Tocqueville A. Dawny ustrój i rewolucja.pdf

(4338 KB) Pobierz
A
LEXIS
DE
T
OCQUEVILLE
D
awny
ustrój
I
rewolucja
T
ŁUMACZYŁA
A
NNA
W
OLSKA
W
STĘPEM
OPATRZYŁ
J
ERZY
S
ZACKI
C
ZYTELNIK
W
ARSZAWA
1970
O
AUTORZE
W
ostatnim
rozdziale
Demokracji
w
Ameryce
najważ­
niejszego
z
pewnością
dzieła
Tocqueville’a,
ono
bowiem
zapewniło
mu
reputację
myśliciela
oryginalnego
znajdu­
jemy
wywód,
który
zawiera
w
skrócie
wszystkie
bodaj
jego
najważniejsze
idee,
wszystkie
jego
jak
sam
to
określał
idees
meres
:
To
nowe
społeczeństwo,
które
starałem
się
odmalować
i
które
chcę
osądzić,
dopiero
się
narodziło.
Czas
nie
utrwalił
jeszcze
jego
formy:
wielka
rewolucja,
która
je
stworzyła,
wciąż
trwa
i
w tym,
co
dzieje
się
przed
naszymi
oczami,
trudno
roz­
różnić,
co
przeminie
wraz
z
rewolucją,
co
zaś
po
niej
zosta­
nie.
Świat,
który
powstaje,
jest
jeszcze
na
poły
ukryty
pod
szczątkami
świata
upadającego
i
wśród
wielkiego
pomieszania
spraw
ludzkich
nie
sposób
powiedzieć,
co
ze
starych
instytucji
i
dawnych
obyczajów
utrzyma
się,
a
co
w
końcu
zniknie.
Chociaż
daleko
jeszcze
do
końca
rewolucji
dokonującej
się
w
stanie
społecznym,
w
prawach,
ideach
i
uczuciach
ludzi,
już
te­
raz
nie
można
porównać
jej
dzieł
z
niczym,
co
widziano
po­
przednio
na
świecie.
Cofam
się
wiek
po
wieku
do
najodle­
glejszej
starożytności;
nie
zauważam
niczego,
co
przypomina­
łoby
widok,
jaki
mamy
przed
oczami.
Przeszłość
nie
oświetla
już
przyszłości:
umysł
idzie
naprzód
w
mrokach.
Pośrodku
tego
obrazu
tak
rozległego,
tak
nowego,
tak
niewy­
raźnego,
dostrzegam
wszakże
już
teraz
kilka
rysów
zasadni­
czych.
Oto
one:
Widzę,
że
dole
i
niedole
w
świecie
dość
równo
dzielone.
Znikają
wielkie
bogactwa,
rośnie
liczba
niedużych
fortun;
mno­
żą
się
pragnienia
i
ich
zaspokojenia;
nie
ma
ani
nadzwyczaj­
nych
dostatków,
ani
beznadziejnej
nędzy.
Ambicja
jest
uczu­
ciem
powszechnym,
nie
ma
ambicji
wielkich.
Każda
jednostka
jest
odosobniona
i
słaba,
społeczeństwo
jest
zręczne,
przezorne
i
silne;
poszczególne
jednostki
robią
niewielkie
rzeczy,
Państwo
zaś
wielkie
[...]
Wodzę
wzrokiem
po
tym
nieprzeliczonym
tłumie
podobnych
do
siebie
istot,
gdzie
nikt
nie
stoi
wyżej
ani
niżej
od
innych.
Widok
tej
powszechnej
jednolitości
zasmuca
mnie
i
mrozi,
skłonny
jestem
żałować
społeczeństwa,
którego
już
nie
ma.”1
Przytoczyłem
ten
wywód
w
pewnym
skrócie,
ale
i
tak
orientuje
on
dostatecznie
w
problematyce,
której
podjęcie
uczyniło
Tocqueville’a
klasykiem
myśli
społecznej
XIX
wieku.
Wyliczmy
pokrótce
te
problemy:
Po
pierwsze,
problem
rew
olucj
i
.
Tocqueville
był
jak
mało
kto
świadom,
rewolucja
1789
roku
nie
była
odosobnionym
epizodem
w
historii
Francji,
lecz
stanowiła
ogniwo
długiego
procesu,
dalekiego
jeszcze
w
jego
czasach
od
definitywnego
zakończenia.
Wydarzenia
1848
roku
nie
były
dla
niego
niespodzianką,
a
i
później
nie
przestawał
powtarzać,
że
największą
pomyłką
jest
wiara
w
rychły
ko­
niec
rewolucji.
Co
więcej,
Tocqueville
zdawał
sobie
zna­
komicie
sprawę,
w
rewolucji
tej
chodzi
o
gruntowną
zmianę
„stanu
społecznego”,
nie
zaś
o
powierzchowne
mo­
dyfikacje
samego
tylko
ustroju
politycznego.
Nawet
tak
pasjonujący
jego
współczesnych
wybór
między
monarchią
a
republiką
wydawał
mu
się
kwestią
drugoplanową.
Był
teoretykiem
rewolucji
społecznej.
Po
drugie,
problem
now
eg
o
spo
ł
ec
z
stw
a
.
Tocqueville
próbował
stwierdzić,
jaki
„stan
społeczny”
jest
charakterystyczny
dla
nowych
czasów.
W
Stanach
Zjedno­
czonych
odnajdował
go
właśnie
w
formie
najczystszej:
nowe
społeczeństwo
to
przede
wszystkim
społeczeństwo
egalitarne,
demokratyczne
w
odróżnieniu
od
przedrewo­
lucyjnego
społeczeństwa
hierarchicznego,
arystokratyczne­
go.
Na
pozór
myśl
całkiem
banalna.
Rzecz
wszakże
w
tym,
że
Tocqueville
czyni
z
pojęcia
„demokracji”
kategorię
nie
tyle
polityczną,
ile
socjologiczną,
analizując
wielostronnie
pewien
typ
społeczeństwa,
nie
zaś
tylko
organizację
poli­
tyczną.
Ponadto,
Tocqueville
dokonuje
ważnego
w
jego
czasach
odkrycia:
burżuazyjna
demokracja,
powszechne
„zrównanie
kondycji”
nie
gwarantuje
bynajmniej
wolności.
Wprost
przeciwnie,
oznacza
ona
postęp
centralizacji,
wzrost
roli
państwa,
ubezwłasnowolnienie
do
pewnego
sto­
pnia
równych
jednostek.
Po
trzecie,
problem
historii
.
Tocqueville
był
prze­
konany,
z
historii
niewiele
można
się
nauczyć:
różnica
między
dawnymi
i
nowymi
czasami
jest
tak
głęboka,
że
„trzeba
się...
wystrzegać
sądzenia
o
rodzących
się
społe­
czeństwach
na
podstawie
idej
pochodzących
ze
społe­
czeństw
już
nie
istniejących”.2
Ale
jednocześnie
konieczne
jest
zrozumienie
genealogii
teraźniejszości,
toteż
Tocqu-
eville
napisze
Dawny
ustrój
i
rewolucję
dzieło
dające
pośrednio
bardzo
oryginalną
i
nowoczesną koncepcję
histo­
riografii
jako
nauki
w
gruncie
rzeczy
pomocniczej,
w
sto­
sunku
do
nauki
o
polityce
czy
socjologii.
Po
czwarte,
problem
kon
serw
atyzmu
.
Tocqu-
eville
nie
był
oględnie
mówiąc
entuzjastą
nowego
społeczeństwa.
Urodził
się
w
starej
rodzinie
arystokratycz­
nej,
opłakiwał
upadek
Karola
X,
w
demokracji
dostrzegał
wiele
cech
odpychających,
a
za
najważniejszą
bodaj
tajem­
nicę
politycznej
mądrości
uważał
przedrewolucyjne
(a
ra­
czej
przedabsolutystyczne)
„ciała
pośredniczące
”.
Ale
fakty
pozostają
faktami;
w
świecie
współczesnym
nieuchronnie
dopełnia
się
dzieło
rewolucji,
następuje
,
„zrównanie
kon­
dycji”,
giną
wszelkie
pozostałości
systemu
arystokratycz­
nego.
„Świat
polityczny
pisze
Tocqueville
zmienia
się;
trzeba
szukać
nowych
lekarstw
na
nowe
choroby.”3
Autor
Dawnego
ustroju
i
rewolucji
jest
tedy bodaj
pierw­
szym
konserwatystą
całkowicie
pozbawionym
złudzeń
co
do
możliwości
restauracji jakiegoś
umiłowanego
starego
porządku
czy
też
zachowania
dla
przyszłości
tego
wszyst­
kiego,
co
z
przeszłości
jeszcze
się
zachowało.
„Nie
chodzi
już
pisze
o
zachowanie
szczególnych
korzyści
jakie
daje
ludziom
nierówność
kondycji,
lecz
o
zapewnienie
im
nowych
dóbr
podsuwanych
przez
równość.
Nie
próbujmy
upodobnić
się
do
naszych
ojców,
ale
starajmy
się
osiągnąć
wielkość
i
szczęście,
które
byłyby
właściwe
nam
samym.”4
W
politycznym
dziele
Tocqueville’a
dokonuje
się
konsty­
tucja
nowoczesnego
konserwatyzmu
jako
ideologii
burżu-
azyjnej.
Te
cztery
wielkie
tematy
to
niemal
całe
bogactwo
Tocqueville’a
jako
teoretyka
i
praktyka
polityki,
socjologa,
historyka,
pisarza.
Twierdzę
jednak,
był
on
jednym
z
najświetniejszych
myślicieli
XIX
stulecia,
a
jego popular­
ność
za
życia
i
pośmiertna
sława
były
w
zupełności
zasłu­
żone.
Sława
Tocqueville’a
nie
dotarła
do
Polski;
pozostał
on
w
naszym
kraju
autorem
niemal
nie
znanym,
chociaż
popularyzowano
i
tłumaczono
wielu
pisarzy
mniejszej
ran­
gi.
Dokonany
przez
Kozłowskiego
skrót
pt.
Dawne
rządy
i
rewolucja
pozostał
do
dziś
jedynym
śladem
zainteresowa­
nia.
Rzadko
również
spotykała
się
z
Tocqueville’em
myśl
marksistowska;
jedynym
bodaj
autorem,
który
poświęcił
mu
trochę
więcej
uwagi,
był
Plechanow.
Również
w
now­
szej
literaturze
marksistowskiej
stosunkowo
rzadko
spoty­
kamy
obszerniejsze
analizy
twórczości
Tocqueville’a.
Zna­
na
książka
Ałpatowa5
traktuje
niemal
wyłącznie
o
poglą­
dach
politycznych autora
Dawnego
ustroju
,
naświetlając
je
zresztą
nader
jednostronnie.
Ani
razu
nie
podjęto
z
pozycji
marksistowskich
próby
wszechstronnego
i
źródłowego
zbadania
teoretycznego
stanowiska
Tocqueville’a.
Fakt
to
paradoksalny,
jeśli
zważyć
nieustającą
popularność
tego
pisarza
i
rolę,
jaką
odgrywa
w
myśli
społecznej
Zachodu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin