Waldorff Jerzy - Ciernie i korona (2021).pdf

(1987 KB) Pobierz
JERZY
WALDORFF
CIERNIE I KORONA
Projekt okładki: Artur Wandzel
ISBN 978-83-8259-119-4 (mobi)
ISBN 978-83-8259-120-0 (epub)
ISBN 978-83-8259-121-7 (pdf)
Biblioteka Narodowa
al. Niepodległości 213
02-086 Warszawa
www.bn.org.pl
Sfinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
w ramach programu wieloletniego Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. Priorytet 4.
Ciernie i korona
Również i w tym roku, jak od lat z górą dwudziestu, przez lipiec i połowę
sierpnia starałem się nie pamiętać o istnieniu Warszawy, czemu tak wszyst-
ko sprzyja w Radziejowicach, dawnej rezydencji Krasińskich, a teraz mini-
stra Kultury (habent sua fata castelli!). Wzywając imienia ministra, na myśli
mam obecnego właściciela, a nie mieszkańca pałacu. Wszyscy ministrowie
Kultury unikali pobytów w Radziejowicach, jak mogli, żeby się nie narażać
na molestacje poddanych. JWP Decydenci mają ukryte przed oczyma pro-
fanów komysze, w spokoju upajając się tam władzą, może nawet piją bru-
derszafty, trącając się kuflami po brzeg wypełnionymi nektarem panowania
nad o ileż niżej położonym światem, gdzie wokół spraw podejrzanych się
wiercą pospolici, a jednak bezustannie krnąbrni śmiertelnicy.
Ze swej strony tym spokojniej mogłem oddawać się w pałacu radzie-
jowickim pisaniu, rzucając je na krótko, gwoli pozornie tylko skromnych,
bo w obecnej nędzy państwowej − luksusowych posiłków. Spokój pod ko-
niec XX stulecia oczywiście nie mógł być całkowity! Mimo wszystko, po-
przez ochronną przytulnie zieleń parku, pomykając chytrze nad bezbronną
taflą stawu, atakowały nas pr z ek a z ior y, jak trafnie, lecz bez skutku stara-
no się nazwać w Polsce środki masowego przekazu.
One to wzburzyły mnie któregoś dnia informacją, że gdy elegancka
sekretarzowa Gorbaczow zwiedzała pałac w Łazienkach, ktoś powiedział
jej, iż pierwszy włodarz tych śliczności „mł o dy k ról Stanisław August
był kochankiem carycy Katarzyny”, co pani Raisa oceniła surowo i krótko:
,,To szokujące!” – Mnie zaszokowała inna myśl, zgoła nieprawdopodobna,
bo znam i duże wykształcenie, i takt obecnego kustosza Łazienek − Mar-
ka Kwiatkowskiego. Czyż możliwe, żeby on zaserwował Gościowi swemu
informację tak daleką od prawdy?...
Tej jesieni − obok bliższej siedemdziesiątej rocznicy odzyskania Nie-
podległości − obchodzić będziemy głębiej zanurzone w historii dwusetlecie
BIBLIOTEKA NARODOWA
1
Ciern ie i korona
zwołania Sejmu Wielkiego, który pod koniec swej kadencji, 5 maja 1791
roku, uchwalił Konstytucję − zbyt późną dumę naszą, która zamiast na-
ród uratować, sprowokowała kolejną inwazję wrogich mocarstw i śmierć
Państwa Polskiego na wiek z górą, nim wynik pierwszej wojny światowej
pozwolił mu cudem Piotrowinowym z martwych powstać.
Jednym z promotorów Sejmu Czteroletniego, zwanego Wielkim, a tak-
że współtwórców Konstytucji 3 maja był ostatni król Polski − Stanisław
August Poniatowski, najbardziej udręczony klient sądów naszych, gdyż
od dwóch wieków trwa przed Trybunałem Historii Narodu proces, który
dotąd nie może rozstrzygnąć dylematu, w jakim stopniu ten biedny król
Stanisław, jednocześnie ukoronowany i w kajdany zakuty, winien był, czy
nie winien dramatu Polski u schyłku XVIII stulecia. Kłótnia nad smutną
trumną bezustanna i tym bardziej gwałtowna, że naród w swej masie nie
na wiedzy, lecz na plotkach o panowaniu owym wyroki swoje opiera.
Niebawem − o ile spełnią się dobre chęci ministra Kultury − prochy Kró-
la będą sprowadzone z Wołczyna, dziś białoruskiego, do Polski, argumenty
przeto za i przeciw monarsze należy gromadzić sposobem przyspieszonym,
dorzucam więc i moich przygarść, od owego „młodego króla”, który miał się
tarzać w sprośnym łóżku carycy Katarzyny, zaczynając.
Otóż prawda jest taka, że Stanisław Poniatowski został kochankiem
wielkiej księżnej Katarzyny około dziesięć lat przed tym, zanim na jej po-
lecenie − teraz dopiero samowładnej Imperatorowej – obrano go pod woj-
skową presją rosyjską w „wolnej” elekcji na króla polskiego. Rzecz zaczęła
się więc (nazwijmy ją – wysoko położoną kopulacją) około roku 1755, gdy
Poniatowski, bardzo piękny dwudziestodwuletni młodzieniec, przebywał
w Petersburgu jako poseł specjalny króla polskiego Augusta III. Romans
z wielką księżną trwał zresztą krótko, po czym Stanisław wrócił do kraju,
żeby długo tęsknić za swą kochanką i zasypywać ją listami. Drugi raz zoba-
czyli się nie wcześniej aż na wiosnę 1787, gdy − jak na tamte czasy − oboje
byli już podstarzali, Katarzyna płynęła Dnieprem, nawiedzając w paradnej
galerze południowe rejony Carstwa, a król polski Stanisław August nad
swoją naddnieprzańską granicę jechał z nadzieją, że dawne wspomnienia
miłosne ułatwią mu zyskanie zgody Imperatorowej na zniesienie w Polsce
„liberum veto” i na pomnożenie wojsk naszych... Katarzyna tymczasem,
przez minione trzydziestolecie, miała niemal co noc innego tęgiego chłopa
BIBLIOTEKA NARODOWA
2
Ciern ie i korona
w łóżku, o dawnych amorach ani myślała, na wzmocnienie zaś polityczne
i militarne Polski nie zgodziła się. O losach Króla decydowała bez miło-
sierdzia, posługując się ambasadorami.
Zezwólmy sobie teraz na figiel przeniesienia tej miłosnej intrygi
w obecne czasy. Jeżeli któremuś z ambasadorów naszych udałoby się do-
stać do łóżka którejś z ostatnich w Europie królowych, w warszawskim
MSZ uznano by to przecież za duży sukces dyplomatyczny, ambasador do-
stałby wielką wstęgę Orderu Zasługi, a Ministerstwo Finansów zaczęłoby
przez to łóżko zaraz się starać o dolarową pożyczkę. No więc?...
W 1988 roku, w samą przedjesienną porę ukazała się książka An-
drzeja Zahorskiego
Spór o Stanisława Augusta.
Z założenia ma charakter
kompilacji i eksplikacji wszystkich prac ważniejszych napisanych o Kró-
lu w minionym dwusetleciu, nie tylko przez fachowych historyków, lecz
także publicystów, literatów, nawet co ważniejszych dziennikarzy. Prezen-
towane są w tej książce – równolegle – dwie legendy utrwalone wieloma
piórami o Stanisławie Auguście: „czarna”, redagowana przez jego wrogów,
i z upływem lat jaśniejąca w zabarwieniu, w miarę otwierania się nowych
źródeł wiadomości, niedostępnych wcześniej archiwów – historia spisy-
wana przez nowe pokolenie uczonych, co potrafili obiektywniej patrzeć
w chłodną już dla nich przeszłość.
Profesor Zahorski, ostrożny w ujawnianiu własnych opinii, przed-
stawia czytelnikom jak najwięcej różnych sądów o Królu, żeby wybierali
i wyrokowali sami; raczej tylko podsuwa różne wnioski, sugeruje punkty
widzenia, zwraca uwagę na trwałe prawidłowości historii. Że – na przy-
kład – w wypadkach politycznych katastrof społeczeństwom łatwiej je
znosić, gdy zrzucą winę całą na jednego człowieka, żeby mieć go przed
oczyma jako posępny symbol nieszczęść. Tak było i dzieje się czasem jesz-
cze do dzisiaj ze Stanisławem Augustem. Sędziowie Króla wolą jak gdyby
nie zawracać sobie głowy podziałem win chociażby między niego i amba-
sadorów Carycy, którzy starannie pilnowali ucisku kajdan na jego rękach,
a także między wewnętrznych szubrawców, na czele z arcyłajdakiem Po-
nińskim i arcygłupcem Karolem Radziwiłłem, którzy wytrwale dociskali
koronę cierniową na skroniach Poniatowskiego. Czy nie te same podświa-
dome impulsy działały, gdy oskarżyciele Króla za wiarygodne świadectwo
przez całe niemal XIX stulecie brali pamflet drezdeński Hugona Kołłątaja,
BIBLIOTEKA NARODOWA
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin