L01 Sprawa honoru A5.pdf
(
2490 KB
)
Pobierz
Steve Miller - Sharon Lee
Sprawa honoru
Cykl: Wszechświat Liaden tom 1
Przełożył: Witold Nowakowski
Tytuł oryginalny: Conflict of Honors
Rok pierwszego wydania: 1988
Rok pierwszego wydania polskiego: 2003
Szesnastoletnia Priscilla Delacroix, uznana prawnie za martwą
przez swoją matkę, najwyższą kapłankę Bogini, zostaje wygnana
z rodzinnej planety i zmuszona do tułaczki po galaktyce.
Po dziesięciu latach, gdy jest już doświadczonym oficerem
statku „Daxflan”, dziewczyna zostaje odrzucona raz jeszcze -
zdradzona przez kapitana i pozostawiona na odległej planecie.
Szczęśliwie na jej drodze staje tajemniczy Shan yos'Galen -
dowódca statku handlowego „Kryty pasaż” - który ma własne
powody, aby wziąć udział w jej krucjacie i zemścić się na wrogu
Priscilli.
-2-
Schody Dziewic
1002 rok czasu lokalnego
1375 rok czasu standardowego
Osiem śpiewów po Półpieśni, zmierzch.
Tłum zbierał się powoli na placu przed Schodami Dziewic.
Przybywali widzowie obojga płci, strojni w różnobarwne szaty.
Tu i ówdzie powiewały zwiewne szafirowe i srebrne suknie
członkiń Koła.
Ostatnie echo ósmego śpiewu odbiło się od gładkich ścian
Domu Koła. Tłum zamarł w pełnej oczekiwania ciszy.
W wąskiej uliczce odchodzącej w bok od placu pojawiła się
jakaś drobna postać. Poprawiła sakwę zwisającą z ramienia nie
spuszczając oka ze Schodów, na których stały dwie Wiedźmy z
Wewnętrznego Kręgu Koła.
Niższa z nich uniosła ręce, wzywając do milczenia. Widzowie
wstrzymali oddech, a nad placem zawirował kurz uniesiony
niesfornym podmuchem wiatru. Postać w bocznej uliczce drgnęła
i przywarła mocniej do muru.
- Zebraliśmy się tutaj - zawołała wyższa z kobiet stojących na
Schodach - aby polecić Matce dusze naszej siostry, córki i
przyjaciółki. Od dzisiaj bowiem nie ma wśród nas tej, którą zwano
Moonhawk.
Rozpostarła ramiona. Niemal w tej samej chwili niższa opuściła
ręce i zaintonowała drugą cześć inwokacji.
- Nie martwcie się, bowiem Moonhawk została wezwana przez
Tę, która jest nam Matką, która przekaże jej swoją wiedzę i
przygotuje ją do następnego spotkania z nami. Cieszcie się zatem i
radujcie, że Moonhawk miała tyle szczęścia, aby znaleźć się u
boku Matki.
-3-
Tłum odpowiedział cichym „oleee”, a niższa Wiedźma mówiła
dalej hipnotycznym głosem, w którym czuło się potęgę wielkiej
magii:
- Odeszła do Matki po wiedzę i nauki. Nie ma już wśród nas
Moonhawk. Przez całe pokolenie będzie siedziała u stóp Matki,
pławiąc się w jej chwale. Już nie ujrzymy jej tu więcej. W tym
Obrocie nikt z nas jej nie zobaczy, bowiem odeszła. Tak...
odeszła, zdmuchnięta niczym pyłek.
- Zdmuchnięta niczym pyłek - jak echo powtórzyła wyższa
Wiedźma.
- Zdmuchnięta niczym pyłek - głośno zawołali ludzie.
Szczupła postać uparcie milczała, cofnięta w głąb uliczki.
Odnalazł ją tam podmuch wiatru i przez chwilę igrał z jej krótko
obciętymi włosami, zanim uciekł w poszukiwaniu innej zabawy.
Wysoka kobieta stojąca na skraju tłumu drgnęła nagle, jakby
czymś wzburzona.
Postać w zaułku bezdźwięcznie wyszeptała: „mamo...”.
I jeszcze głębiej cofnęła się w uliczkę.
To na nic. Przecież Moonhawk umarła z rozkazu tej, która w
tym Obrocie mieniła się jej matką. Stos pogrzebowy z jej
dobytkiem podpalono dokładnie w czas Półpieśni, a matka
patrzyła na to z nieruchomą twarzą i suchymi jak pieprz oczami.
Moonhawk także tam była i płakała - trochę pewnie za matką. Ale
pora łez już dobiegła końca.
Dziewczyna westchnęła cicho. W torbie na ramieniu miała
wszystkie rzeczy, które pozwolono jej zabrać z celi w Skrzydle
Dziewic wielkiego Domu Koła. Ubranie kupiła w sklepie ze
starzyzną na bulwarze. Ciemna koszula o trochę przydługich
rękawach drapała ją w piersi, nieprzywykłe do tak zgrzebnego
stroju. Obcisłe spodnie też były ciemne, z wyjątkiem jaśniejszej
-4-
łaty na prawym kolanie. Buty z innego świata miały zdarte
podeszwy.
Kolczyki, wpięte przed wieloma laty przez dwie starcze dłonie,
drżące z dumy były jej własne. Siedem srebrnych bransolet
ukrytych w torbie nie należało do niej. W rękawie miała monetę -
dziesięciobitówkę z Terry.
Obie Wiedźmy zniknęły ze schodów. Tłum rozpadł się na
mniejsze i bardziej hałaśliwe grupki. Szczupła postać odeszła w
głąb zaułka, zaprzątnięta swoimi planami na przyszłość.
Moonhawk nie żyje. Zdmuchnięta niczym pyłek.
U wylotu uliczki skręciła w stronę odległej czerwonawej
poświaty.
Mogłabyś, pomyślała w duchu, iść do Milczących Sióstr z
Caleithy. Nie zapytają cię o nazwisko, o to, skąd pochodzisz, ani
też po co przyszłaś... Zostaniesz z nimi. Nie będziesz mówić, nie
będziesz wychodzić - i nigdy już nie dotkniesz innego człowieka.
- Raczej umrę! - warknęła i roześmiała się na całe gardło.
Ostry, chrapliwy śmiech dziwnie zabrzmiał w jej uszach. Miał
w sobie coś nienaturalnego. Dziewczyna wsunęła palce w
dziwacznie postrzępione włosy i szarpnęła nimi tak mocno, aż łzy
zapiekły ją pod powiekami. Już się nie śmiała. Poszła dalej w
kierunku coraz mocniej jaśniejącego światła.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
L2 Ag A5.7z
(4167 KB)
L02 Agent A5.doc
(1727 KB)
L02 Agent A5.pdf
(2440 KB)
L1 SH A5.7z
(1848 KB)
L01 Sprawa honoru A5.pdf
(2490 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin