Zagajewski Adam - Solidarność i samotność (2021).pdf

(1176 KB) Pobierz
ADAM
ZAGAJEWSKI
SOLIDARNOŚĆ I SAMOTNOŚĆ
Projekt okładki: Artur Wandzel
ISBN 978-83-8259-025-8 (mobi)
ISBN 978-83-8259-026-5 (epub)
ISBN 978-83-8259-027-2 (pdf)
Biblioteka Narodowa
al. Niepodległości 213
02-086 Warszawa
www.bn.org.pl
Sfinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
w ramach programu wieloletniego Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. Priorytet 4.
1983
W Polsce w ostatnich latach wydarzyło się tak wiele rzeczy nadzwyczajnych
i różnych, wspaniałych i ponurych, że trudno mówiąc o nich trafić w od-
powiedni ton. Trzeba Szekspira, by ująć jednocześnie, w jednym zdaniu,
jednym artykule, to, co ciemne, i to, co jasne, nikczemne i budzące nadzieję.
Utworzenie „Solidarności” nie było przypadkiem, szczęśliwym zbiegiem
okoliczności, tylko uwieńczeniem trwającego lata całe procesu czy też prze-
łomu, który zaznaczył się już w połowie lat 70-tych. Natomiast zdruzgotanie
„Solidarności”, przynajmniej zaś jej legalnych struktur, chociaż też wcale nie
przypadkowe, było dziełem innej całkiem siły i innej logiki, zewnętrznej
w stosunku do organicznych procesów i przemian polskiej zbiorowości.
Dlatego też trudno oprzeć się wrażeniu, że okres jawnej „Solidarności”
więcej stworzył, niż stan wojenny zdołał zniszczyć. W Polsce jest teraz
smutno, ale nie aż tak smutno, jakby powinno być, gdyby wziąć pod uwagę
niewątpliwe sukcesy panów generałów. Dzieje się tak dlatego, że przełom
lat 70-tych miał charakter nie tylko polityczny, ale i duchowy, kulturalny,
podczas gdy repertuar metod i możliwości stanu wojennego dziedziny
duchowej nie dosięgnął.
Wskutek tego stan wojenny i w ogóle cała wymierzona w „Solidarność”
i w społeczeństwo obywatelskie kontrreformacja przypomina nieco tę
sławną Psią Grotę, o której uczyliśmy się w szkole. Trujący gaz zalegał tam
na dnie tylko i był niebezpieczny dla psów, ale nie dla człowieka, którego
głowa wznosiła się, niezagrożona, w sferze czystego powietrza. Podobnie
stan wojenny potrafił uśmiercać tylko instytucje (niestety – czasem także
i ludzi), zupełnie natomiast bezradny był – i jest – wobec energii, która się
w te instytucje przyoblekła. W sensie politycznym działanie tego rodzaju
Psiej Groty jest i tak niezwykle destrukcyjne, ponieważ polityka nie może
BIBLIOTEKA NARODOWA
1
solidarność i samotność
się obyć bez instytucji, związków, stowarzyszeń, partii, granic i biurokracji.
Ale luźne duszki, te, które przygotowują każdą zmianę czy to kulturalną, czy
to polityczną, przeżyły niedzielę 13 grudnia 81 roku. Dlatego też w Polsce
jest wiele smutku, ale i trochę radości (by nie nadużywać stówa nadzieja).
I jeszcze jedno: powstanie „Solidarności” zostało mniej przegrane, niż
powstania dziewiętnastowieczne, o tyle mniej, o ile w nowoczesnej prze-
mocy istotniejszy jest element gwałtu właśnie kulturowego, sowietyzacji.
Oświatowe promieniowanie okresu „Solidarności” będzie się jeszcze bardzo
długo utrzymywało. Trzeba pamiętać, że zrodziła się w tym czasie zupełnie
nowa i liczebnie istotna elita kulturalna, pojawił się nowy snobizm, snobizm
studiowania raczej mało czytelnych odbitek, wyprodukowanych w jednej
z podziemnych drukarń, niż książek wydanych oficjalnie.
Nie chcę jednak uprawiać publicystyki politycznej. Wiem, że jest bardzo
pożyteczna i potrzebna, niezbędna, zamierzam jednak mówić tu o rze-
czach nieco innych, chcę się zapuścić w uliczkę nie tyle boczną, ile mało
uczęszczaną, w ulicę noszącą imię nie Piłsudskiego czy Dmowskiego, ale
Irzykowskiego raczej. Próbuję wyłowić problemy delikatniejsze, trochę
intymne nawet i zarazem czuję, jak pióro – czy maszyna do pisania – usi-
łuje zawrócić mnie na główną drogę, tam, gdzie się poważnie i zasadniczo
debatuje na temat przyszłości Niemiec i sowietologii. Pióro jest stworzeniem
interesownym, pasjonuje się więc tematami, które dla naszej przyszłości
mają pierwszorzędne znaczenie. Chce wiedzieć, jak bardzo przegraliśmy
ostatnie powstanie i jakie jeszcze siły mamy w odwodzie, chciałoby prze-
widzieć datę upadku sowieckiego imperium i odgadnąć przyszłą ewolucję
Niemiec. Też chciałbym to wiedzieć, póki co jednak zatrzymuję się przy
innych pytaniach, bardziej eterycznych, przy problemach, których rozwiązać
w ogóle się nie da. Bo nie da się odpowiedzieć jednoznacznie i wyczerpująco,
dlaczego w Polsce w latach 70-tych dokonał się dość niezwykły przełom
w dziedzinie stosunku do wartości, nie da się nawet precyzyjnie zdefiniować
istoty tych przemian.
Być może za wcześnie jeszcze na wyczerpującą diagnozę; poza tym prze-
cież my sami jesteśmy uczestnikami i aktorami tych transformacji, płyniemy
środkiem rzeki, która w ostatnich latach przyśpieszyła biegu, i nie mamy
mapy tych okolic, mapy powstaną dopiero później, z naszych myśli, z na-
szych książek i z naszych pomyłek.
BIBLIOTEKA NARODOWA
2
solidarność i samotność
Wiemy tyle: w połowie lat 70-tych pojawiła się w polskim życiu zbio-
rowym zbawienna mutacja, nastąpił przyrost siły, odwagi, wiary, powrót
do tradycji. W monotonnym, stepowym rytmie życia PRL-u zabrzmiała
całkiem nowa muzyka, ton wyzwania, walki, przejęcia inicjatywy. Opozycja
lat 70-tych była czymś zupełnie nowym, zuchwałym i pełnym wigoru. Jej
energia była też zaraźliwa, wystarczyło parę lat, żeby 9 milionów ludzi ogar-
nął ten sam zapał.
Towarzyszyły temu widoczne zmiany w sposobie myślenia i uprawia-
nia aktywności kulturalnych. Opozycja była czymś wprawdzie nowym,
samo jednak jej pojawienie się sprawiło, że odzyskały aktualność dyle-
maty polskiej tradycji politycznej i kulturalnej. Na początku lat 70-tych
mówiło się tajemniczo, że w Warszawie piszą ciekawe artykuły młodzi
neokonserwatyści, w drugiej połowie lat 70-tych studiom historycznym
oddawali się namiętnie studenci i młodzi inteligenci, choć nikt nie uważał
ich za neokonserwatystów. Znacznie wcześniej, gdy toczyła się dyskusja
o tzw. bohaterszczyźnie, po stronic bohaterstwa opowiadał się pułkownik
Załuski. W drugiej połowie lat 70-tych, gdy trzeba było sporo odwagi, by
żyć ryzykownie, nikt nie nawiązywał do tamtej polemiki, ale tym razem
sytuacja zmieniła się zasadniczo, pułkownicy i generałowie wojska i policji
nie mieli już monopolu na historię ojczystą.
W jednym z najnowszych wierszy Julii Hartwig czytamy następujące
słowa:
Jesteśmy dla ciebie rezerwatem historii Europo
z naszymi staroświeckimi ideałami
z naszym odkurzonym skarbczykiem
z pieśniami które śpiewamy
Wszystko
co
mamy najlepszego oddajemy na pożarcie
smokowi gwałtu i przemocy
Młodych chłopców piękne dziewczęta
najlepsze umysły najbardziej obiecujące talenty
daninę kwiatów krzyży słów
Lekkomyślni dziedzice powagi
nie wyświęceni krzewiciele nadziei
spadkobiercy ojczystej retoryki
BIBLIOTEKA NARODOWA
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin