Zabojcza_gra_zabgra.pdf

(8146 KB) Pobierz
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy
przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Redaktor prowadzący: Justyna Wydra
Zdjęcie na okładce wykorzystano za zgodą Shutterstock.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/zabgra
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
ISBN: 978-83-283-6498-1
Copyright © Helion SA 2020
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Prolog
Z
POZORU WSZYSTKO WYGLĄDAŁO ZWYCZAJNIE
. Kolorowe tulipany
witały mnie za każdym razem, gdy wracałem do domu ze szkoły.
Chory na alzheimera sąsiad jak co dzień spędzał czas na drew-
nianej huśtawce na swojej werandzie, a jego pies bacznie obserwo-
wał okolicę. Dzieci bawiły się na ulicy pod okiem rodziców pielę-
gnujących ogródki.
Uśmiechnąłem się, patrząc na błękitne niebo. Dziękowałem
wszystkim, którzy sprawili,
że
w tym niewielkim białym domku
odnalazłem swoje szczęście.
Ale to były tylko pozory.
Tego dnia nic nie było takie jak zwykle.
Wystarczyło otworzyć frontowe drzwi, przejść kilka kroków
wzdłuż korytarza i znaleźć się w salonie. Tylko tyle trzeba było
zrobić, by przekonać się,
że
szczęście i miłość nie są nam dane
na zawsze.
To, co wydarzyło się w tym małym salonie, odmieniło moje
życie.
Nie da się zapomnieć tego widoku… Tej masakry, rzezi nie-
winiątek.
Nie da się zapomnieć metalicznego zapachu krwi.
I nie da się zapomnieć tego uśmiechu.
Uśmiechu, przez który stałem się tym, kim nigdy nie chcia-
łem
być.
Stałem się mordercą.
3
Kup książkę
Poleć książkę
Burzliwe zakończenie dnia
O
DMOWA
. — Z miłym uśmiechem spoglądam na klientkę
sklepu. — Może
źle
wpisała pani PIN? Proszę spokojnie spróbo-
wać jeszcze raz.
— Och, jestem dzisiaj strasznie podenerwowana i nie myślę
jasno. — Ponownie wpisuje PIN i tym razem płatność zostaje
uregulowana, a kobieta wzdycha głośno, z wyczuwalną ulgą.
— Dziękuję i miłego wieczoru.
— Wzajemnie.
— Neve. — Przy kasie pojawia się moja szefowa. — Kurczę,
nie lubię o to prosić, ale nie mam wyboru. Czy mogłabyś zostać
dzisiaj dłużej w pracy? Keira się rozchorowała i poinformowała
mnie o tym za późno.
Żaden
problem — odpowiadam zgodnie z prawdą.
Może i praca w supermarkecie nie jest spełnieniem marzeń,
ale lubię panującą tu atmosferę. A dzięki temu,
że
Sandra Parker
jest wyśmienitą szefową, wszyscy pracujemy tu z uśmiechem na
ustach. Jestem jednak zaskoczona,
że
Keira, moja przyjaciółka,
sama mi nie powiedziała,
że
jest chora. Przecież przyszłabym
do niej po pracy, aby się nią zaopiekować.
— Rozumiem,
że
mam zostać do zamknięcia?
— Tak. Mam nadzieję,
że
nie popsuję ci przez to planów.
— Nie miałam
żadnych
planów. Poinformuję tylko chłopaka,
że
wrócę później, aby się nie zamartwiał.
— Co ja bym bez ciebie zrobiła? — Uśmiecha się, a na jej
twarzy uwidaczniają się drobne zmarszczki.
Naprawdę uwielbiam tę kobietę. Zawsze jest uprzejma i przy-
jaźnie nastawiona do pracowników. Mimo
że
nie zarabiam zbyt
wiele, nie narzekam. Starcza mi na wszystkie wydatki, więc nie
4
Kup książkę
Poleć książkę
mam potrzeby zmieniać pracy. Wolę
żyć
tak jak teraz w Cam-
bridge, niż być bogatą córeczką tatusia w Bostonie. Odkąd zostałam
wydziedziczona i pozbawiona udziału w rodzinnej fortunie, nie
mam kontaktu z rodzicami, ale wcale mi ich nie brakuje.
Gdy tylko szefowa zostawia mnie samą, sięgam po komórkę
i wybieram numer swojego chłopaka.
— Hej, skarbie — odzywa się po trzech sygnałach. — Stało
się coś?
— Dlaczego zawsze zakładasz,
że
coś się stało?
— Bo masz tendencję do
ładowania
się w kłopoty — odpo-
wiada z rozbawieniem, na co przewracam oczami. Ma rację, ale
nie mam zamiaru mu tego mówić.
— Tym razem chcę cię jedynie poinformować,
że
muszę dzi-
siaj zastąpić Keirę w pracy, więc wrócę dopiero po dwudziestej
drugiej.
— Niech zgadnę. Jak zwykle zgodziłaś się wziąć czyjąś zmia-
nę, bo szkoda ci szefowej? — pyta z wyczuwalną irytacją. —
Neve, dlaczego nie potrafisz mówić „nie”?
— Ale dla mnie to
żaden
problem.
— Skąd wiedziałem,
że
właśnie to powiesz? — Wzdycha. —
Nie zabronię ci pracować, ale wracaj do domu sama. Ja idę z kum-
plami na piwo. Cześć. — Rozłącza się.
Ze złością spoglądam na telefon. Rozumiem,
że
Timothy jest
na mnie zły przez to,
że
więcej czasu spędzam ostatnio w pracy
niż w naszym mieszkaniu, ale doskonale wie,
że
boję się sama
wracać po nocy do domu. Pierwszy raz od dwóch lat wystawia
mnie do wiatru.
— Przepraszam. — Ktoś pstryka mi palcami przed nosem. —
Gdzie znajdę płyn do szyb?
— Czwarta alejka, ostatnia półka po prawej — odpowiadam
bez namysłu, w ogóle nie patrząc na mężczyznę. Wciąż wgapiam
się bezradnie w wyświetlacz telefonu z nadzieją,
że
Tim zadzwoni
i powie,
że
będzie na mnie czekał przed marketem. Po kilku mi-
nutach odkładam jednak komórkę i wracam do pracy.
5
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin