VALENTINA PAPAGNA - SPOTKANIA Z DUSZAMI CZYŚCOWYMI (orędzia z okresu 2021-1990).pdf

(1440 KB) Pobierz
***
VALENTINA PAPAGNA
SPOTKANIA Z DUSZAMI CZYŚCOWYMI
(Bóg dopuszcza, by zmarli ukazywali się żyjącym?)
(2021-1990)
1
WSTĘP
Sama ziemia czyż nie jest swego rodzaju czyśćcem?
Spomiędzy osób, które ją zamieszkują,
jedne przechodzą przez pełny czyściec pokuty dobrowolnej lub przyjętej – osoby te idą po
śmierci bezpośrednio do nieba, inne tylko zaczynają pokutę na ziemi (jest ona przecież
miejscem cierpienia), lecz nie mając dostatecznej odwagi i wielkoduszności, muszą kończyć
swój czyściec ziemski w prawdziwym czyśćcu. (s. 59 "Rękopis z czyśćca"))
Niemożliwe dla nas do zrozumienia, dopóki jesteśmy na ziemi, czego Bóg wymaga od duszy,
która pokutuje w czyśćcu za swe grzechy.
Czy sądzisz, że liczne modlitwy, nawet gorliwie
odmawiane, umożliwiają duszy natychmiastowe wejście do wiecznej szczęśliwości? Tak
nie jest.
Kto potrafi zgłębić sądy Boże? Kto może zrozumieć, jak wielkiej czystości wymaga
Bóg od duszy, zanim ją dopuści do dzielenia ze sobą wiekuistego szczęścia? Niestety, gdyby
to podczas pobytu na ziemi wiedziano lub się nad tym wszystkim zastanawiano, jak inne
życie by prowadzono!
Pomyśl poważnie, ile taka nad niczym niezastanawiająca się osoba,
mało dbająca o swe zbawienie, cała oddana ziemskim sprawom, popełnia dziennie
grzechów powszednich?...
Ile minut poświęca Bogu?...
Czy nad tym się zastanawia?...
Jeżeli przeżywa podobnych dni w roku, a pomnożyć je przez wiele podobnych lat, to ta osoba
umiera z duszą obarczoną mnóstwem niezmazanych grzechów powszednich, bo o tym nie
myślała. W duszy w ten sposób obciążonej pozostaje często zaledwie nikłe światełko miłości,
gdy przychodzi rozliczyć się z Tym, który żąda od niej sprawozdania z życia. Oto życie ludzi
nie mające prawie żadnej wartości, pozbawione miłości Boga i czystości intencji, które trzeba
na nowo rozpoczynać w duchu pokuty. Dusza, która powinna żyć po Bożemu, nie żyła dla
Boga, musi więc rozpocząć życie od nowa, i to wśród niewymownych cierpień! Nie
skorzystała z miłosierdzia Bożego na ziemi. Była niewolnicą swego ciała. Gdy znajdzie się w
miejscu oczyszczenia, musi wypłacić się aż do ostatniego grosza i odzyskać swój pierwotny
blask. Tak jest z duszami obojętnymi na sprawę własnego zbawienia. Inaczej jest jednak z
duszami obarczonymi cięższymi grzechami.
Kochaj tak bardzo Boga, byś nie potrzebował tego przechodzić i zdobywać miłości przez
cierpienia bez zasług.
Cierpienia i udręki na ziemi są zasługujące, nie trać więc zasług.
Przede wszystkim kochaj! Miłość zmazuje wiele grzechów, a jednocześnie sprawia, że ich się
unika, bo nie chce się sprawić przykrości Temu, którego się kocha. Dlatego dusza, która
naprawdę kocha Jezusa, bardzo się strzeże i unika wszystkiego, co może ranić serce Boże.
Wiele dusz czyśćcowych liczy na ciebie, że je wydobędziesz z miejsca cierpienia.
Módl się
Czytelniku za nie z całego serca.
(s. 91-92 "Rękopis z czyśćca"))
Jeszcze jeden rok przeszedł do wieczności!
W ten sposób mijają kolejno jeden za drugim.
Dni następują po sobie aż do ostatniego, który kładzie kres krótkiemu życiu ziemskiemu i
rozpoczyna długie życie w wieczności!
Korzystaj dobrze ze wszystkich chwil.
Każda z nich
może ci wysłużyć niebo, i to z pominięciem czyśćca. Każda z twych czynności, spełniona na
oczach Jezusa, da ci o jeden stopień chwaty w niebie więcej, a jednocześnie wyższy stopień
miłości ku Jezusowi. Każdy z tych aktów życia doskonałego tworzy łańcuch miłości, łączący
coraz bardziej duszę z Tym, którego ona kocha. Gdy ostatnie ogniwo tego łańcucha będzie
już uformowane, Jezus zerwie słabe więzy, łączące duszę pełną zasług z ciałem, z którym
była związana na ziemi. Uwolnioną w ten sposób duszę jednoczy Jezus jeszcze ściślej ze
sobą, tym razem już na zawsze, w szczęśliwej wieczności. (s. 98 "Rękopis z czyśćca")
s. Maria od Krzyża
2
SPOTKANIA Z DUSZAMI CZYŚCOWYMI
***
SPOTKANIE Z DUSZAMI, KTÓRE POŚWIĘCIŁY SWOJE ŻYCIE DLA INNYCH
Dzisiaj anioł poprowadził mnie, abym zobaczyła dusze w czyśćcu. Widziałam, jak
przychodzą w dużej grupie, zwykli ludzie, ale było wielu mężczyzn i prosili mnie o pomoc.
Po ich przejściu nadeszła kolejna grupa dusz. Ta grupa dusz była ogromna, z pewnością
kilkaset z nich.
Wszyscy byli ubrani w mundury policyjne; wszyscy mieli na sobie
niebieskie koszule i policyjne czapki. Otaczało ich coś w rodzaju ogrodzenia.
Powiedzieli: „Walentyno, jesteśmy policją, która poświęciła nasze życie dla społeczeństwa,
dla ludzi.
Teraz, kiedy tu jesteśmy, nikt nam nie pomaga i nie modli się za nas.
Czy możesz
wstawić się za nami, abyśmy mogli iść dalej i kontynuować oczyszczanie? ”
Nie wiem, czy wszyscy byli chrześcijanami, czy katolikami, ale błagali mnie o pomoc. Nigdy
nie widziałam tylu policjantów. Na początku myślałam, że żyją, ale potem zobaczyłam, że
byli ciasno upakowani. Narzekali, że nikt im nie pomaga i że poświęcili swoje życie za ludzi.
Potem spotkałam inną grupę dusz. Byli to ludzie lotnictwa, kapitanowie i załogi samolotów.
Opowiedzieli mi również, jak poświęcili swoje życie. Musieli przewozić ludzi za granicę i
zabierać ich wszędzie.
Powiedzieli: „Ryzykowaliśmy życie”.
Były to różne grupy dusz, ale wiele z nich było mężczyznami. Łączyło ich to, że wszyscy
pracowali w służbie społeczeństwu. Zasługują na to, by zapamiętali ich ludzie tu na ziemi.
Nawet w kościołach ludzie nie pamiętają, aby się za nich modlić. Dlatego wszyscy czekają na
nasze modlitwy i ofiary.
Panie, zmiłuj się nad ich duszami.
DUSZE MUZUŁMANÓW CZEKAJĄ NA KOGOŚ, KTO IM POMOŻE
Kiedy modliłam się poranną modlitwą, nagle znalazłam się przed kościołem św. Małgorzaty
Marii, niedaleko mojego domu. Powiedziałam sobie: „Co ja tu robię?”
Kiedy tak stałam, podeszła do mnie grupa pań. Wszyscy zebrali się wokół mnie, a było z nimi
kilku mężczyzn. Z daleka widziałam, jak się zbliżają. Kierunek, z którego szli, prowadził od
kościoła św. Rafała, który znajduje się zaledwie kilkaset metrów dalej od kościoła św.
Małgorzaty Marii, gdzie stałam.
Była to długa procesja ludzi idących od strony kościoła św. Rafała do kościoła św.
Małgorzaty Marii.
Niektóre z tych kobiet i mężczyzn, którzy zgromadzili się wokół mnie, zaczęli do mnie
mówić. Powiedzieli:
„Valentino, przyszliśmy cię zapytać, czy możesz nam pomóc?
3
Przyprowadzono nas do ciebie.
Według naszej religii byliśmy muzułmanami.
Chcielibyśmy
prosić Cię, abyś pomógła nam poznać naszego Pana Jezusa. Niewiele o Nim wiemy. Czy
możesz nas nauczyć? ”
„Za życia oddawaliśmy cześć Muhammadowi dziś cierpiącemu straszne męki na samym dnie
Piekła” - powiedzieli.
Powiedziałam: „Nikt nie może wznieść się ponad Boga!”
„Czy możesz mi powiedzieć, kim jest ta osoba, Muhammad?” Zapytałam.
Powiedzieli: „Cóż, on nie był złym człowiekiem. Próbował uczyć ludzi dobrego życia i
wzajemnego szacunku. Ale teraz jesteśmy po drugiej stronie i wiemy, że on jest niczym i
płonie oraz wyje w Piekle.
Był zwykłym człowiekiem który zaprzedał dusze Lucyferowi.
I
dowiedzieliśmy się o Jezusie Chrystusie. Ale my nie wiemy o Nim zbyt wiele, dlatego
chcielibyśmy, abyś nas uczył, opowiadał nam o Nim i polecał nas Mu ”.
Staliśmy przed drzwiami wejściowymi do kościoła św. Małgorzaty Marii. Powiedziałam:
„No
cóż, spójrz na te drzwi! To jest wejście do kościoła. Chodź ze mną!
Zabiorę cię do
kościoła i pokażę ci Jezusa Chrystusa ”.
Powiedzieli: „Nie, nie! Powiedzieli nam, że nie możemy wejść do kościoła, ponieważ w
naszym życiu nie oddawaliśmy Jezusowi czci, nie znaliśmy Go i nie uczono nas o Nim, więc
teraz musimy dowiedzieć się czegoś o naszym Panu Jezusie ”.
Wyjaśniłam im, że nasz Pan Jezus jest w Przybytku w Kościele. Uczyłam ich też, co dzieje
się w kościele podczas Ofiary Mszy Świętej.
Powiedzieli: „Za naszego życia byliśmy wprowadzani w błąd; zamiast uczyć się o naszym
Panu i Jego życiu, musieliśmy poznać naszą muzułmańską wiarę, a to było bardzo złe.
Dlatego Valentino, prosimy Cię, czy możesz nam pomóc. Dlatego jesteśmy bardzo biedni ”.
Byli to ludzie przystojni, ubrani na co dzień, ale bardzo słabo ubrani.
Kobiety nie miały
nakryć głowy. Zauważyłam, że mieli na sobie pończochy z dużymi dziurami. Wyglądali
bardzo biednie i lamentowali: „Wszystko jest zepsute”. Odpowiedziałam: „Tak, wszędzie są
dziury”.
To znaczy, że byli duchowo ubodzy.
Powiedzieli: „Idziemy i idziemy, kręcimy się po kościołach katolickich, szukając kogoś, kto
nam pomoże. Będziemy musieli długo pozostać w czyśćcu, ponieważ musimy się uczyć o
naszym Panu”.
Powiedzieli: „Nie byliśmy złymi ludźmi, staraliśmy się czynić dobre uczynki na ziemi, ale nie
oddawaliśmy czci naszemu Panu Jezusowi, ale człowiekowi Mahometowi, który teraz, jak się
dowiadujemy, był zwykłym człowiekiem i jest potępiony w Piekle za swe nauki”.
Idą od jednego kościoła do drugiego, w wielkiej procesji i z powrotem, czekając, aż ktoś im
pomoże.
Dlatego poprosili mnie, abym ofiarowała je naszemu Panu.
Z moich poprzednich wizyt w czyśćcu są tam miejsca, w których dusze dowiadują się o życiu
naszego Pana Jezusa w postaci przedstawianych im obrazów o życiu naszego Pana.
4
Kilka lat temu grupa dusz powiedziała mi: „Nie jesteśmy katolikami.
Powinniście być bardzo
wdzięczni, że jesteście katolikami.
W niebie katolicy są uprzywilejowani, ale na ziemi o tym
nie wiedzą ”.
Nawet Hinduska, którą spotkałam kiedyś w grupie modlitewnej, która nie była chrześcijanką.
Modliłam się z nią i umieściłam znak krzyża na jej czole. Jakiś czas później, po swojej
śmierci, przyszła do mnie, aby mi podziękować i powiedziała: „Walentyno, byłabym
zgubiona na zawsze, gdyby nie Święty Krzyż, który położyłaś mi na czole”.
Podczas dzisiejszej Mszy św. Ofiarowałem Panu grupę dusz muzułmańskich.
Panie, zmiłuj się nad tymi ludźmi. Nadal się za nich modlę.
DUSZA Z CZYŚĆCA IDZIE DO NIEBA OTRZYMUJE WIECZNĄ KORONĘ ŻYCIA
W domu, modląc się na różańcu i konsekracji do naszej Najświętszej Matki, zapytałam
Matkę: „Czy to dobrze, jak poświęcamy się Twojemu Niepokalanemu Sercu podczas modlitw
Wieczernika?”
Pojawiła się Matka Boska. W dłoniach trzymała coś, co wyglądało jak tablica z modlitwami.
Powiedziała: „Och, tak, to dobrze. Musisz kontynuować. ”
Kontynuowałam modlitwę, gdy nagle zostałam zabrana i znalazłam się w Niebie, siedząc na
ławce obok naszej Najświętszej Matki. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, gdy nagle po naszej
prawej stronie przez drzwi pojawiło się wiele osób. Wśród nich była kobieta, którą znałam z
lokalnego kościoła słoweńskiego. Ona ma na imię Maria. Wyglądała tak promiennie i pięknie
i była pięknie ubrana.
Weszła i radośnie wykrzyknęła: „Byłem martwa, a teraz żyję! I będę żył wiecznie! ”
Błogosławiona Matka uśmiechała się, gdy Maria podeszła do nas. Objęła Matkę Bożą i
pocałowała ją w oba policzki. Maria była jej wdzięczna, bo Błogosławiona Matka zapewne
wielokrotnie ją pocieszała. Potem też pocałowała mnie w oba policzki, a potem przytuliła.
Potem cofnęła się. Były tam również inne kobiety. Powiedziała:
„Otrzymałam Koronę
Życia i nikt nigdy mi jej nie odbierze. Będę żyła wiecznie i nigdy więcej nie umrę ”. Była
taka szczęśliwa, a Matka Boża się uśmiechała.
Maria kontynuowała i powiedziała: „Mogę teraz robić wszystko, co zechcę, a teraz odwiedzę
trzy miejsca”. Miała teraz wolność i już nigdy więcej nie umrze. Była taka szczęśliwa i
radosna.
Pamiętam, że kiedy żyła na ziemi, Maria miała rudoblond włosy, a jej twarz miała wiele
widocznych plam starczych. Jednak teraz wyglądała tak pięknie, jej twarz była teraz
nieskazitelna i tak promienna. Błogosławiona Matka była z nią bardzo radosna.
Powiedziałam Marii: „Mario, ja też się za ciebie modliłam”.
- Wiem, że tak - powiedziała.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin