MD 01 krzeslo A5 ilustr.pdf

(3020 KB) Pobierz
Andrzej Maleszka
Czerwone Krzesło
Cykl: Magiczne Drzewo Tom 1
Wydanie polskie 2009
Projekt okładki: Andrzej Maleszka, Paweł Panczakiewicz
Ilustracje: Andrzej Maleszka, Igor Morski
Burza powaliła olbrzymi stary dąb. Było to Magiczne Drzewo.
Ludzie zrobili z niego setki przedmiotów, a każdy zachował
cząstkę magicznej siły. Wśród nich było czerwone krzesło.
Niesamowite przygody, niebezpieczeństwa, humor i magia...
Autobus, który zwariował, most ze światła i wielka fala tsunami.
Latający dom, olbrzymi lew i sto wyczarowanych psów!
Fantastyczna opowieść o trójce dzieci, które znalazły krzesło
spełniające życzenia.
Te dobre i te złe...
-2-
W dwutysięcznym roku nad Doliną Warty przeszła straszliwa
burza. Trwała bez przerwy przez trzy dni i trzy noce. Przerażone
zwierzęta kryły się w najgłębszych norach. Małe dzieci chowały
głowy pod poduszki, by nie słyszeć nieustającego huku grzmotów.
W wielu domach zgasło światło, a dachy porwała wichura.
Trzeciego dnia piorun uderzył w olbrzymi stary dąb rosnący na
wzgórzu. Drzewo pękło i runęło na ziemię. Zadrżały domy w całej
dolinie, a burza natychmiast ustała.
Nie był to zwyczajny dąb. Było to Magiczne Drzewo. Miało w
sobie ogromną, cudowną moc. Lecz wtedy nikt o tym nie
wiedział.
Ludzie zawieźli je do tartaku i pocięli na deski. Z drewna
zrobiono setki różnych przedmiotów, a w każdym przedmiocie
została cząstka magicznej mocy. W zwyczajnych rzeczach ukryła
się siła, jakiej nie znał dotąd świat. Wysłano je do sklepów i od
tego dnia na całym świecie zaczęły się niesamowite zdarzenia.
Dokładnie o północy Kuki otworzył oczy i zaraz je zamknął, bo
okno rozświetliła błyskawica. Po sekundzie zahuczał grzmot i
dom zadrżał. Kuki naciągnął kołdrę na głowę, bo nienawidził
burzy. Od razu sobie wyobrażał, jak dom rozlatuje się na kawałki.
Albo jak się pali. Albo że wszystkich porywają upiorne
dzieciojady, które przylatują w czasie burzy. Miał dużą
wyobraźnię.
- Filip, śpisz...? - szepnął Kuki. - Filip!
Nikt nie odpowiedział. Chłopiec powoli wypełzł spod kołdry i
spojrzał na łóżko brata.
Było puste. Filipa nie było. Kuki wyskoczył z łóżka i podbiegł
do lampy. Nacisnął włącznik, ale światło się nie zapaliło.
Nie było brata i nie było światła!
-3-
Ostrożnie otworzył drzwi i wyszedł na ciemny korytarz. Cisza.
Słychać tylko kapanie. Plum...
Kap... Z sufitu sączyła się strużka wody.
- Co się dzieje? Tośka!
Otworzył drzwi z napisem:
Kto wejdzie bez pukania, to trup,
i
krzyknął:
- Tosia! Obudź się!
Ale siostry także nie było. Łóżko stało puste, a kołdra leżała na
podłodze.
Kuki popędził do pokoju rodziców.
- Tato!
Lecz w ciemnej sypialni nikogo nie było. Tylko potrącona
drzwiami wiolonczela wydała długi jęczący dźwięk. Gdzie oni
wszyscy się podziali? Był zupełnie sam, w środku burzy, nie było
światła, a na zegarze wybiła północ. To naprawdę nie jest mało
dla dziewięcioletniego człowieka.
- Czuję, że będą kłopoty - wyszeptał Kuki.
A woda wciąż kapała z sufitu. Plum... kap... plum... kap...
Ponury rytm, który przerażał go najbardziej.
- Muszę zachować spokój. Nie mogę się denerwować. Muszę
znaleźć jakieś rozwiązanie... Tato mówi, że zawsze można znaleźć
rozwiązanie i...
Błyskawica znów rozjaśniła mrok mieszkania, a jej białe światło
odbiło się w kałuży na podłodze.
Chłopcu zdawało się, że to nie woda, tylko straszliwa trucizna.
Jedna kropla wystarczy, żeby spalić jego bose stopy.
- Trzeba kogoś zawołać - wyszeptał. - Muszę znaleźć pomoc...
Ruszył do drzwi, ale był pewien, że nie może wyjść z domu bez
broni. Chciał pobiec po świetlny miecz, który dostał od taty, ale
-4-
zrezygnował. Wiedział, że to dziecinna zabawka, która go przed
niczym nie obroni.
Chwycił metalowy flet, na którym grała jego siostra. Flet był
niebezpieczną bronią, bo miał sterczące klawisze i był ciężki.
Kuki ruszył w stronę drzwi. Już miał nacisnąć klamkę, kiedy
usłyszał cichy trzask. Po drugiej stronie drzwi ktoś włożył klucz
do zamka i niezmiernie powoli go obracał.
Kuki zastygł.
- Porwali wszystkich, a teraz wrócili po mnie! - pomyślał z
rozpaczą. - Chcą zabrać ostatniego z rodziny Rossów...
Zasuwka zamka zgrzytnęła i przesunęła się. Klamka powoli
opadła, a potem drzwi z cichutkim trzeszczeniem zaczęły się
otwierać. Kuki resztkami sił odskoczył i ukrył się za płaszczami
na wieszaku. W mroku widział, jak skrada się jakaś postać w
hełmie i zbliża do niego. Nie mógł czekać.
Musiał zaatakować pierwszy. Wyskoczył zza płaszczy i z całych
sił walnął przeciwnika metalowym fletem. Usłyszał dziki wrzask:
- Ała!
A potem:
- Kuki, ty kretynie! Co robisz?
Jego dwunastoletni brat Filip zdjął kask rowerowy i rozcierał
głowę. Do mieszkania wbiegła mama w mokrej pelerynie, z
latarką w ręku.
- Co się stało?
- Kuki chciał mnie ukatrupić.
Mama podbiegła do Kukiego.
- Króliczku, obudziłeś się? Mówiłam, że ktoś musi z nim
zostać! - Mama przytuliła chłopca. - Nie bój się. Już wróciliśmy...
Do korytarza weszli tato i Tosia. Byli kompletnie przemoczeni.
Tato niósł deski i kawałki folii.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin