Farminkowo_Skrzydla_nielota_Angielski_dla_dzieci_e_1u00.pdf

(137 KB) Pobierz
©
Barbara Celińska. All rights reserved.
Redakcja językowa: Maria Szewczyk
Projekt okładki i ilustracje: Barbara Celińska
ISBN
978-83-943137-1-5
(publikacja elektroniczna tekstowa)
ISBN
978-83-943137-0-8
(publikacja elektroniczna audio)
Wydawnictwo Wymownia
Kórnik 2015
www.wymownia.pl
1
Kup książkę
Myślę, że nikt z was nie był dotąd w miejscu, w którym wszystko sprawia wrażenie
miękkości. Im bardziej zbliżacie się do takiej krainy, tym lżej stąpają wasze stopy, a ciało
zdaje się samo unosić. Podłoże, wyściełane kojącym jak poduszka mchem, łaskocze bose,
zmęczone długą drogą stopy. Do kwitnących źdźbeł trawy przytulają się biedronki, a motyle,
przebudzone po drzemce, opuszczają swe hamaki z liści i dają się ponieść letniemu
wietrzykowi. Gdy pójdziecie tam, dokąd prowadzi was wiatr, usłyszycie piosenkę, którą
niesie. Słuchajcie! Czy słyszycie?
The farm is our Home,
Come here and see the sun!
Animals live here,
Happiness is so near!
W każdym zakątku tej krainy rozbrzmiewa muzyka. Jeśli dotarła do waszych uszu,
oznacza to, że jesteście już bardzo blisko. Wsłuchajcie się dobrze.
The farm is our Home,
Come here and see the sun!
Animals live here,
Happiness is so near!
Szczęśliwa, pełna słońca kraina, o której śpiewa wiatr, to kraina Farminków, a
farm
to
ukochana farma Farminków. W słonecznej zagrodzie jest teraz lato. Wielobarwna łąka cieszy
oczy, a malutkie, niedawno urodzone zwierzątka wystawiają noski znad trawy. W tylnej
części gospodarstwa, między spichlerzem a drewnianym płotem, w gąszczu krzaczków
porzeczki, uwiła gniazdko Mummy Bird. Jest ona ptaszkiem i przygotowuje się do wydania na
świat małych piskląt. Marzy o tej chwili od dawna. Już teraz planuje każdy szczegół ich
przyszłego, wspólnego życia. Oczyma wyobraźni widzi pisklęta, jak jedno po drugim
zaczynają wędrować wokół gniazdka, samodzielnie wydziobywać najbardziej wartościową
część nasionka, a wreszcie udaje im się wzbić w powietrze i polecieć w kierunku łanów
2
Kup książkę
rosnącego za płotem złocistego zboża. Mummy Bird, gdy tylko poczuła, że pod jej ciepłym
brzuszkiem jajeczka zaczynają pękać, z radości zaśpiewała swym dzieciom:
The farm is your New Home,
Come here and see the sun!
Little Birds will live here,
Happiness is so near!
Ze szczelin wychyliły się małe nóżki, główki i skrzydełka jej ukochanych maluchów, po
czym skorupki pękły na kawałki i świat powitał nowych mieszkańców Farminkowa. Było to
pięć przecudnych ptaszków – bezbronnych i malutkich jak okruszki. Nie upłynęło wiele czasu,
nim wszystkie zaczęły wędrować wokół gniazdka, próbować przynoszonych przez mamę
smakołyków i pytać, kiedy wreszcie same zaczną latać.
Little Birds, jak mówili o nich mieszkańcy Farminkowa, nosiły imiona, które pozwalały
łatwo rozpoznać maluchy. Największy ptaszek nazywał się Biggy. Jego brat, mający piękny,
lśniący dziobek, dostał na imię Shiny. Był też Tiny – ptaszek z bardzo małym skrzydełkiem –
oraz jego dwie siostry – przepiękna Beauty i hałaśliwa Noisy. Gdy mieszkańcy Farminkowa
przychodzili złożyć Mummy Bird gratulacje z powodu wyklucia się piskląt, natychmiast się
3
Kup książkę
orientowali, które z dzieci nosi jakie imię. Beauty, jak przystało na ślicznotkę, wplatała
pomiędzy piórka wstążki z trawy, Shiny polerował swój dziób mięciutkim mchem, a Noisy
głośno krzyczała. Biggy i Tiny nie musieli robić zupełnie nic, by goście wiedzieli, jak każdy
z nich się nazywa. Duży Biggy z dumą prezentował swe okazałe nogi, maszerując wzdłuż
płotu. Chwalił się i wyprężał skrzydła, gdy tymczasem zawstydzony Tiny nawet nie próbował
iść w jego ślady. Był bowiem malutki i dostrzegał, że jego lewe skrzydełko również jest
niewielkich rozmiarów – mniejsze od skrzydła prawego i zdecydowanie mniejsze od skrzydeł
rodzeństwa. Tiny z niechęcią spoglądał na tę część swego ciała, za to Mummy Bird darzyła ją
wyjątkowym uwielbieniem – obsypywała skrzydełko buziakami, a Tiny’emu przy każdym
posiłku dawała wprost do dziobka dodatkowe, okazałe ziarno zboża. Wierzyła, że dzięki temu
pewnego dnia synek i jego skrzydełko urosną przynajmniej do rozmiarów, jakimi mogły
pochwalić się dziewczęta – Beauty i Noisy. O osiągnięciu rozmiarów Biggy’ego nie mogło być
mowy.
Tiny wzrastał otoczony miłością mamy, jednakże nawet to nie mogło uchronić go
przed drwiącymi uwagami rodzeństwa. Szczególnie przykry był dla niego Biggy, który
złośliwie komentował wszystkie jego próby wzbicia się w powietrze. Nie najlepiej
zachowywała się też hałaśliwa Noisy, która – nie zdając sobie z tego sprawy – wszelkie uwagi
na temat brata wypowiadała tak głośno, że mogła ją usłyszeć połowa mieszkańców
Farminkowa. Tiny był smutnym ptaszkiem, jednak, zachęcany przez matkę, codziennie
podejmował nowe starania, by pewnego dnia pofrunąć. Wszystkie pisklęta potrafiły już
biegać, podskakiwać i szybko machać skrzydełkami. Biggy jako pierwszy pofrunął na tyle
wysoko, by móc usiąść na płocie. Towarzyszyły temu oklaski obserwujących go Farminków.
–Great!
Wonderful!
– zawołał rosnący tuż przy płocie Pan Szyszek i z radości zamachał
gałęziami, podobnie jak Biggy skrzydłami.
– Co powiedział Pan Szyszek, mamusiu? – zapytał Biggy, który nie potrafił zrozumieć
mowy mądrego starca.
– Pan Szyszek powiedział, że wspaniale się spisałeś, synku.
–Great!
Wonderful!
–zakrzyknęła reszta rodzeństwa.
Tiny miał dobre serce i rozpierała go duma na widok starszego brata. Czułby radość
przez cały dzień, gdyby nie zbyt głośno wypowiedziane słowa Noisy:
– Już niedługo cała nasza czwórka będzie mogła się pochwalić przed Panem
Szyszkiem.
„Czwórka?” – pomyślał Tiny. Maluch był mądry i potrafił już liczyć. Wiedział, że
przecież jest ich pięcioro i że Noisy pominęła go w swoich planach. Tiny zaczął przypuszczać,
że być może nigdy nie będzie latać.
Dni mijały i rodzeństwo było już na tyle duże, że mogło zacząć samodzielnie zdobywać
pożywienie. Mummy Bird wytłumaczyła maluchom, gdzie zdobyć najsmaczniejsze ziarna,
4
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin