Oszajca Wacław - Mnie się nie lękaj (2021).pdf

(857 KB) Pobierz
WACŁAW
OSZAJCA
MNIE SIĘ NIE LĘKAJ
Projekt okładki: Artur Wandzel
ISBN XX (mobi)
ISBN XX (epub)
ISBN XX (pdf)
Biblioteka Narodowa
al. Niepodległości 213
02-086 Warszawa
www.bn.org.pl
Sfinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
w ramach programu wieloletniego Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. Priorytet 4.
Mn ie się nie lękaj
BIAŁY WALC
biegałem tam i z powrotem
z nosem przy ziemi
wysoko podnosząc stopy
a kamienie szczerzyły zęby
woda wężowato łasiła się do kolan
kiedy grzbiet prostowałem
słońce oślepiało oczy
widnokrąg pochmurniał
zrywał się wiatr
i wraz z ulewą
na zjeżoną głowę
spadały błyskawice
solą świętej Agaty
ubezpieczałem cztery węgły chałupy
krztusząc się czerstwym świętym chlebem
od lutego trzymanym w kufrze
razem ze złotą obrączką babki
dziadek zabrał swoją do grobu
szeptałem pacierze nad poświęconą
w oktawie Bożego Ciała gałązką leszczyny
wielkosobotnią wodą przemywałem oczy
zapalałem w oknie gromnicę
i
każdego lata
żyto stawało dęba
aby lec jak padła krowa
w sadzie ojciec wycinał jabłonie
ledwo rozkwitłe
BIBLIOTEKA NARODOWA
1
Mn ie się nie lękaj
w przetaku wynosiłem na drogę pszenicę
na pogorzelców od pioruna
dosadzałem nową rozsadę kapusty
w miejsce wymarzniętej
i przeorywałem zagon kartofli wyschniętych
mimo łacińskich śpiewów i mszy
pod figurą odprawionej
na obchód pól
później już sam
po sześcioletniej kwarantannie
od spraw roli lasów pól łąk i chałup
za murami i wśród murów
gdzie blade i wybujałe tulipany
sprzedaje się już w grudniu
i śnieg wywożą samochodami
jak owce z buchty do rzeźni
ja sam przyuczony zaklinałem
burze słońce i choroby
a żywioły pozostawały głuche
a chorzy umierali przed ite missa est
przestałem wierzyć
w prostą zależność
spraw ziemi od wyroków nieba
nie
nie wyprostowałem grzbietu
jeszcze bardziej przylgnąłem do ziemi
jak pięść zwinąłem się w kłębek
zjeżyłem
przyjaciołom
czule nade mną pochylonym
warknąłem
wszystko łajno
BIBLIOTEKA NARODOWA
2
Mn ie się nie lękaj
i wtedy przypomniałem słowa
marność
wszystko marność
o tak
wyprostowałem nogi
i jeszcze zgięty w kabłąk
krok za krokiem
zacząłem wspinać się na zbocze
uciekałem ze szpitala dla nerwowo chorych
przed szczytem grzbiet wyprostowałem
dlatego że zagrzmiało
a zaśniedziała tablica ostrzegała
tutaj wtedy a wtedy piorun poraził
grupę harcerzy
podczas burzy przebywanie na szczycie
zabronione
wyprostowałem plecy
no
teraz
uderz
uderzaj
nie mam przy sobie ani różańca
ani soli świętej Agaty
a pacierza od lat nie odmawiam
obydwie nogi wparłem w kamień
no
ruszaj
osuń się
won w przepaść
i wtedy po raz pierwszy
uwierzyłem ziemi
przecież już mnie uczyli poeci
woda jest po to aby zatapiać
BIBLIOTEKA NARODOWA
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin