Zorro jeździec w masce - 01 - Krwawa litera.pdf

(4040 KB) Pobierz
Jeździec
w
masce
(ZORRO)
'
'
1
■uiMŁamm—gMaaMKatat—
»ith
.iLajwmxMtnaa^Vjjm
w
"
i
"i
ii
ii>T
i
n
b
rtarnir.TMr.tuŁ.f.r
umifMnr
^nm
Nr.
1
KRWAWA
LITERA
Egzemplarz
obowiązkowy
KOMISARIAT
RZĄDU
na
*n.
et.
WARSZAWĘ
bUkłul-------
——
apisał:
ecz.
4ft
LUIGI
MICUNO
Wydawnictwo
„DOBRA
POWIEŚĆ",
Warszawa.
Wszelkie
prawa
zastrzeżone
Copyright
by
„Dobra
Powieść
',
Warszawa.
\
Bocz
O
£>G
Druk.
’„GLOBUS1*,
Warszawa.
I.
KR
W
A
W
A
LITERA
Wielkorządca
Aragonii,
książę
den,
Ramido
y
Carvalho,
wydał
bal
z
okazji
dwudziesto
pięciolecia
panowania
królowej
Izabelli
Hiszpańskiej.
Działo
się
to
w
roku
1858.
Lud
się
burzy!
prze*
ciwko
wielkorządcy.
Ostatnie
rozporządzenie
księcia
było
nieludzkie;
podwyższył
podatki
od
konia,
płu­
ga
i
od
każdego
okna
w
chacie
wieśniaczej.
Egzekutorzy
księcia,
zabierali
ostatnią
krowę,
stołek,
poduszkę....
Bywały
wypadki
pobicia
przez
żołnierzy
księcia
i
puszczenia
z
dymem,
niewypłacal*
nych
dłużników.
Lud
groził,
burzył
się
i
przeklinał.
Wówczas
ogłoszone
zostało
przy
biciu
w
bęb»
ny,
w
całej
prowincji,
nowe,
rozporządzenie:
„Kto
podczas
przejazdu
wielkorządcy
nie
zdejmie
kapelusza
i
nie
okaże
przy
tym
naj*
3
większej
czci
dla
osoby
książęcej, ukarany
zo<
stanie
chłostą
i
więzieniem.
Należną
cześć,
okazywać
należy
również
wszystkim
dworza*
nom
i
członkom
całej
świty.
Więzienia
były
przepełnione.
Coraz
więcej
że*
braków
ukazywało,
się
na
drogach
publicznych
kobiety
zaś
modliły
się
o
nagłą
śmierć
dla
ty»
rana...
Olbrzymie
sale
pałacu
książęcego
oświetlone
były
ń
giorno.
Orkiestra
pałacowa
przygrywała
raźno.
Tańce
jeszcze
się
nie
rozpoczęły.
Widok
ogólny
na
zebrane
tłumy
był
bardzo
malowniczy.
Szamerowane
mundury
zielone,
nie­
bieskie
i
czerwone
fraki
panie
z
arystokracji,
zja­
wiskowo
piękne
i
obwieszone
brylantami
wszystko
to
iskrzyło
się,
mieniło
i
przelewało
w
ob*
szernych
salach.
Nieustanne
wybuchy
śmiechu,
w
jednym
z
ką»
tów
sali,
świadczyły,
zebrane
tu
liczne
towarzystw
wo
bawiło
się
wyśmienicie.
Co
się
tam
dzieje?
Cóż
ich
tak
śmieszy?
ozwał
się
książę
don
Ramido,
zwracając
się
do
jed*
nej
z
pań,
po
raz
pierwszy
słyszę
w
mym
domu
podobne
kaskady
wesołego
śmiechu.
Nic
dziwnego,
Mości
Książę
odirzekla
4
składając
mu
ukłon
dworski
Zefirio
znajduje
się
pomiędzy
paniami.
Książę
uniósł
swe
krzaczaste
brwi:
Zefirio?
rzeki
z
namysłem.
Ach
tak,
przypominam
sobie:
Głupi
Zefirio,
chybiony
sy*
nalek
tego
właściciela
ziemskiego,
jakżeż
on
się
na­
zywa?....
Aha...
Cortil
Po
chwili
zaś
dodał,
zwracając
się
do
kilku
dwo*
raków:
Chodźmy
również
posłuchać
tego
durniał
Zbliżyli
się
ku
miejscu
w
rogu
sali,
gdzie
Ze*
ifirio
steJI;-
otoczony
mnóstwem
roześmianych?
twarzy.
A
więc
Zefirio,
opowiadaj,
jak
to
było
z
tym
kozłem?
śmiejąc
się,
zawołała
piękna
Dolo­
res,
siostrzenica
księcia.
Usta
Zefirio
rozciągnęły
się
w
głupkowatym
uśmiechu.
Dziwny
był
to
młodzieniec:
-wysoki,
pięk­
ny,
nawet
zbyt
piękny,
jak
na
mężczyznę
przy­
stało.
Dodatnie
Wrażenie,
jakie
wywierał
w
pierw­
szej
chwili,
psuły
jednak
oczy,
piękne
copraw*
da,
lecz
zupełnie
bez
wyrazu,
oraz
uśmiech
bez*
dennie
głupi.
Wszystko
było
w
nim
powolne
i
gnuśne;
ru*
Zgłoś jeśli naruszono regulamin