Fantastyka 007 - 1983 (04).pdf

(6834 KB) Pobierz
Zapowiedzi wydawnicze
W związku z licznymi listami i telefonami naszych Czytelników proszących o infor-
macje dotyczące planów wydawniczych z dziedziny SF, przedstawiamy zapowiedzi
wydawnicze trzech największych na naszym rynku serii specjalistycznych.
ISKRY,
seria „Fantastyka - Przygoda”
1. Brian W. Aldiss - Cieplarnia
2. Brian W. Aldiss - Kto zastąpi człowieka?
3. Kirył Bułyczow - Miasto na górze
4. Kirył Bułyczow - Retrogenetyka
5. Constantin Cublescu - Trawa
6. Stanisław Lem - Astronauci
7. Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
8. Bohdan Petecki - Strefy zerowe
9. Bob Shaw - Kosmiczny kalejdoskop
10. Jan Sobolewski - Okno nad światem
11. Arkadij i Borys Strugaccy - Na miliard lat
przed końcem świata
12. Arkadij i Borys Strugaccy - Żuk w mrowisku
CZYTELNIK, seria „Z kosmonautą”
1. Barrington J. Bayłey - Kurs na zderzenie
2. D.G. Compton - Śmierć na żywo
3. Henry Kuttner - Dumny robot
4. Marek Oramus - Senni zwycięzcy
5. Pierre Pelot - Tranzyt
6. Kurt Vonnegut - Syreny z Tytana
7. Janusz A. Zajdel - Wyjście z cienia
KAW, seria „Fantazja - Przygoda Rozrywka”
1. Antologia - Spotkanie w przestworzach 3
2. Antologia - Spotkanie w przestworzach 4
3. Krzysztof Boruń - Małe zielone ludziki, 11
4. Krzysztof Boruń - Małe zielone ludziki, t. 2
5. Adam Hollanek - Kochać bez skóry
6. Michał Markowski - Pajęczyna. Po drugiej stro-
nie Księżyca
7. Julia Nidecka - Goniący za Słońcem
8. Zbigniew Prostak - Planeta zielonych widm
9. Andrzej Trepka - Końcówka
10. Wiktor Żwikiewicz - Imago, t.l
11. Wiktor Żwikiewicz - Imago, t.2
seria „zeszytowa”
1. Czesław Białczyński - Miliardy białych płat-
ków
2. Andrzej Drzewiński - Zabawa w strzelanego
3. Adam Hollanek - Olśnienie
4. Tadeusz Markowski - Umrzeć by nie zginąć
5. Janusz i Sławomir Milowie - Exodus VI
6. Stefan Weinfeld - Zamieszkała planeta
7. Janusz A. Zajdel - Cała prawda o planecie KSI
okładka I:
Janos Gado
okładka IV:
Marek Zalejski
Niebezpieczeństwa  czekające  na  obcych  planetach  na 
kosmicznych  podróżników  to  wątek  niezwykle  często 
powtarzający się w pisarstwie SF, chyba w ogóle jeden 
z najbardziej ogranych. Podjął go także Robert Sheckley 
­ i okazało się, że spod jego pióra wyszło opowiadanie 
oryginalne,  żywe,  zdolne  zaabsorbować  uwagę  czytel­
nika.
Robert Sheckley „Duch V”
Opowiadania i nowele
Wolfgang Jeschke
Ziemia Ozyrysa
(Osiris Land)
Od momentu, kiedy znaleźliśmy się na pokładzie latającej barki, 
rośnie we mnie świadomość, że oto jesteśmy świadkami czegoś 
nierealnego...
Gregor powoli podniósł głowę. To coś naprzeciw niego miało 
dziesięć stóp wysokości i przypominało postać ludzką, z wyjątkiem 
krokodylej głowy...
SHAWNA (Supraliminal Hegellian Absolutized World Neotranspatial 
Amplifi
 er) ­ urządzenie wzmacniające te cześć mózgu, która tworzy i 
zmienia rzeczywistość...
Robert Sheckley
Duch V
(Ghost V)
Frederick Longbeard
SHAWNA Ltd
(SHAWNA Limited)
Powieść
Kiryl Bułyczow
­ Właśnie tutaj ­ powiedział Tomasz, ciężko łapiąc oddech ­ właśnie 
tutaj zrozumieliśmy, że jesteśmy uratowani... Czołgaliśmy się dźwi­
gając chorych, zamarzając na śmierć, w nic już nie wierząc i nagle 
wyszliśmy...
Przełącz
(Pieriewał)
Z polskiej prozy SF
Stefan Weinfeld
...Po kilkudziesięciu tysiącach lat świadomego życia zbliżyliśmy się 
wreszcie do rozwiązania podstawowego zagadnienia bytu: do ustale­
nia dokąd podróżujemy.
Centrum Kontroli Lotów przypominało mrowisko, w które wdepnął 
głodny mrówkojad...
Planeta Ea
Robert Faltzmann
Opowiedz mi o spadających gwiazdac
Dziat krytyki
Antonii Cwojdziński i fragment „Teorii Einsteina”.
Słownik polskich autorów fantastyki
Recenzje
Nauka i SF
Brakowało tylko kosmitów
Szósty zmysł
Wenus najbardziej przypomina... tradycyjne wyobrażenia o piekle.
Arnold Mostowicz pisze o Kongresie Ancient Astronaut Society w 
Wiedniu.
Maciej Iłowiecki o możliwościach istnienia zmysłu magnetycznego.
A. Smuszkiewicz „Zaczarowana gra”. Antologia młodych „Spotkanie 
w przestworzach”. T. Markowski „Tak bardzo chciał być człowie­
kiem”.
Życie dogoniło fi
 kcję
Parada wydawców
O wydawnictwach SF KAW
Czytelnicy i „Fantastyka”
O pierwszych (na żywo) spotkaniach z Czytelnikami.
Ambitne zamiary i optymistyczne oczekiwania polskiego potentata w 
literaturze SF.
Lądowanie trzecie
Komiks
Funky o włos od klęski.
Zaskoczenie
FANTASTYKA 4/83
Coraz częściej interpretuje sie
powodzenie utworów fantastycz-
nych, a także ogromne zainte-
resowanie zjawiskami, których
nauka nie potrafi jeszcze nazwać,
jako wyraz dekadentyzmu.
Po prostu musimy jakoby błą-
dzić wśród majaków, baśni czy
UFO, słowem zjawisk trudnych
do identyfikacji, ponieważ za-
wiodła nas nauka. Próbuje się na
przykład przedłużyć jednostko-
we życie ludzkie, ale nie bardzo
to w gruncie rzeczy wychodzi,
choć niby wiedza o procesach
życiowych pomnożyła sie ostat-
nio wielokrotnie i niby wiemy jak
się w naczyniach krwionośnych
tworzą złogi, z czasem zaczopo-
wujące dopływ krwi do serca.
Polak brał udział w odkryciu
czynnika hormonalnego - prosta-
cykliny-który podobno ma szanse
odegrać główną role w zwalcza-
niu złogów, a wiec i wszelkich
przejawów miażdżycy, jednego
z głównych przejawów starości. Żyje ciągle jeszcze
człowiek ze sztucznym, wszczepionym sercem. Ale
równocześnie ciągle grozi ludzkości zagłada atomo-
wa. A słynny gerontolog profesor Danielli wypowie-
dział kilkanaście lat temu zdanie nieraz przytaczane,
że „jak uratujemy człowieka przed śmiercią z powodu
jednej zarazy, zaraz atakuje zaraza następna”. Nauka
wręczyła człowiekowi w postaci środków komunikacji
masowej, massmediów rozrywki i informacji, wspa-
niałe zabawki, równocześnie zatruła tak naturę, że w
krajach cywilizowanych trudno o czystą rzekę, czyste
źródełko i czyste powietrze. Tam, gdzie egzaminu nie
zdała nauka, gdzie nie pomogły światu jej remedia,
wkracza natychmiast znachor, fantasta, bajarz. Czy
tak jest istotnie? Czy rzeczywiście podobną do naszej
epoką schyłkową był przełom sprzed stu lat, miedzy
wiekiem XIX i XX? Nie ulega wątpliwości, że np. u
nas w kraju powstała wtedy typowa dla epoki powieść
Żuławskiego „Na srebrnym globie”, że właśnie wów-
czas zaczytywano się na całym świecie różnymi „We-
hikułami czasu”. Śledzono też pilnie bieg gwiazd i ich
wpływ na ludzkie istnienia. Zupełnie jak teraz, kiedy
nawet astrologie naukowo się galwanizuje, przekonu-
jąc biednych zawiedzionych-nauką, iż gwiazdy mają
na nas na pewno jakiś (jakiś l - tak jest) bezpośredni
wpływ. Oczywiście wszystko co nas otacza ma, i my na
siebie wzajemnie mamy, nieustanny wpływ -jest to jed-
nak doza prawdy mniejsza niż w twierdzeniu, że mie-
dzy małpą a człowiekiem istnieje zupełnie minimalna
różnica. Bagatela, tylko 5 procent podstawowej dla
życia substancji - kwasu dezoksyrybonukleinowego -
jest inne u szympansa niż u człowieka. Otóż wystarczy
te 5 procent, aby od zwierząt dzieliła nas przepaść,
ogromna przepaść!
Wydaje mi się, że dobrze się stało, iż wyszła ostatnio
książka, która ćwierć wieku temu narobiła na świecie
sporo hałasu. Chodzi tu o wypuszczony przez Wydaw-
nictwo Literackie na rynek „Nowoczesny mit”, rzecz
o rodowodzie UFO. Napisał ją uczeń i przyjaciel
psychoanalityka Zygmunta Freuda - znakomity psy-
chiatra i psycholog szwajcarski Carl Gustaw Jung.
Z kręgu mętnych spekulacji autor wyprowadza mit o
niezidentyfikowanych obiektach latających, o osła-
wionych UFO, na tory naukowych dociekań. Twierdzi
w końcu, że w przypadku UFO mamy do czynienia z
doznaniami płynącymi z podświadomości, z emana-
cjami raczej naszej psychiki, niż z obiektami kosmicz-
nymi. Oczywiście upraszczam tutaj bardzo wywód
Junga, tej książki nie da się zbyć kilkoma słowami.
Wskazuje jednak ona, jak zresztą i wiele innych współ-
czesnych zjawisk, na oczywistą naiwność porównywa-
nia tego co wiedział człowiek przed setką lat, z tym
co wie obecnie. To nie - moim skromnym zdaniem -
dekadentyzm, jakaś konieczność brnięcia przez mroki
świata nie rozjaśnione przez naukę, powoduje powo-
dzenie literatury SF i zjawisk paranauki, lecz - prze-
ciwnie ogromne wzbogacenie świata, jego obrazu,
podyktowane właśnie przez naukę. Wydaje mi się, że
FANTASTYKA 4/83
zjawiska paranaukowe znajdują
chętnych z powodu niemożności
zapanowania nad materiałem,
jakiego dostarcza ludzkim umy-
słom nauka, nie zaś z powodu
niedostatku tego materiału. A
wiec zupełnie inaczej niż daw-
niej. Jeśli wiec dekadentyzm - to
mamy do czynienia z innym niż
w okresie la belle epoąue. Jeśli
już fantastyka w powieściach
czy nowelach - to inna niż roz-
paczliwe szamotanie się grupki
ludzi wystrzelonych na Księżyc
i tam próbujących powtórzyć
w sposób jakże naiwny, nie-
możliwą do powtórki historie
ludzkości. Z innymi zjawami i
duchami mamy wiec dzisiaj do
czynienia w science fiction niż
to było dawnymi żuławskimi
czasami. I tak proszę oglądać
prezentowanego w tym numerze
„Ducha V autorstwa klasyka -
Roberta Sheckleya. Z dystansem
i humorem warto czytać Frede-
ricka Longbearda „SHAWNA
Ltd”. Nie tylko jako ostrzeżenie przed nuklearnym
konfliktem, lecz również jako szersze spojrzenie na
sprawy ludzkiej psychiki (trochę właśnie jungowskie)
należało by odczytywać Wolfganga Jeschkego długie
opowiadanie „Ziemia Ozyrysa”.
Powieść mamy już od pewnego czasu tylko jedną do
wycinania i składania. Tym razem znakomitego, ra-
dzieckiego autora -Kiryła Bułyczowa - „Przełęcz”.
Nieprzypadkowo w kontekście opowieści z głębszą re-
fleksją znalazły się również próbki prozy polskiej - do-
świadczonego Stefana Weinfelda, jednego z klasyków
gatunku (na szczęście żyjącego) oraz młodziutkiego
- prawie debiutanta - Roberta Faltzmana. Słownik
polskich autorów fantastyki, nie jedyny i nie pierw-
szy w tych czasach, wyciąga z lamusa dowcipne teksty
Antoniego Cwojdzińskiego, autora przewrotnych ko-
medii naukowych^
Tym razem w pożółkłych kartkach fragment „Teorii
Einsteina”, Cwojdzińskiego właśnie. O nowościach
radzieckich i amerykańskich warto przeczytać w fe-
lietonach Kędzierskiego i Jęczmyka. Natomiast w pol-
skiej paradzie wydawców maszeruje dzisiaj Krajowa
Agencja Wydawnicza. Bardzo trudno mi się zgodzić z
optymizmem typu „jakoś to będzie” prezentera i re-
daktora tego niewątpliwie zasłużonego wydawnictwa
-Andrzeja Wójcika. Istotnie przez pewien czas oficyna
z rogu ulicy Wilczej w Warszawie budziła duże nadzie-
je, zwłaszcza wśród młodych autorów science fiction,
stwarzając im szanse dość szybkiego i nienajtrudniej-
szego debiutu oraz pierwszych startów. Było to odbie-
rane jako przeciwstawianie się polityce wydawniczej
innych oficyn edytorskich, które jedynie dawkowały
od przypadku do przypadku (niektórzy wydawcy dum-
nie mówią - od wynalazku do wynalazku, ach gdybyż
tak naprawdę było) zarówno zagranicznych, jak i kra-
jowych autorów SF. Tak się dzieje nadal.
Niestety, KAW na skutek kłopotów z papierem, a
zwłaszcza poligraficznych, doszlusował jak gdyby do
reszty krajowych wydawnictw - i on również począł
swych młodych, a także i starszych, wydawać rzadko,
przekreślając niejako te szanse wyboru i awansu jakie
stwarza przede wszystkim produkcja dużej liczby tytu-
łów i autorów. Boje się czy potrafi się teraz wyleczyć z
tej choroby, czy podejmuje się w ogóle próby jej wyle-
czenia, i czy uda sie ta terapia, jeśli się jej popróbuje.
To są moje wątpliwości, z którymi musze się podzielić.
I dodać, że jak widać - nie wszystko co publikujemy
na naszych łamach nosi pieczątkę aprobaty całego
zespołu. I nie musi jej nosić. Sądzę także, iż kierow-
nictwa licznych oficyn wydawniczych zbyt biernie, lub
co najmniej mało aktywnie, zabierają się do zapełnia-
nia luk w naszym edytorstwie. Robi się owszem sporo,
jest to jednak ciągle ofensywa niezupełnie zaplano-
wana, nie postępująca całym frontem. To co pisze nie
tyczy sie jedynie literatury science fiction, lecz także
klasyki, podręczników itd. itd.
10-9-8-7-6-5-4-3-2-1-
02-784 Warszawa-Ursynów, ul.
Służby Polsce 2
‘tel. 43-88-91 (łączy wszystkie
działy)
Redaguje zespół: Adam Hollanek
(red. nacz.) Andrzej Brzezicki (kier.
działu graf.), Leszek Bugajski, Sła-
womir Kędzierski, Andrzej Krzep-
kowski (kier. działu ogólnego), Ma-
rek Kubala, Maciej Makowski (kier.
działu techn.), Wiktor Malski (sekr.
red.), Tadeusz Markowski (z-ca red.
nacz.), Andrzej Niewiadowski (kier.
działu krytyki), Maciej Parowski
(kier. działu literatury polskiej),
Jacek Rodek (kier. działu zagr.),
Marek Rostocki (kier. działu nauki),
Krzysztof Szolginia (z-ca sekr. red.),
Darosław J. Toruń, Andrzej Wójcik
(z-ca red. nacz.). Opracowanie gra-
ficzne: Marek Zalejski
Wydawca: Krajowe Wydawnictwo
Czasopism RSW „Prasa-Książka-
Ruch”, ul. Noakowskiego 14, 00-
666 Warszawa, tel. centr. 25-72-91
do 93. Biuro Reklam i Propagandy
tel. 2556-26.
Warunki prenumeraty:
• dla zakładów pracy
- instytucje i zakłady pracy zlokali-
zowane w miastach wojewódzkich
i miastach, w których znajdują się
siedziby oddziałów RSW „Prasa-
Ksiażka-Ruch” zamawiają prenu-
meratę w tych oddziałach,
- instytucje i zakłady pracy zlokali-
zowane w miejscowościach, gdzie
nie ma oddziałów RSW opłacają
prenumeratę w urzędach poczto-
wych i u listonoszy.
• dla prenumeratorów Indywidu-
alnych
- osoby zamieszkałe na wsi i w miej-
scowościach gdzie nie ma oddzia-
łów RSW „Prasa-Książka-Ruch”
opłacają prenumeratę w urzędach
pocztowych i u listonoszy,
- osoby zamieszkałe w miastach
siedzibach oddziałów RSW „Pra-
saKsiążka-Ruch” opłacają prenu-
meratę w urzędach pocztowych przy
użyciu „blankietu wpłaty” na rachu-
nek bankowy: Przedsiębiorstwo
Upowszechniania Prasy i Książki
w Łodzi, ul. Kopernika 53, nr konta
NBP I O/M Lodź nr 47018-1603,
• prenumeratę za zleceniem wy-
syłki za granicę
przyjmuje RSW
„Prasa-Książka-Ruch”,
Centrala
Kolportażu Prasy i Wydawnictw, ul.
Towarowa 28, 00-958 Warszawa,
konto NBP XV Oddział w Warsza-
wie Nr 1153-201045-139-11. Pre-
numerata ze zleceniem wysyłki za
granicę pocztą zwykłą jest droższa
od prenumeraty krajowej o 50% dla
zleceniodawców indywidualnych i
o 100% dla zlecających instytucji i
zakładów pracy.
Terminy przyjmowania prenume-
raty:
• od prenumeratorów indywidual-
nych zamieszkałych w miastach
siedzibach oddziałów RSW „Pra-
saKsiążka-Ruch” do 31 maja 1983
na III kwartał i II półrocze br. oraz
do 31 sierpnia 1983 r. na IV kwartał
br.
od instytucji, zakładów pracy i
prenumeratorów indywidualnych
zamieszkałych na wsi i w małych
miasteczkach do dnia 10 miesiąca
poprzedzającego okres prenumera-
ty. Skład: Zakłady Wklęsłodruko-
we RSW „Prasa-Książka-Ruch”,
Warszawa, ul. Okopowa 58/72.
Druk i oprawa PZGraf. RSW Łódź.
Zam.812/83 r. N. 150 000 egz.. M-
6
Wolfgang Jeschke
Opowiadanie
Osiris Land
Ujrzałem przeszłość.
Znam przyszłość.
(Tutenchamon)
1. Master Jack
To dziwny, dziwny świat,
W którym żyjemy,
Master Jack...
Przybysz prowadził dwa konie juczne, sam siedział na pięknej,
drobnej gniadej klaczy o ciemnych, aksamitnych oczach. Było
upalne przedpołudnie, w powietrzu unosił się zapach ciepłej
krwi i wnętrzności oraz świeżego pieczywa. Skoro świt, przed
wszystkimi domostwami, nawet tymi należącymi do najuboż-
szych, zaczęto zarzynać barany, gdyż król, niech Allach weźmie
go w opiekę, rozdzielił je miedzy wszystkich, aby nikt w mie-
ście nie pozostał na Wielkanoc bez pieczeni. Mężczyźni popijali
od samego rana lagbi, niektórzy byli już podchmieleni. Wtedy
właśnie nieznajomy wjechał do miasta.
Kiedy Annur, golibroda, przyniósł te wiadomość, mój ojciec od-
łożył nóż na ławkę, na której kroił właśnie barana, i otarł ręce o
zachlapany krwią fartuch.
- Coś podobnego, człowiek o jasnej skórze - powiedział z namy-
słem. - Wędrowny lekarz?
- Nie, to nie tabib - odparł Annur, spoglądając okiem znawcy na
naszego barana. - Mówi, że jest uczonym, badaczem gwiazd.
- Badacz gwiazd?
Golibroda wzruszył ramionami. - W każdym razie przybywa z
południa, gdzie są nie tylko czarni, ale dawniej byli tam rów-
nież
biali. To z pewnością niewierny - dodał z pogardą. - Za czasów
Hassana zabraniano takim uczonym wstępu do miasta, albo uci-
nano im od razu głowę.
- Jak możesz mówić coś takiego w święto Wielkiej Nocy - po-
wiedział z naganą w głosie mój ojciec. - Czasy Hassana, kiedy
wszystkich białych kamienowano lub wieszano, obojętne czy
był to mutant czy nie, należą już - dzięki ci, o Allachu! - do
przeszłości. Król Ahmed ben Brahim jest dobrym władcą. Poda-
rował mi tłustego barana.
- Zaiste piękne zwierze - przyznał golibroda z zawiścią, gdyż
jako człowiek zamożny musiał za swojego zapłacić.
- Gdzie ten nieznajomy, Annurze? - zapytałem, nigdy bowiem
dotąd nie widziałem dorosłego białego człowieka.
- Zatrzymał się w schronisku, ale strażnicy powiedli go do pała-
cu królewskiego. - Zwrócił się znowu do mojego ojca:
- To chyba nie mutant. Kiedy wyjdzie z pałacu, będziemy wie-
dzieli coś więcej. - Pokiwał z powątpiewaniem głową. - Może
istotnie nie skłamał i nie przybywa z wymarłych ziem Północy,
lecz z Połud.nia. W każdym razie to niewierny.
Co sił w nogach pobiegłem w stronę schroniska, aby rzucić
okiem na tego tajemniczego przybysza.
Słońce stało już wysoko. W pobliżu stajni ujrzałem siodła i juki.
Hazaz siedział w cieniu, na macie utkanej z liści palmowych i
naprawiał siodło wielbłądzie. Abarszi i Sliman, dwaj znani włó-
czykije, przykucnęli tuż za bagażem nieznajomego i - niby przy-
padkowo - gmerali przy nim, ostentacyjnie zwracając twarze ku
słońcu.
- Zabierzcie te łapy - warknął Hazaz.
- To biały diabeł - rzekł z przekonaniem Abarszi. - Kto wie, jakie
choroby przywlókł tu ze sobą.
- Wiec nie ruszaj jego rzeczy - powtórzył Hazaz.
FANTASTYKA 4/83
Zgłoś jeśli naruszono regulamin