KK 02 Tesciowa A5.pdf

(1366 KB) Pobierz
Małgorzata J. Kursa
Teściową oddam od zaraz
Cykl: Kryminalny Kraśnik Tom 2
Wydanie polskie 2011
Teściowa potrafi zajść za skórę. Szczególnie nadopiekuńcza
teściowa. Izabela opracowuje zatem chytry plan, jak się swojej
teściowej zgrabnie pozbyć. Pomaga jej w tym przyjaciółka, Ama,
która jeszcze nie wie, że wkrótce sama wplącze się w niezłe
tarapaty. A to wszystko za sprawą ciotki nieboszczki, która przed
śmiercią oddała do renowacji zabytkowy stolik, o który nagle
dopominają się dziwne typy. Ama pragnie rozwikłać zagadkę, tym
bardziej że chodzi przecież o jej rodzinę. Nie bez znaczenia jest
też fakt, że śledztwo w sprawie śmierci ciotki i jej tajemniczego
stolika prowadzi wielce przystojny prokurator...
-2-
Paweł wziął głęboki oddech i zebrał się w sobie. Ukradkiem
przyjrzał się żonie wpatrzonej skupionym wzrokiem w ekran
laptopa i podjął męską decyzję. Skłonności samobójczych nie
miał, więc sięgnął po kurtkę, kątem oka zlokalizował torbę z
ciuchami i prowiantem, po czym oznajmił w przestrzeń:
- Izuniu, zapomniałem ci powiedzieć, że mama jutro wybiera się
na działkę, żeby ci pomóc.
I nim do Izy dotarła ta hiobowa wieść, Paweł złapał bagaże i dał
nogę z mieszkania. Miał alibi - czekał go właśnie wyjazd do
Niemiec. Instynkt mu podpowiadał, że kilka dni powinno
wystarczyć, by żona porzuciła myśl o morderstwie w afekcie.
Izabela Łęcka, w przeciwieństwie do powieściowej heroiny,
nazwisko zyskała wraz z mężem, przez chwilę z upodobaniem
wpatrywała się w wymyślone przez siebie logo, za które miała
otrzymać niezłe pieniądze. Złowroga treść komunikatu dotarła do
niej z opóźnieniem. Samozadowolenie wyparowało z niej jak
kamfora. Jego miejsce zajęła furia, która domagała się
natychmiastowego ujścia. W dawnych czasach za złe wieści
karano delikwenta ścięciem łepetyny. Katowskich upodobań do
tej pory w sobie nie zauważyła, ale gdyby małżonek przytomnie
nie opuścił domu, miałaby przynajmniej szansę na uczciwą,
grzmiącą awanturę. Niestety, zwierzyna jej się wymknęła, więc
złapała to, co miała pod ręką, czyli filiżankę z resztkami kawy, i z
impetem rzuciła ją przed siebie. Filiżanka zrobiła jej przyjemność,
rozbijając się z miłym brzękiem, a fusy ochlapały wiszący na
ścianie kalendarz - nomen omen prezent od teściowej. Furia Izy
po tym incydencie sklęsła na tyle, by jej właścicielka odzyskała
zdolność logicznego myślenia.
W znanym teleturnieju są trzy możliwości, by wybrnąć z
opałów. Jedną z nich jest telefon do przyjaciela. Iza zadzwoniła do
przyjaciółki.
-3-
Paweł Łęcki był drugim mężem Izy. Pierwszy wytrzymał z nią
pół roku, wijąc sobie jeszcze w trakcie krótkotrwałego
małżeństwa gniazdko u bardziej dojrzałej kobiety, która już
umiała utrzymać przy sobie mężczyznę. Iza nie opanowała tej
sztuki. Wyszła za mąż opętana wielkimi uczuciami, ale szybko się
okazało, że same uczucia nie wystarczą. Małżonek wymagał
wszechstronnej obsługi i okazywał zniecierpliwienie, gdy żona nie
spełniała jego oczekiwań. A nie spełniała, bo uważała, że ktoś, kto
dysponuje taką samą ilością rąk jak ona, potrafi od czasu do czasu
obsłużyć się sam. Co z tego, że pracowała w domu. Służba się po
nim nie pętała, a Iza nie umiała się rozdwoić. Poza tym bywała
roztargniona i zdarzało jej się zapominać o fanaberiach męża.
Przeważnie wtedy, gdy dopadło ją natchnienie i świat zewnętrzny
przestawał dla niej istnieć.
Rozstali się z powodu niezgodności charakterów. Dzieci nie
mieli, wielka miłość też Izie przeszła, bo dotarło do niej, że
ukochanemu nie żona potrzebna, tylko wszechstronna służąca,
więc w rozpacz nie popadła. Przez jakiś czas co prawda była
lekko rozżalona, że prawie od razu po ślubie małżonek uczynił
skok w bok. To gorzkie uczucie jednak także jej minęło, kiedy
przypadkiem natknęła się w sklepie na jego aktualną wybrankę.
Udając, że wpatruje się w wielkiej urody polędwicę wołową,
zerknęła ukradkiem na rywalkę i doznała niebotycznej ulgi. Jej
następczyni z szaleństwem w oku oglądała trzy prawie identyczne
kawałki wieprzowej szynki i nie mogła się zdecydować, który
wybrać. Iza rozpoznała te objawy. Szynka miała być chuda,
odpowiednio różowa i, broń Boże, nie łykowata. Zeżarcia
niezgodnej z wytycznymi ukochany odmawiał.
Na samą myśl, że już nie musi niczego jadalnego podtykać
byłemu mężowi, Iza poczuła taką ulgę, że natychmiast przeszły jej
wszelkie żale i pretensje. Była wolna jak ptak i w płci przeciwnej
mogła przebierać do woli. I przy tym przebieraniu zamierzała
-4-
pozostać, bo ślubne cyrografy napawały ją głębokim wstrętem.
Traf jednakże chciał, że któregoś dnia u znajomych spotkała
Pawełka.
Paweł Łęcki również był po przejściach. Iza przeprowadziła
dyskretny sondaż wśród znajomych - bo wpadł jej w oko - i
dowiedziała się, że jego eksżona była wredną suką, która
domagała się od niego pieniędzy i odpowiednich znajomości.
Skoro jej nie zapewnił obu tych rzeczy, rozwiodła się,
zatrzymując syna i dom, do którego budowy wcześniej Pawła
zmusiła. Poza tym podobno doiła z niego straszliwe alimenty i
Łęcki musiał zmienić pracę, by sprostać jej apetytom.
Iza nie bardzo miała ochotę hołubić faceta, który ma jakieś
podejrzane zobowiązania finansowe, ale w Pawełku było coś, co
ją urzekło. Stanowił przeciwieństwo jej byłego męża. Nie miał w
sobie nic z macho. A nawet przy odrobinie uporu można go było
oskarżyć o pewną rozlazłość. Asertywność również nie miała do
niego przystępu i łatwo go było wykorzystać w dowolny sposób.
Iza zaczęła tradycyjnie - od łóżka, a potem już poszło. Pawełek
ją prawie na rękach nosił, w oczka zaglądał, życzenia odgadywał.
Przy tym rozumiał, co się do niego mówi, i nawet wyrażał
zainteresowanie. Iza uznała, że lepszego kandydata nie znajdzie, a
ponieważ Paweł uparł się, że wezmą ślub, poddała się po namyśle.
Ostatecznie instytucja rozwodów w tym kraju miała się dobrze i
nic nie stało na przeszkodzie, by związek, w razie rozczarowania,
formalnie zakończyć.
Małżeństwem byli już rok i na razie Paweł wciąż Izę szaleńczo
wielbił, a ona rozkwitała, bo porównanie z poprzednikiem
zdecydowanie wypadało na korzyść obecnego partnera.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedna, jedyna zadra, która
coraz bardziej zaczynała Izę uwierać. Mianowicie teściowa.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin