Miciński Tadeusz - Łazarze.pdf

(209 KB) Pobierz
Tadeusz Miciński
Łazarze
Opracowanie informatyczne: Mirosław Kukla
w ramach Niezależnego Portalu Kultury i Sztuki
Exerim.pl.
Zdjęcie na okładkę: Justyna Diablica.
Exerim 2018
0009-I | 2018-2 | V-PDF
2
Łazarze
Znałem wariata. Kochałem go szczerze,
Nawet wielbiłem jego gwiazdę jasną,
Bom sam podówczas nosił jeszcze pierze,
Które nam ufać każe, iż nie zgasną
– Jako łojówki – sił duchowych wieże,
Iż wielkość zawsze swoją mocą własną
Zdoła wyrąbać się na życia drodze…
Ha, byłem młody, zatem głupi srodze.
2
Żyliśmy w dwójkę górnie – na poddaszu,
Gdzie moje rzeźby rozpoczęte stały,
Zmieszane tłumnie, niby na kiermaszu,
Gdzie je złociło słońce, to się śmiały. –
My razem z nimi, chociaż w patronaszu
Rzadko patrony brzęczące bywały:
Młode marzenia są nam jak narkotyk
Lub z tęczowymi szkłami jasny gotyk.
3
Jego zajęcia były naukowe,
Lecz duszy swojej nie zaparł w bibule,
3
Lubił na słońce patrzeć purpurowe,
Gdy gasło w blaskach (nie jak ziemscy króle!),
Potem na niebo ciemnolazurowe;
Gwiazdy – zwykł mówić – piły jego bóle,
Nieskończoności przedsmak mu dawały.
Rzeźby poważnie na nas się patrzały.
4
Wziął za specjalność swoją zbadać ducha,
Jego zawartość, oraz przeznaczenie, –
Bo nie chciał wierzyć, aby taka sucha
Była treść bytu: walka i zniszczenie,
Aby natura mechaniczna, głucha,
Na bezcelowe skazała cierpienie
Wszystko, co żyje – a tak z świata tego
Robił się padół goryczy i złego.
5
Więc myślą szukał gwiazdy dla człowieka,
Co byłaby mu w wędrówce niezmienna
I dała pewność błogą, że nie czeka
Po śmierci nicość, a w życiu Gehenna.
Tymczasem szczuplał; chleb i trochę mleka –
Zacna, lecz chuda zbytnio strawa dzienna,
Rzeźbiąc mu rysy, dała ostrzeżenie,
Że oprócz gwiazdy – potrzebne jedzenie.
4
6
Ba! darmo walczyć z tym śmiesznym barokiem,
W którego stylu świat jest zbudowany
I który robi jedno zbyt szerokiem,
A drugie ściska w wiotkie filigrany;
Jeden umiera – bowiem jest żarłokiem,
Drugi umiera głodem wycieńczany,
Możny się nudzi, zazdrości mu słaby.
Żrą się wzajemnie pełzające kraby.
7
Dopóki letnie stało w niebie słońce,
Drwiliśmy sobie z tej naszej nędzoty,
Wierząc, że wszystkie przejścia mają końce,
Nie przewidując wcale, że roboty
Może zabraknąć – i Nirwany gońce –
Chyłkiem, jak złodziej, wkradną się – suchoty!…
(Te się zjawiają łatwiej niźli rymy),
Filozof miał krwioplucie pośród zimy.
.................................
10
On stracił lekcję, ja również zarobki,
Które miewałem z tutejszych cmentarzy.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin