Nikt jeszcze nie zwrócił na nią uwagi. Powoli i bezszelestnie stąpała po wąskim chodniku. Kierowała się na środek banku.
Zdecydowanym krokiem.
Ze szklistym spojrzeniem.
Rany i zaschnięta krew na nagim wątłym ciele już jej nie dokuczały. Rozpraszało ją jedynie bicie jej własnego serca. Słyszała każde jego uderzenie. Raz–dwa... trzy–cztery–pięć... sześć... Były zbyt szybkie i zbyt nieregularne, żeby mogła je zliczyć. Z całej siły przyciskała do piersi pluszowego misia. Dzięki temu uderzenia stawały się jakby słabsze.
Świetlówki na suficie w połączeniu z przytłumionym niebieskoszarym dziennym światłem oślepiły ją. Zmrużyła oczy. Już tylko kilka kroków.
Prawa... lewa... prawa...
Zatrzymała się pośrodku sali. Rozejrzała się, nie poruszając głową. Wbiła wzrok w podwyższoną ladę, w komputery i garnitury. Przez moment stała bez ruchu, a potem powoli, po cichu postawiła na kamiennej posadzce mały magnetofon. Ostrożnie wcisnęła przycisk „play” i wyprostowała się.
Szorstki męski głos odbił się echem w pomieszczeniu.
„Nazywam się Olivia i mam siedem lat. Posłuchacie mnie uważnie i zrobicie dokładnie to, co mówię...”.
1.
Oczy zaczęły wysychać. Wpatrzone w jeden punkt. Jak zwykle, gdy myśli odpływają. Mrugnęłam dwa razy, by oderwać wzrok od drukowanych liter na przeszklonych drzwiach sali konferencyjnej.
SCP, SEKCJA DO SPRAW CIĘŻKICH PRZESTĘPSTW.
Mimo że remont skończył się zaledwie przed dwoma miesiącami, litery już się złuszczały. Nad napisem połyskiwało żółto–niebieskie logo policji. Dla moich kolegów symbolizowało poczucie przynależności, wspólnotę.
Dla mnie nie.
Dla mnie znaczyło to zamknięcie w potrzasku.
W tych murach nigdy nie czułam się wolna.
Chociaż służyłam w policji już od tylu lat, nie mogłam się pogodzić z tym, że jestem jedną z nich. Jedną z wielu. Ale praca odgrywała w moim życiu ważną rolę. Nikt na razie nie pojął dlaczego.
Gdyby nie to, ...
renfri73