Astro nauci A5 ilustr.pdf

(2880 KB) Pobierz
Stanisław Lem
Astronauci
Rok pierwszego wydania: 1951
Astronautyczny debiut Lema - autor Jerzy Jarzębski.
„Astronauci” to jedna z najsłynniejszych książek Lema, wydana
po raz pierwszy w roku 1951 - poddana więc była schematom
socrealizmu i dlatego przez wiele lat skazana przez autora na
zapomnienie.
W tej pierwszej Lema powieści o podróży międzyplanetarnej
jest jednak ładunek nieprzeciętnej wyobraźni i wiary w to, że
mądrość weźmie jednak górę nad politycznym szaleństwem.
Obraz Wenus gotującej się do ataku na Ziemię, albo zniszczonej
wcześniej wskutek bratobójczej wojny jest do dziś poruszającą
wizją skutków do jakich wiedzie prymitywny praktycyzm i żądza
władzy.
-2-
Spis treści:
Słowo wstępne................................................................................................................................................................4
Część pierwsza. KOSMOKRATOR...............................................................................................................................7
Bolid syberyjski.........................................................................................................................................................7
Raport.......................................................................................................................................................................17
Planeta Wenus..........................................................................................................................................................37
11,2 kilometra na sekundę.......................................................................................................................................50
Lekcja astronautyki..................................................................................................................................................62
Profesor Czandrasekar.............................................................................................................................................89
Część druga. DZIENNIK PILOTA.............................................................................................................................111
Hannibal Smith......................................................................................................................................................111
Navigare necesse est..............................................................................................................................................121
Martwy glob...........................................................................................................................................................139
Kancz.....................................................................................................................................................................145
Gwiazda Ziemi.......................................................................................................................................................159
Lot w chmurach.....................................................................................................................................................173
Pilot........................................................................................................................................................................190
Reguła korkociągu.................................................................................................................................................207
Czarna Rzeka.........................................................................................................................................................234
Eksperyment..........................................................................................................................................................256
Wielka Plama.........................................................................................................................................................267
Profesor Lao-Czu...................................................................................................................................................289
Miasto....................................................................................................................................................................308
Piotr Arseniew.......................................................................................................................................................332
Załoga....................................................................................................................................................................349
Komentarz Lema.........................................................................................................................................................360
Astronautyczny debiut Lema......................................................................................................................................361
-3-
Słowo wstępne.
Książkę tę, napisaną przed dwudziestu dwu laty, zamierzałem
poprawić nieco z okazji wznowienia, a więc niejako
uwspółcześnić, ale przejrzawszy ją, zrozumiałem, że nie da się
tego zrobić. Pisałem ją w czasie, w którym termin „astronauci”
właściwie nie istniał, tak że wielu nawet wykształconych ludzi
przemieniało go na - bardziej swojski - „argonauci”. Nadto
planeta Wenus, na której umieściłem akcję, nie jest już białą i
zupełnie tajemniczą plamą niebios, ponieważ wiemy o niej
niejedno, zwłaszcza dzięki radzieckim sondom, co ją
spenetrowały - a więc dowiedzieliśmy się dość, by warunki i
krajobrazy Wenery, jakie przedstawia ta powieść, wyjawiły swoją
zupełną fikcyjność. Poza takimi wiadomościami, do których nie
miał dostępu nikt, były i takie, do których nie dobrałem się jako
autor - albowiem o budowie rakiet, a nawet o technicznej stronie
kosmonautyki mogłem się był na pewno już przed ćwierć
wiekiem lepiej poinformować, niż to uczyniłem. A wreszcie rok
dwutysięczny, który z perspektywy lat pięćdziesiątych wydawał
mi się przyszłością tak oddaloną, że można w niej było lokować
optymistyczne rojenia o świecie zjednoczonym pokojowo,
obecnie brany na muszkę przez rzesze uczonych futurologów
nakazuje optymizmowi powściągliwość i poskromienie
dawniejszych, zbyt naiwnych nadziei. Gdybym więc naprawdę
wziął się do uwspółcześniania „Astronautów”, musiałbym po
prostu napisać zupełnie inną powieść, skoro ani na Ziemi, ani w
rakiecie, ani na niebie nawet nie wolno by mi było pozostawić
mnóstwa szczegółów, owych cegiełek, z jakich całość została
zbudowana. Lecz cóż w takim razie miałoby się stać z
„Astronautami”? I czy warto w ogóle raz jeszcze pisać napisane
niegdyś książki? Wydaje mi się, że nie warto. Pisać należy, póki
można, nowe, napisane zaś pozostawić ich naturalnemu losowi:
-4-
każda powinna bronić się, o ile ją na to stać. Dzisiaj ta
fantastyczna historia jest nie tylko pełna technicznych omyłek i
obalonych przez czas przepowiedni, ale i wielce, po bajkowemu
wręcz, naiwna. Czytelnik, także, a może przede wszystkim
czytelnik młody, rychło zauważy, że jego wiedza o kosmonautyce
jako zjawisku realnym czerpana chociażby z gazet codziennych
góruje nad wiedzą autora - tą sprzed dwudziestu dwóch lat. Lecz
skoro o tym, aby ta książka była prognozą fantastycznie śmiałą,
nie może być już mowy, niechże wolno ją będzie uznać za swoisty
dokument o historycznej po trosze wartości. A mianowicie za
próbę sprawdzoną w znacznej mierze przez czas, która odsłoniła
swoje mankamenty i usterki - zarówno naukowe czy techniczne,
jak i literackie. Co się tyczy narracyjnych naiwności, tych nie
usprawiedliwia nigdy nic i okazują się one zawsze niedostateczną
robotą. Natomiast te, wcale liczne, ustępy, których niewłaściwość
czysto rzeczową czas przygwoździł i obnażył, może nie są tak
samo bezwartościowe, ponieważ zezwalają na w końcu dość
interesujące zbadanie stosunków między rozmachem wysilonej w
przyszłość wyobraźni a jej rywalem i przeciwnikiem -
rzeczywistością. Porównanie takie wykazuje, że w dziedzinie
technicznego postępu wszystko biegnie zwykle szybciej i
sposobem bardziej rewolucyjnym, niż to sobie fantazja umie
wystawić, a zarazem w obszarze spraw społeczno-światowych
wszystko porusza się wolniej i z dużymi dolegliwościami. Zresztą
nie chcę wcale czynić z tych uwag jakiegoś systematycznego
obrachunku z „Astronautami”, nie chcę bilansować ich „ma” i
„winien”. Książka ta usiłuje miejscami pouczać w wykładach
fantastycznych o tym, co teraz rzeczywiście już istnieje (nie tylko
jako kosmonautyka - ot, choćby parametry techniczne mego
Maraksa prześcignięte zostały przez matematyczne maszyny
ostatniej generacji lat siedemdziesiątych). Jest też w niej zawarta
sprawa, która była bodźcem pisania - sprawa atomowego
zagrożenia, bo wszak historia zgładzonego życia planety Wenus
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin