Williams Cathy - Zimowa przygoda.pdf

(590 KB) Pobierz
Cathy Williams
Zimowa przygoda
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Timos Honor spojrzał na Thea zza okularów i westchnął
współczująco. Obaj wiedzieli, co powie, a fakt,
że
Theo specjalnie go tu
sprowadził prywatnym odrzutowcem, w niczym nie mógł tego zmienić.
- Wyrzuć to z siebie, Timos.
- Niepotrzebnie mnie tu przywiozłeś, Theo...
- Owszem, potrzebnie.
Theo zacisnął usta. Doceniał mądrość Timosa. Zasięgał już rady
najlepszych specjalistów w Londynie i wszyscy mówili mu to samo. On
jednak potrzebował potwierdzenia od Timosa, przyjaciela rodziny i
najlepszego specjalisty w Grecji. Miał nadzieję,
że
ten przekaże mu gorzką
prawdę z odrobiną zrozumienia i współczucia.
- Kości w stopie nie zdążyły się dobrze zrosnąć, a ten drugi wypadek
tylko pogorszył sytuację. Co cię opętało, człowieku?
- Przecież nie po to jeździłem na nartach,
żeby
się rozbić, bo chyba o
to ci chodzi.
- Dobrze wiesz,
że
nie. - Timos pokręcił głową. Jeden wypadek
narciarski podczas tak ryzykownego slalomu, to zupełnie dość, Theo.
Wszyscy wtedy rozumieliśmy, co się z tobą dzieje. Kiedy tuż przed
ślubem
straciłeś Elenę, szalałeś z rozpaczy... ale to było już ponad rok temu...
- Ten ostatni wypadek nie miał nic wspólnego z Eleną - wtrącił ostro
Theo, ale doskonale wiedział,
że
to kłamstwo. Był znakomitym narciarzem
i niepotrzebna brawura nie leżała w jego charakterze. Jednak przez ostatnie
półtora roku zdawał się prowokować los, zupełnie nie dbając o siebie. Do-
prowadzał się do skrajnego wyczerpania, pracując ponad siły. Porywał się
RS
2
na skrajnie ryzykowne interesy, co jego wspólnikom spędzało sen z
powiek, a on wygrywał dzięki szczęściu i własnemu talentowi. Sądził,
że
wielkie pieniądze niosą ze sobą swobodę w podejmowaniu ryzyka, więc
się przed nim nie cofał. W głębi duszy wiedział jednak,
że
tak zawsze być
nie może i coś musi się zmienić. Nie mógł
żyć
w ciągłym napięciu.
- Jeśli chcesz mojej diagnozy, oto ona - odezwał się gość. - Twoja
stopa wymaga czasu,
żeby
się zregenerować. Nie możesz jej nieustannie
nadwerężać. Jeśli nie pozwolisz sobie na odpoczynek, kości nigdy nie
zrosną się prawidłowo i w najlepszym wypadku będziesz już zawsze
utykał na tę nogę, co ci uniemożliwi uprawianie jakichkolwiek sportów. W
najgorszym razie skończysz na wózku inwalidzkim, nie rozważając już
ewentualności wywiązania się reumatyzmu. Jeśli uznasz,
że
tego właśnie
zaszalał na nartach.
pierwszy dał za wygraną.
chcesz, sam ci zalecę,
żebyś
wsiadł do samolotu do Val d'Isere i znów
Przez chwilę wpatrywali się w siebie nawzajem w napięciu. Theo
- A więc co proponujesz? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Potrzebujesz całkowitego odpoczynku. Nie możesz się tak miotać
jak do tej pory. Wiem od twojej matki,
że
nigdzie nie możesz zagrzać
miejsca.
- Mama zawsze przesadza.
- Takie są matki. Ale to wystarczy,
żeby
wyciągnąć pewne wnioski i
ostrzec cię.
- Ja pracuję, Timos. Nie mogę siedzieć i gapić się, bo nie zarobiłbym
nawet na rachunki.
Timos roześmiał się głośno.
RS
3
- Nawet gdybyś jutro poszedł na emeryturę, Theo, miałbyś dość
pieniędzy,
żeby
kilkakrotnie przeżyć
życie,
więc nie opowiadaj mi
głupstw. Poza tym nie proponuję ci,
żebyś
gdzieś się ukrył na najbliższe
dwa lata. Powinieneś jednak zdecydowanie zwolnić tempo, może
popracować w domu. Trzy miesiące takiego trybu
życia
mogłyby bardzo
poprawić twoją sprawność.
- Trzy miesiące! - Theo z trudem powstrzymał się,
żeby
nie
wybuchnąć
śmiechem.
- Wyznacz kogoś, kto cię zastąpi - rzekł Timos, wstając z miejsca i
podnosząc teczkę. - Mądry człowiek wie, kiedy i kogo poprosić o pomoc.
- A co ja, u licha, miałbym przez te trzy miesiące robić? Może to też
wiesz? Pracować w domu i gapić się w
ścianę?
żeby
się odnaleźć.
odnaleźć siebie.
- Znajdź sobie hobby. Maluj. Pisz wiersze. Wykorzystaj ten czas,
Tylko
że
ostatnią rzeczą, jakiej chciał teraz Theo Andreou, było
Przez następne dwa tygodnie bił się z myślami i nie wiedział, co
robić. Perspektywa zamknięcia się w domu i spędzenia tam trzech
miesięcy z unieruchomioną nogą bynajmniej go nie pociągała. Był jednak
na straconej pozycji, szczególnie
że
po wizycie doktora spadła na niego
kaskada telefonów od matki z Grecji. Nalegała,
żeby
przyjechał do domu,
gdzie mógłby odpocząć od stresów londyńskiego
życia.
Nie słysząc z jego
strony odzewu, zagroziła,
że
przyjedzie i osobiście się nim zajmie. Ustąpiła
dopiero wtedy, kiedy przysiągł na pamięć swego nieżyjącego ojca,
że
na
dwa miesiące wyjedzie z Londynu i zaszyje się gdzieś na wsi.
Teraz siedział właśnie na tylnym siedzeniu swego jaguara
prowadzonego przez szofera i przyglądał się okolicy. Prawdę mówiąc,
RS
4
nawet nie widział domku, który był celem podróży i gdzie miał spędzić
szereg nadchodzących tygodni. Całą sprawę załatwiła jego asystentka,
która dopełniła też formalności wynajmu.
Fakt,
że
domek znajdował się w Kornwalii, miał zapobiec wypadom
Thea do biura.
Gloria zadała sobie trud,
żeby
tu przyjechać, wszystko sprawdziła
osobiście i zaangażowała gospodynię, która co drugi dzień miała
przychodzić i sprzątać, oraz kogoś, kto miał gotować. Wszystko było
dopięte na ostatni guzik. Jemu pozostawało tylko sycić się pięknem
tutejszej przyrody, trochę pracować i wcześnie chodzić spać.
Wszystko to razem wprawiało go w przerażenie. W duchu dziękował
Bogu chociaż za to,
że
miał laptop i telefon komórkowy i mógł zachować
Kiedy już dojeżdżali, polecił szoferowi zwolnić,
żeby
przyjrzeć się
nowemu miejscu zamieszkania.
No i rzeczywiście, na zboczach wzgórza rozpostarło się miasteczko,
stanowiące ciekawe połączenie nowych i starych budynków. Theo
wiedział,
że
nieopodal przepływa rzeka Dart, która tu wpada do morza.
Widok był malowniczy, a co więcej, miasteczko nie wydawało się wcale
ani tak małe, ani tak zacofane, jak sobie to wyobrażał. Wyglądało na to,
że
są tu restauracje, kawiarnie i sklepy, brak natomiast tych wszystkich
pułapek cywilizacji, w które obfituje Londyn.
Wdzięczny był Glorii za to,
że
o wszystkim pomyślała i nie skazała
go na jakąś absolutną samotnię.
Samochód wyjeżdżał właśnie z miasteczka, kierując się na południe,
i w tym momencie uwagę Thea zwróciła drobna postać, która najwyraźniej
jakiś kontakt ze
światem.
RS
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin