Mojej matce, która zupełnie nie przypomina matki Clary, poza tym, jak bardzo jest kochana; mojemu ojcu, który podarował córkom ich marzenia i odwagę, by za nimi podążały; i Vincentowi, który jest naszą opoką.
Zanim skoczysz, otwórz oczy, wąż kryje się nawet pośród słodkiego kwiecia.
przysłowie
PROLOG
Najczarniejsza godzina w moim życiu rozpoczęła się w zeszły czwartek, tuż przed wschodem słońca.
Będzie piękny poranek – pamiętam, że tak pomyślałam, kiedy wyszłam z domu – ciepły i parny, przepełniony szeptem obietnic, taki, jakie potrafią być poranki jedynie wczesnym latem. Było jeszcze chłodno, ale opalizująca smuga na horyzoncie zapowiadała wściekły upał. Ptaki śpiewały tak, jakby każda nuta miała być ich ostatnią, i nawet owady obudziły się wcześnie. Jaskółki też korzystały z hojności świtu i pikowały wszędzie wokół mnie tak blisko, że musiałam mrugać.
Kiedy zbliżałam się do podjazdu do domu Matta, z pobocza zapachniało rumiankiem. Jego ulubiony zapach. Stałam tam przez chwilę, wpatrzona w żwirową drogę, która za zakrętem znikała za kępą krzaków wawrzynu. Trąciłam stopą ziemię, by wzniecić zapach, i pomyślałam, że rumianek pachnie dojrzałymi jabłkami i niesioną jesienną bryzą wonią dymu z palonego drewna. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdybym poszła podjazdem, wśliznęła się do domu i obudziła Matta, wcierając rumianek w jego poduszkę.
Poszłam dalej.
Na szczycie Carters Lane zobaczyłam, że drzwi domku Violet są lekko uchylone; a nie powinny, nie o tej porze. Podeszłam bliżej, stanęłam na progu i popatrzyłam na złażącą ze ścian farbę i ciemność w holu za drzwiami. Violet prawdopodobnie wstawała wcześnie, starsi ludzie zwykle wstają wcześnie, ale na widok otwartych drzwi coś się we mnie zacisnęło.
Próg był wilgotny. Ktoś tu stał w mokrych butach kilka minut temu. To niekoniecznie musiało cokolwiek znaczyć, równie dobrze mógł to być przypadek, ale żadne z uspokajających wyjaśnień, jakie udało mi się wymyślić, nie mogło uciszyć narastającego niepokoju. Pchnęłam drzwi. Otworzyły się jeszcze o kilka centymetrów i uderzyły w coś.
– Violet? – zawołałam. Żadnej odpowiedzi. Pogrążony w ciszy dom czekał na...
renfri73