć. Utrata potomków ludzi spokrewnionych z Georgem Waszyngtonem i
Thomasem Jeffersonem była dla mieszkańców wyjątkowo bolesna.
- Tak, masz dobrych przodków - powiedziała panna Edi bez zastanowienia.
- W zasadzie to tak bardzo jestem pewna twoich zdolności, że postanowiłam poprosić cię o pomoc.
- Mam pani pomóc? - zapytała zaskoczona Helen.
Przez całe swoje życie słyszała różne historie o sporach i waśniach, jakie wyniknęły z postępku jej
ojca. Miała o tym nie wiedzieć, bo każdy przekazywał sobie tę wiadomość w sekrecie, ale Helen
zawsze była ciekawską osóbką. Siedziała na drugim końcu werandy, bawiąc
się lalkami i nastawiała ucho.
- Tak, moja droga. Chcę, żebyś mi pomogła - odpowiedziała panna Edi swoim arystokratycznym
tonem głosu, który wprawił Helen w zakłopotanie.
- Nie zamierzam cię prosić o upieczenie stu ciastek na wyprzedaż w kościele, więc możesz wybić to
sobie z głowy.
- Nie myślałam... - zaczęła się bronić Helen, ale przestała. Stała teraz przy kuchennym zlewie i
widziała, jak jej mąż walczy w tej chwili z nowym karmnikiem dla ptaków. Emerytura dla mężczyzn
była totalną pomyłką, pomyślała tysięczny raz. Bez wątpienia James zaraz wpadnie
w złość z powodu głupiego karmnika, a ona będzie musiała słuchać jego narzekań. Kierował setkami
pracowników w kilku stanach, a teraz pozostało mu rządzenie żoną i synem. Helen nie raz pędziła
szukać Luka, by spędzić z nim popołudnie. Syn spoglądał na nią zdziwiony i
przydzielał jej pielenie grządek.
-No dobrze - powiedziała Helen. - W czym mogę pani pomóc?
- Nie liczyło się w tej chwili, że nie rozmawiała z tą kobietą od ilu? Od dwudziestu lat?
- Dowiedziałam się, że został mi rok życia i...
- Przerwała, gdy usłyszała, że Helen zaczyna coś mówić.
- Proszę... nie oczekuję współczucia. Nikt na tym świecie nie chciałby żyć tak długo jak ja. Jestem tu
już zbyt długo. Ale gdy dowiedziałam się, ile czasu mi zostało, pomyślałam o tym, co powinnam
jeszcze zrobić w swoim życiu.
Helen uśmiechnęła się na te słowa. Panna Edi może i nie mieszkała już w miasteczku nazwanym
imieniem jej praprababki, ale mimo to w dużym stopniu przyczyniła się do jego rozwoju. Bez jej
wsparcia miasteczko przestałoby istnieć.
-Zrobiła pani tak dużo dla Edilean. Pani...
- Tak moja droga, wiem, że płaciłam za niektóre rzeczy, pisałam listy i wszczęłam awanturę, gdy
chcieli zabrać nasze domy. Zrobiłam to wszystko, ale to było proste. Wystarczyły pieniądze i trochę
hałasu.
Nie naprawiłam jednak błędów z czasów mojej młodości.
Helen cicho westchnęła. No to się zacznie, pomyślała. Znowu ta historia. Ta, w której jej matka,
Mary Alice, kradnie chłopaka pannie Edi pod koniec II wojny światowej. Biedna panna Edi. Zepsuta
Mary
Alice. Już to wszystko słyszała.
- Tak, wiem...
- Nie, nie - powiedziała panna Edi, kolejny raz przerywając Helen.
- Nie mówię o tym, co zrobili twoi rodzice w zamierzchłej epoce dinozaurów. To już przeszłość.
Mówię o teraźniejszości, dzisiejszym dniu. To, co się stało, dziś się zmieniło.
Helen skrzywiła się i odwróciła wzrok od męża próbującego umocować karmnik, który jak na złość
nie chciał stać.
- Ma pani na myśli to, że gdyby mój ojciec ożenił się z
panią,
to miałoby to wpływ na życie innych
ludzi -powiedziała wolno Helen.
- Być może - odparła panna Edi, ale wydawała się być zaskoczona. -
Co wiesz o czternastym listopada I941 roku?
- Czy to był dzień tuż przed atakiem na Pearl Harbor? - zapytała ciekawie Helen.
- Wnioskuję, że nie podsłuchałaś wszystkiego, gdy byłaś małą dziewczynką. Mam rację?
Helen zaczęła się śmiać.
- Ma pani rację. Panno Edi, proszę mi wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi? Mój mąż przyjdzie
zaraz na lunch, więc nie mam zbyt dużo czasu.
- Chcę, żebyś przyleciała do mnie na Florydę. Sądzę, że wytrzymasz z dala od męża przez jakiś czas?
-On dopiero co przeszedł na emeryturę. Mogę się nawet przeprowadzić do pani.
Panna Edi zaśmiała się cichutko.
-No dobrze, ale nie możesz powiedzieć nikomu, gdzie ani do kogo jedziesz. Mam do omówienia z
tobą kilka spraw i musimy ustalić, jak to zrobić i co należy zrobić. Oczywiście pokryję wszystkie
koszty. Jeśli oczywiście jesteś zainteresowana.
-Darmowa wycieczka? Ujawnienie tajemnicy? Jak najbardziej mnie to interesuje. Jak to
zaplanujemy?
- Wszystkie informacje wyślę na adres mojego domu w Edilean i wszystko będziesz mogła stamtąd
odebrać. Jak się miewa twój przystojny syn?
Helen zawahała się przez chwilę. Czy powinna udzielić tej samej szablonowej odpowiedzi co
wszystkim? Prawie nikt nie wiedział, przez co przechodził Luke przez ostatnie kilka lat swojego
życia, ale Helen czuła, że panna Edi wiedziała o wszystkim.
-Powoli dochodzi do siebie. Przez większość czasu chowa się w pobliskich ogródkach i kopie doły.
Z nikim nie chce rozmawiać o swoich problemach, nawet ze mną.
- A jeśli odmienię jego życie?
- Na dobre czy na złe? - spytała Helen i wyprostowała się.
Jej syn, jedyne dziecko, cierpiał, a ona nie wiedziała jak mu pomóc.
-Na dobre - powiedziała panna Edi.
- No dobrze. Lepiej idź i daj lunch swojemu mężowi. Pamiętaj, że nie możesz nikomu o mnie mówić.
Bilety powinny być na miejscu jutro koło dziesiątej, więc zabierz je z domu i zadzwoń do mnie.
Wyślę po ciebie kogoś na lotnisko, gdy tu przylecisz.
- Dobrze - powiedziała Helena i zobaczyła, że otwierają się tylne drzwi.
- Cholerny karmnik - mamrotał James. - Będę musiał napisać do biura prokuratora generalnego na
temat tego bezużytecznego śmiecia.
Helen przewróciła oczami.
- Zrobię to - szepnęła Helen. - Muszę już kończyć.
Panna Edi odłożyła słuchawkę i usiadła przy telefonie, gapiąc się na niego przez moment.
Potem podniosła się z krzesła, podpierając dwoma kulami. Nogi sprawiały jej dziś tak ogromy ból,
że chciała się położyć i już nigdy nie wstać. Dokuśtykała do dużego pudełka leżące-
go na pianinie i pomyślała o zdjęciach, które były w środku, i o wszystkich historiach z dawnych
czasów, związanych z nimi.
Wyjęła cienką, zieloną książkę, w której były zdjęcia uczniów szkoły średniej, rocznik 1937. Wcale
nie musiała jej otwierać, bo doskonale wszystkich pamiętała i była zadowolona, że przez ostatnie
Plik z chomika:
ivo7er
Inne pliki z tego folderu:
Nowakowska Katarzyna - Zagrywka.mobi
(3171 KB)
Legardinier Gilles - Do usług szanownej pani.pdf
(2456 KB)
Łysiak Edward - Kresowa opowieść. Nadia 03.pdf
(1385 KB)
Iwasiów Inga - Pięćdziesiątka.pdf
(929 KB)
Sęk Barbara - Kruchy fundament 01.pdf
(1760 KB)
Inne foldery tego chomika:
,,,Ebooks pack [PL] [.pdf] [.rtf] [.doc]
04.2021
06.2021
07.2021
08.2021
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin