Dyson F. Światy wyobraźni.pdf

(6180 KB) Pobierz
Freeman Dyson
w
¥
Przełożył
Michał Tempczyk
1~VoszyiAski i S - k a
Warszawa 2000
Spis rzeczy
Podziękowania...............................................................
Wstęp .............................................................................
7
9
1. Opowieści ................................................................. 17
2. N a u k a ......................................................................... 37
3. Technika ................................................................... 65
4. Ewolucja ................................................................... 93
5. Etyka ...........................................................................114
Noty bibliograficzne .......................................................135
Indeks nazwisk ...............................................................139
Wstęp
Bruno, wujek m ojej żony, był wiejskim lekarzem mieszkają­
cym w dużym domu na wsi w Niemczech. Odziedziczył ten dom,
podobnie jak praktykę lekarską, po ojcu i mieszkał tam całe
życie. W tym okresie rządzili w Niemczech władcy różnego po­
kroju, zwolennicy cesarza, republikanie, narodowi socjaliści
i komuniści. Podobnie jak pastor z Bray, wujek Bruno dobrze
żył z każdą rządzącą partią i wykonywał swój zawód. Odwiedzi­
łem go pod koniec jego życia, gdy był obywatelem Niemieckiej
Republiki Demokratycznej. Nie wyrażał się entuzjastycznie
0 społeczeństwie komunistycznym, był jednak wdzięczny ko­
munistom za pozostawienie go w spokoju.
Wspaniały dom i ogród były dumą i radością jego ostatnich
lat. Gdy podziwiałem wielki dąb rosnący przed domem, wujek
Bruno powiedział rzeczowym tonem: „To drzewo musi runąć,
jego najlepsze czasy minęły” . Drzewo wydawało się zdrowe
1 nic nie zapowiadało nadciągającej katastrofy. Zapytałem
wujka, czy odważy się je ściąć. Odpowiedział: „To dla dobra
wnuków. To drzewo przeżyłoby mnie, lecz nie przeżyłoby ich.
Posadzę drzewo, którym będą się cieszyć, gdy osiągną mój
wiek” . Spodziewał się, że wnuki odziedziczą jego praktykę
i będą mieszkać w jego domu. Tak było w świecie, który znał.
Rządy przychodzą i odchodzą, a rodzina trwa. Żyjemy dla dzie­
ci i wnuków. Horyzonty są odległe i jest rzeczą normalną i na-
10
Światy wyobraźni
turalną myśleć o tym, co stanie się za sto lat, tyle bowiem po­
trzeba, aby urósł dąb.
Gdy byłem studentem w Cambridge w Anglii, mój college
podjął podobną decyzję. Dojazdowa droga wiodąca wzdłuż rze­
ki do Trinity College biegła wspaniałą aleją wiązów posadzo­
nych w osiemnastym wieku. Wiązy były wciąż piękne, lecz ich
najlepsze lata już minęły. Władze college5 postanowiły, po­
u
dobnie jak wujek Bruno, poświęcić teraźniejszość dla przyszło­
ści. Aleja została wycięta i zastąpiły ją dwa rzędy cienkich
drzewek. Teraz, po pięćdziesięciu latach, drzewa są prawie do­
rosłe. Aleja jest znów piękna, a wiązy osiągną pełną wysokość
pod koniec dwudziestego pierwszego wieku. Trinity College
był znakomitym ośrodkiem nauki od chwili swojego powstania
w szesnastym wieku i zamierza pozostać nim w dwudziestym
pierwszym stuleciu.
W październiku 1995 roku przebywałem w Słowenii, gdzie
uczestniczyłem w zorganizowanej przez moją córkę konferen­
cji pod nazwą „East-West High-Tech Forum” (Forum Zaawan­
sowanych Technologii W schód-Zachód). Celem konferencji
było doprowadzenie do spotkania liderów przemysłu kompu­
terowego i informatycznego ze Wschodu i Zachodu i umożli­
wienie im wymiany poglądów. Na Forum przybyło wielu ludzi
z Rosji i Europy Wschodniej oraz z Ameryki i Europy Zachod­
niej. Wszystkim im wiodło się dobrze i wszyscy się spodziewali,
że będzie się im wieść jeszcze lepiej. Szybko mknęli do przodu.
Przedstawiciele Wschodu reprezentowali nową kierowniczą
kadrę biznesu wzrastającego na popiołach społeczeństw komu­
nistycznych; przedstawiciele Zachodu należeli do grupy daleko­
wzrocznych biznesmenów, kierujących się ku nowo otwartym
rynkom wschodnim. Obie strony przyjmowały pewne wspólne
założenia: wszyscy ci ludzie wierzyli, że tworzą historię; wierzy­
li, że zwycięstwo gospodarki wolnorynkowej jest nieuniknione
i że to właśnie oni pomagają do niego doprowadzić. Ich hory­
zonty były jednak ograniczone.
W świecie informatyki, do którego należeli, pięć lat to długi
okres; w ciągu jednego lub dwóch lat zdobywa się i traci fortu­
ny. Nie ma sensu planować dalej niż na pięć lat, ponieważ roz-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin