Dimitris Lyacos – POENA DAMNI (2) _ (literatura) nowogrecka – blog tłumacza.pdf

(1016 KB) Pobierz
STRONA GŁÓWNA
/
ABOUT THE BLOG
/
AUTHORS & TEXTS
/
O LITER ATURZE GRECKIEJ
/
LINKS
/
CONTACT
Dimitris Lyacos – POENA
DAMNI (2)
24 NOVEMBER 2020 / DOROTA JĘDR AŚ / NOWOGRECKA.COM
Follow
Choć do tej pory nie zdarzyło mi się powrócić do tego samego autora,
myślę, że mogę zrobić wyjątek. Jakiś czas temu przetłumaczyłam jeszcze
jeden fragment książki “Z213
Exit”
Dimitrisa Lyacosa i postanowiłam
podzielić się z Wami także nim.
Jeśli chcecie przypomnieć sobie wcześniejsze fragmenty trylogii “POENA
DAMNI“,
koniecznie zerknijcie tu:
https:/
/nowogrecka.com/2019/08/07/dimitris-lyacos-poena-damni/
.
Fragment jest wyjątkowy, bo nie tylko możecie posłuchać samego autora,
odczytującego go w wersji oryginalnej, ale także, możecie zapoznać się z
jego
przekładami
na
inne
języki:
angielski,
francuski,
hiszpański,
niderlandzki, niemiecki i rumuński, odwiedzając portal specimen.press:
http:/
/www.specimen.press/writers/dimitris-lyacos/.
Oddaję głos Autorowi, a poniżej znajdziecie moje tłumaczenie.
RECENT POSTS
Dimitris Lyacos – POENA DAMNI (2)
Niki Troullinou – POMÓWMY
O KATYNIU
Alki Zei
Kiki Dimoula (1931-2020)
Katerina Angelaki-Rouk
Loukia Dervi – KOL NIDRE
(Wszystkie ślubowania)
Dimitris Lyacos – POENA DAMNI
RECENT COMMENTS
Paweł on
Giannis Palavos –
 Ż…
Dorota Jędraś / nowo…
on
Elissavet Chronopoulou –…
Czepiam się książek
on
Elissavet Chronopoulou –…
(Nie)przypadek. One…
on
Christos Armando Gezos –…
I'm Groot
on
Xenia
Kounalaki – PRZED…
ARCHIVES
Na początku nie widzisz, jedynie wyobrażasz sobie, później wydaje ci się, że
widzisz, rozpościerasz w swym umyśle przestrzeń, w której, jednak, nadal
nic nie widać. Puste miejsce, mgła. Następnie oddzielasz jeden fragment i
próbujesz domyślić się widoku w zasięgu wzroku, do momentu, gdy możesz
dostrzec obiekty, jeden po drugim. Im dalej patrzysz, tym bardziej wszystko
znów się rozmywa, im dalej, tym bardziej granice się oddalają. Później
spoglądasz przez znajdujące się obok okno, kilka metrów dalej, widzisz, jak
przemieszczają się, nie ty, obiekty, jeśli możesz nazwać je obiektami.
Widzisz jak znikają, obok pociągu, nie możesz ich dotknąć, widzisz je.
Kolejno, jeden po drugim. Nawet gdybyś miał zamknięte oczy, nadal
podróżowałyby poprzez to, czego dotykasz, gdybyś mógł wyciągnąć rękę i je
dotknąć, czułbyś, jak mijają twą rękę, spotkania w czasie następujące po
sobie, jedno po drugim, sekwencja. Tak byś to nazwał, sekwencją, a gdybyś
wykonał ten sam ruch odwrotnie, mógłbyś wszystko przewidzieć, ta sama
kolejność, od końca do początku. I jeśli chciałbyś rozpocząć w innym
punkcie, zmieniasz kurs, zmieniasz sekwencję. Ręka od spodni, na siedzenie
i jego podłokietnik, na szybę okna i znowu do tyłu, ta sama sekwencja, z
odległościami jakie zauważyłeś w tej przestrzeni. Wszystko to nazywasz
obiektami, chociaż to tylko nazwy, które przemawiają do duszy. Możesz
zawsze zamknąć oczy i zacząć od początku, znów to samo, znasz to. To nie
tak, jak gdy patrzysz i powoli zaczynasz je widzieć inaczej, zmieniają kolor,
bo zmienia się światło, powiększają się, gdy są bliżej ciebie, aż nie widzisz
już nic więcej, giną, a później znów i znów przechodzą, ze światła w
ciemności. W ciemności o nich zapominasz i czekasz na nie w świetle. I
teraz gdy przemieszczamy się w ciemnościach, patrzysz i czekasz, co się
stamtąd wyłoni, podczas drogi. Bo wiesz że niebo jest tam, nawet jeśli jest
ciemno, nawet jeśli jest puste, Tak samo jak wiesz, że ziemia pod tobą pcha
cię do przodu. Pcha ją koło i ona pcha je do przodu. Gdyby nieco się ugięła,
wjechalibyśmy do jej środka. Być może kierujemy się w dół. Być może kiedy
tam dotrzemy, do horyzontu, jej powierzchnia nie będzie aż tak twarda.
Jedziemy wszyscy razem w tamtym kierunku, pociągiem, który zmienia
światło i bawi się nim, światło, które bawiąc się na czymś, co odchodzi,
zmienia je. Zmienia kształt, powierzchnię w ruchu. Droga otwiera się, kiedy
się zbliżamy, droga otwiera inną drogę, byśmy nie byli zmuszeni się
zatrzymywać, drzwi ciągle się przed nami otwierają. Nigdy nie będą przed
nami zamknięte, nie zatrzymamy się, nie zapukamy, nie otworzą nam. Nigdy
nie złapiemy włóczki, która się rozwija. Będzie zwijać i rozwijać swe końce
przed naszymi oczami, zaciemnione miejsce daleko przed nami. Bezgłośnie
lub jadąc pociągiem tych głosów. Który ciągnie cię lub cię pcha, poruszasz
się, ale pozostajesz w miejscu. I nie myślisz, jak zdołasz otworzyć, wejść i
zobaczyć coś innego, bo nawet jeśli przejdziesz dalej, dotrzesz donikąd, nie
istnieje w środku i na zewnątrz, nigdy nie było cię w środku, dla ciebie
istnieje tylko wejście, idziesz w kierunku drzwi, które cały czas się otwierają,
nie jesteś jednak w środku i oczywiście niemożliwe jest, byś wyszedł.
Tłumaczenie Dorota Jędraś
November 2020
July 2020
March 2020
February 2020
January 2020
October 2019
August 2019
December 2018
May 2018
February 2018
November 2017
September 2017
July 2017
June 2017
March 2017
January 2017
December 2016
November 2016
October 2016
September 2016
August 2016
July 2016
Podziel się:
More
Bez kategorii
Niki Troullinou – POMÓWMY
O KATYNIU
Leave a Reply
Enter your comment here...
Search …
SEARCH
RECENT POSTS
Dimitris Lyacos – POENA DAMNI (2)
Niki Troullinou – POMÓWMY O KATYNIU
Alki Zei
Kiki Dimoula (1931-2020)
Katerina Angelaki-Rouk
RECENT COMMENTS
Paweł on
Giannis Palavos – Ż…
Dorota Jędraś / nowo…
on
Elissavet Chronopoulou –…
Czepiam się książek
on
Elissavet Chronopoulou –…
(Nie)przypadek. One…
on
Christos Armando Gezos –…
I'm Groot
on
Xenia Kounalaki – PRZED…
ARCHIVES
November 2020
July 2020
March 2020
February 2020
January 2020
October 2019
August 2019
December 2018
May 2018
February 2018
November 2017
September 2017
July 2017
June 2017
March 2017
January 2017
December 2016
November 2016
October 2016
September 2016
August 2016
July 2016
CATEGORIES
Bez kategorii
BLOG AT WORDPRESS.COM.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin