Stroiciel A5.doc

(2222 KB) Pobierz
Stroiciel




Daniel Mason

Stroiciel

 

 

Przełożył: Mirosław P. Jabłoński

Tytuł oryginału: The Piano Tuner

Rok pierwszego wydania: 2002

Wydanie polskie 2018

 

 

Opowieść toczy się pod koniec XIX wieku w Birmie, w okresie rewolucji Szanów, mającej na celu odzyskanie niepodległości oraz oderwanie się od Korony brytyjskiej. Edgar Drake, jeden z najlepszych stroicieli fortepianów, dostaje zlecenie na nastrojenie fortepianu Anthony’ego Carolla, komendanta fortu Mae Lwin w Birmie. Jako typowy mieszczuch i człowiek niezwykle związany z żoną wzdryga się przed podróżą, ale w końcu przeważa w nim ciekawość i fascynacja rzadką marką fortepianu. Wyrusza w długą, męczącą podróż. Początkowo nie może przyzwyczaić się do spartańskich warunków, lecz wkrótce świat Dalekiego Wschodu zaczyna wciągać go coraz bardziej, a rozmaite wydarzenia, które mają miejsce po drodze, sprawiają, że staje się coraz bardziej zaintrygowany swą misją. Nie pisuje już tak często do domu, rozpala się jego zainteresowanie kulturą Orientu. Edgar Drake to dziewiętnastowieczny Odyseusz. W przeciwieństwie do Odysa Edgar jednak nie wraca. „Śpiew syren” urzeka go na tyle, że uznaje obczyznę za swój prawdziwy dom, a dotarcie do niego za prawdziwy cel podróży, jaką jest życie.


Spis treści:

KSIĘGA PIERWSZA              12

KSIĘGA DRUGA              209

Od autora              400

Podziękowania.              406

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dla mojej babci Haliny

 


 

 

Bracia! - mówiłem - śród hazardów tyla

Zaszli na świata podwieczorne skraje,

Skoro wam jeszcze bodaj jedna chwila

W zmysłów czuwaniu przed śmiercią zostaje,

Nie żmudźcie duszę wydobyć z ciemnoty,

Za słońcem idąc w niemieszkane kraje.

Dante Alighieri, Boska Komedia,

Piekło, Pieśń XXVI

 

przeł. Edward Porębowicz

 

 

 

 

 

 

Muzyka, by stworzyć harmonię, musi dociec dysonansu.

Plutarch

 

- 3 -





Słońce i kobieca parasolka to obraz, jakim stanie się Birma w ostatnich chwilach gasnącej pamięci. Zastanawiał się, które wizje pozostaną - spieniony po burzy kawowy nurt Saluin, palisady sieci rybackich przed świtem, jaskrawa barwa zmielonej kurkumy czy ociekające wilgocią pnącza dżungli. Całe miesiące te widoki drgały mu pod powiekami, niekiedy rozbłyskując i przygasając jak płomienie świec, czasami - walcząc o to, by je dostrzeżono, niczym towary rozpychających się na bazarach kupców, a czasem po prostu oddalając się jak plamy wozów cyrkowych. Każdy obraz rodził opowieść rzucającą wyzwanie wiarygodności bynajmniej nie z powodu jakiejś wady samej fabuły, ale dlatego, że Natura nie mogłaby pozwolić na takie stężenie barw bez popełniania kradzieży i tworzenia próżni w pozostałych częściach świata.

Ponad tymi widokami wznosi się jeszcze słońce, paląc i rozlewając się jak błyszcząca biała farba. Bedin-saya, którzy tłumaczą sny w zaciemnionych, pełnych zapachów zakątkach targowisk, powiedzieli mu, że słońce, które wschodzi nad Birmą, jest inne niż to, które podnosi się nad resztą świata. Wystarczyło, by spojrzał w niebo. By ujrzał, jak oblewa drogi, wypełniając szczeliny i cienie oraz burząc perspektywę i strukturę. Żeby zobaczył, jak migoce, drga i płonie linia horyzontu niczym prześwietlony dagerotyp zwijający swe brzegi w ogniu. Jak rozpływa się niebo, rozmywają się kształty figowców, gęstnieje powietrze, a jemu tężeją oddech, gardło i krew. Jak z odległych dróg przybywają zjawy, by wykręcić mu ręce. Jak skóra mu się łuszczy i pęka.

Teraz to słońce wisi nad pylistą drogą. Idzie nią pod parasolką samotna kobieta; jej cienka bawełniana sukienka drży w delikatnym powiewie, bose stopy zaś niosą na skraj pola widzenia. Obserwuje kobietę, gdy ta zbliża się do słońca. Chce ją zawołać, ale nie może wydobyć głosu.

Kobieta staje się częścią mirażu, widmowego odbicia światła i wody, które Birmańczycy zwą than hlat. Wokół niej drży powietrze, rozszczepiając jej postać i wprawiając ją w wirowanie. I wtedy kobieta też znika. Pozostają tylko słońce i parasolka.


24 października 1886

Ministerstwo Wojny

Londyn

 

Szanowny Panie Drake,

z informacji uzyskanych od mojego personelu wynika, że otrzymał Pan prośbę naszego ministerstwa w sprawie oddania się w służbę Jej Królewskiej Mości, ale nie został Pan jeszcze powiadomiony o charakterze Pańskiej misji. Ten list ma wyjaśnić pośpiech i szczegóły sprawy nadzwyczajnej wagi. Zawiera także prośbę o zgłoszenie się w Ministerstwie Wojny, gdzie uzyska Pan dalsze informacje od pułkownika Killiana, szefa Wydziału Operacyjnego do spraw Birmy, jak również ode mnie.

Krótkie wprowadzenie. Jak Pan prawdopodobnie wie, od czasu zajęcia przez nas sześćdziesiąt lat temu leżących na wybrzeżu stanów Birmy po niedawną aneksję Mandalaju i Górnej Birmy Jej Królewska Mość postrzega okupację i pacyfikację tego terytorium jako rzecz najważniejszą dla bezpieczeństwa naszego Imperium w całej Azji. Pomimo zwycięstw militarnych nowe wydarzenia stanowią poważne zagrożenie dla naszych birmańskich posiadłości. Ostatnie raporty wywiadu potwierdziły konsolidację sił francuskich wzdłuż Mekongu w Indochinach, podczas gdy lokalne powstania w Birmie zagrażają naszemu panowaniu w odleglejszych regionach tego kraju.

W 1869 roku, za panowania birmańskiego króla Mindon Mina, wysłaliśmy do Birmy lekarza, majora Anthony’ego Carrolla, absolwenta University College Hospital w Londynie. W 1874 roku skierowano go do odległego posterunku wojskowego w stanach Szanów, na wschodnich rubieżach kolonii. Dla wojska major Carroll od początku okazał się niezastąpiony, i to ze względów dalece wykraczających poza jego bezpośrednie obowiązki medyczne. Udało mu się zawiązać wiele sojuszy z miejscowymi książętami, a jego placówka, chociaż oddalona od naszego dowództwa, umożliwia dostęp do południowej części płaskowyżu Szan i natychmiastowe rozwinięcie oddziałów ku granicy z Syjamem. Szczegóły dotyczące sukcesu Carrolla są dość niezwykłe i zostanie Pan o nich należycie poinformowany, gdy zgłosi się Pan w Ministerstwie Wojny. Kwestią interesującą teraz Koronę jest niezwykła notatka, jaką otrzymaliśmy od majora w zeszłym miesiącu, ostatni z wielu nieco irytujących listów dotyczących jego zainteresowania fortepianem.

Powód naszego niepokoju jest następujący: chociaż jesteśmy przyzwyczajeni do niecodziennych próśb majora dotyczących jego badań medycznych, to w zakłopotanie wprawił nas list, który otrzymaliśmy w grudniu zeszłego roku, zawierający prośbę o natychmiastowe nabycie i dostarczenie fortepianu Érarda. Z początku nasi oficerowie w Mandalaju sceptycznie odnieśli się do petycji, dopóki dwa dni później posłaniec nie dostarczył kolejnej wiadomości, podkreślającej powagę żądania, jakby Carroll przewidział niedowierzanie naszego personelu. Reakcją na naszą odpowiedź, że dostarczenie fortepianu jest niemożliwe ze względów logistycznych, było przybycie kolejnego zziajanego posłańca. Przyniósł on krótką notatkę, której treść warto przytoczyć w całości:

 

Szanowni Panowie,

z całym szacunkiem dla Waszego urzędu niniejszym ponownie przedkładam swoją prośbę o dostarczenie fortepianu. Jestem świadom znaczenia mojej placówki dla bezpieczeństwa tego regionu. Żeby moje usilne naleganie nie zostało po raz kolejny źle zrozumiane, proszę przyjąć do wiadomości, że zrezygnuję ze stanowiska, jeżeli instrument nie zostanie mi dostarczony przed upływem trzech miesięcy. Jestem w pełni świadomy, że moja ranga i lata służby upoważniają mnie do otrzymania honorowej odprawy i pełnych korzyści, gdybym wrócił do Anglii.

major lekarz

Anthony J. Carroll,

Mae Lwin, stany Szanów

 

Jak może Pan sobie wyobrazić, list ten wywołał poważną konsternację wśród naszego personelu. Jako sługa Korony major był bez skazy; jego akta są wzorowe, jednak dobrze rozumie, że jesteśmy zależni od niego i jego sojuszy z miejscowymi książętami, oraz to, jak niezwykle ważne są takie alianse dla każdego europejskiego mocarstwa. Po debacie zaaprobowaliśmy jego prośbę i w styczniu fortepian Érarda z 1840 roku wysłano okrętem z Anglii; dotarł do Mandalaju na początku lutego, po czym pod osobistym nadzorem Carrolla instrument przetransportowano na placówkę przy pomocy pieszych tragarzy i słonia. Chociaż cała ta eskapada stała się dla części naszego personelu w Birmie źródłem sporej frustracji, misja zakończyła się powodzeniem. W następnych miesiącach Carroll kontynuował wzorową służbę, znakomicie spisując się przy wytyczaniu tras zaopatrzeniowych przez płaskowyż Szan. W zeszłym miesiącu otrzymaliśmy kolejną prośbę. Wilgoć, okazuje się, wypaczyła korpus érarda w takim stopniu, że instrument się rozstroił, a wszystkie próby nastrojenia go na miejscu zawiodły.

I tak dochodzimy do sedna tej korespondencji. W swoim liście Carroll szczególnie prosi o stroiciela, którego specjalnością są fortepiany Érarda. Mimo naszych sugestii, że być może istnieją jakieś prostsze sposoby naprawienia instrumentu, major pozostał nieugięty. W końcu się zgodziliśmy, a przegląd spisu londyńskich stroicieli fortepianów pozwolił stworzyć listę kilku zręcznych rzemieślników. Jak Panu zapewne wiadomo, większość praktykujących w Pańskim zawodzie to ludzie w bardzo zaawansowanym wieku, którzy nie podołają trudom podróży. Dokładniejsze dociekania pozwoliły stwierdzić, że odpowiednim kandydatem byłby Pan lub pan Claude Hastings z Poultry Street w City. Ponieważ wymienia się Pana jako znawcę fortepianów Érarda, uznaliśmy za stosowne poprosić o Pańską pomoc. Jeśli Pan odmówi, skontaktujemy się z panem Hastingsem. Za trzymiesięczną służbę Korona gotowa jest wynagrodzić Pana jak za roczną pracę.

Panie Drake, ma Pan odpowiednie umiejętności i doświadczenie, by wypełnić to nadzwyczaj ważne zadanie. Usilnie prosimy Pana, by jak najszybciej skontaktował się Pan z naszym ministerstwem w celu omówienia tej sprawy.

Z wyrazami szacunku

pułkownik George Fitzgerald

Zastępca Szefa Wydziału Operacyjnego

do spraw Birmy i Indii Wschodnich

 

 

Było późne popołudnie. Promienie słoneczne, które wpadały przez małe okno, oświetlały pomieszczenie wypełnione ramami fortepianów. Edgar Drake, stroiciel, specjalista od instrumentów Érarda, odłożył list na biurko. Fortepian z 1840 roku to piękny instrument, pomyślał, po czym delikatnie złożył pismo i wsunął je do kieszeni płaszcza. Ale Birma jest daleko.


KSIĘGA PIERWSZA

fuga [z francuskiego fugue, zapożyczenie od włoskiego fuga, dosłownie „ucieczka”; z łacińskiego fuga, od czasownika fugere, „uciekać”]:

1. Polifoniczna kompozycja zbudowana na jednym lub większej liczbie motywów lub tematów, zestrojonych zgodnie z zasadami kontrapunktu i wprowadzanych od czasu do czasu w postaci rozmaitych pomysłów kontrapunkcyjnych.

2. Psychiatria: ucieczka od własnej tożsamości […].

Oxford English Dictionary, wyd. 2, 1989


1.

Było popołudnie. W gabinecie pułkownika Killiana, szefa Wydziału Operacyjnego do spraw Birmy w armii brytyjskiej, Edgar Drake siedział obok dwóch ciemnych, grzechoczących rur grzewczych i wyglądał przez okno, obserwując strugi deszczu. Miejsce naprzeciwko zajmował pułkownik, barczysty, spalony słońcem mężczyzna o gęstych rudych włosach. Obfite wąsy tego samego koloru, przyczesane w symetryczny wachlarz, podkreślały srogość zielonych oczu. Za jego biurkiem wisiała długa włócznia plemienia Bantu i malowana tarcza, na której wciąż widniały ślady walki. Pułkownik miał na sobie szkarłatny mundur oblamowany galonami z czarnego moheru. Edgar będzie je pamiętał, gdyż przypominały tygrysie pręgi, a na tle szkarłatu zielone oczy wojskowego były niemal szmaragdowe.

Od wejścia pułkownika minęło kilka minut. W tym czasie przysunął fotel do mocno wypolerowanego mahoniowego biurka i zaczął przebierać w stosie dokumentów. W końcu podniósł wzrok. Spod wąsów oficera dobył się stentorowy baryton.

- Dziękuję, że zechciał pan zaczekać, panie Drake. Musiałem się zająć pewną pilną sprawą.

Stroiciel odwrócił się od okna.

- Rozumiem, panie pułkowniku - powiedział, przesuwając palcami po rondzie kapelusza, który trzymał na kolanach.

- Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, możemy szybko przejść do rzeczy. - Wojskowy pochylił się nad biurkiem. - Witam w ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin