Rajdy niemieckich pancerników.pdf

(8992 KB) Pobierz
JERZY PERTEK
RAJDY
NIEMIECKICH
PANCERNIKÓW
WYDAWNICTWO
POZNAŃSKIE
POZNAŃ
1979
RAJDERY GRASUJĄ NA ATLANTYKU
Jeszcze nie przebrzm iały salw y cięż­
kiej a rty le rii hitlerow skiego korsarza, a w ielokrotnie
trafiony chłodniowiec b ry ty jsk i „M opan” nie zaczął
jeszcze tonąć, kiedy z najw yższej platfo rm y pom ostu
bojowego obserw ator zam eldow ał dym na horyzoncie.
Sm użek dym u było w idocznych n ajp ierw cztery, po­
tem pięć, siedem , co oznaczało bez w ątpienia, iż ich
źródłem jest konw ój, i to duży konw ój, gdyż liczba
,,dym ków ” rosła w m iarę upływ u czasu i zbliżania się
ra jd e ra do konw oju, do którego płynął prostopadłym
kursem . K iedy zaś jeden z kolejnych m eldunków bę­
dącego „na o k u ” obserw atora przyniósł inform ację, iż
doliczył się ponad dw udziestu statków , dla każdego na
pokładzie „kieszonkow ego” pancernika stało się jasne,
że „A dm irał S ch eer” n atrafił na w ielką gratkę.
Było późne jesienne popołudnie, i na horyzoncie, na
jaskraw ym tle zachodzącego słońca, w y rastał las m asz­
tów. Konw ój płynął szeroką form acją siedm iu, może
ośmiu jednostek w kilku rzędach, a prow adziły ją dwa
w yróżniające się wielkością statki. I w łaśnie jeden z
nich, znajd ujący się najbliżej pancernika, zaczął nada­
wać aldisem sygnały.
Na stanow isku dowodzenia pancernika zapadła chw i­
la ciszy. „A dm irał Scheer” znajdow ał się w pełnej go­
towości bojowej, ale dowódca okrętu K apitan zur See
K rancke chciał poczekać na najdogodniejszy m om ent
5
otw arcia ognia. Tym czasem jednak przeciw nik zorien­
tow ał się w sytuacji, przestał sygnalizow ać i zrobił
zw rot w lewo, kładąc się na k o n trk u rs pancernika.
— T eraz otrzym a odpowiedź — decyduje K rancke
i rzuca do m ikrofonu słow a rozkazu: — O tw orzyć
ogień!
P arę sekund później okrętem w strząsa grom odpala­
nej salw y najcięższej arty lerii. Po chw ili w łączyły się
też stopięćdziesiątki i law ina stali i ognia spada wokół
zaatakow anego przeciw nika. Pierw sza salw a jest za
krótka, druga pada bliżej celu, trzecia obram ow uje go
z przeciw nej strony, czw arta siedzi w celu.
Zanim wszakże przejdziem y do opisu tej bardzo n ie­
rów nej, jak się m iało okazać, w alki, w arto zapoznać
się z w ydarzeniam i, k tóre poprzedziły atak niem iec­
kiego pan cern ika n a konw ój, w następstw ie p rzy stą ­
pienia przez K riegsm arine do realizacji kolejnego e ta ­
pu koncepcji strategicznych jej głównodowodzącego,
adm irała E richa R aedera, w zw alczaniu b ry ty jsk ic h li­
nii zaopatrzeniow ych na A tlantyku.
Raeder dąży do realizacji swych planów
Ja k wiadomo p lan y strategiczne R ae­
dera, któ ry ch realizacja m iała zadecydow ać o w yniku
w ojny m orskiej, a ściślej rzecz biorąc: oceanicznej,
przeciw ko W ielkiej B rytanii, przew idyw ały rów noczes­
ne użycie w walce z b ry ty jsk ą (i aliancką) żeglugą za­
równo dużych okrętów naw odnych, jak i flo ty pod­
w odnej. W brew doświadczeniom z I w ojny św iatow ej
i w brew argum entom K arla Dónitza, k tó ry — jako
dowódca niem ieckiej floty podw odnej w 1939 ro k u —
tw ierdził, iż tylko zm asowane użycie U-Bootów i pro ­
wadzona przez nie w ojna podw odna bez ograniczeń
mogą przesądzić o w yniku zm agań o opanow anie atlan -
6
tyckich przestw orzy, R aeder przeforsow ał swe koncep­
cje już przed w ybuchem wojny, a i później konsek­
w entnie je realizow ał.
Pierw sze m iesiące w ojny nie przyniosły w praw dzie
Raederow i zbyt w ielkich sukcesów , jednakże działal­
ność hitlerow skich pancerników n a A tlan ty k u jesienią
1939 r. w yw ołała sporo zam ieszania w alianckim obo­
zie, zwłaszcza gdy nieuchw ytny, zdawało się, „A dm irał
G raf S pee” raz po raz topił b ry ty jsk ie statk i handlo­
we na południe od rów nika, pom iędzy A m eryką P o­
łudniow ą a A fryką *.
Później, gdy H itler przygotow yw ał się do n a p a ­
ści na N orw egię, duże o k ręty naw odne: pancerniki
„S ch arn h o rst” i „G neisenau”, „kieszonkow y” pancer­
nik „L utzów ” (eks-„D eutschland”) oraz ciężkie k rą ­
żowniki „B liicher” i „A dm irał H ip p er” — m usiały być
w pogotowiu do osłaniania tej operacji. D latego R ae­
der postanow ił kontynuow ać naw odne operacje k o r­
sarskie przeciw ko alianckiej żegludze przy pomocy
krążow ników pom ocniczych: dużych i szybkich statków
handlow ych, adaptow anych do nowej roli po otrzym a­
niu silnego uzbrojenia arty leryjsk iego i torpedow ego,
a n aw et sam olotów zw iadowczych i min. Po otrzym a­
niu starannego kam uflażu, k tó ry nie tylko m askow ał
ich uzbrojenie, ale też niejednokrotnie zm ienił w ygląd
niektórych dobrze znanych sylw etek, dw a krążow niki
pomocnicze („A tlantis” i „O rion”) w yszły na A tlan ty k
na początku kw ietnia, a trz y następne („W idder” ,
„T hor” i „P in g u in ”) w odstępach cztero- i dw utygo d­
niowych. Dwa tygodnie po „P inguinie”, 9 lipca 1940 r.,
w yruszył „K om et”, jednakże w zupełnie innym kie-
* Sprawy te zostały omówione przez autora w pierwszej pu­
blikacji niniejszej serii wydawniczej, poświęconej epizodom
morskim II wojny światowej, a mianowicie w książce pt.
Kor­
sarze wyruszają na morza i oceany
(Wydawnictwo Poznańskie
1973).
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin