UL_Obrazki_akademickie_e_0mi8.pdf

(142 KB) Pobierz
Od autora
Ule to wysoko zorganizowana owadzia społeczność. Pod
władzą królowej matki, zazdrośnie tępiącej konkurentki
do tronu, pracują robotnice, trudzą się karmicielki, zno-
szą nektar zbieraczki, gotują się do secesji roje, czynią
swe powinności trutnie... Ceniona produkcja miodu to
uboczny efekt ich codziennego wysiłku, celem jest prze-
trwanie barci. A temu służy wydanie potomstwa i treno-
wanie go do wyspecjalizowanych zadań.
Prezentowany zbiór felietonów ilustruje podobną
wysoko zorganizowaną społeczność. I jej celem jest prze-
trwanie, wydanie nowych pokoleń umysłów uformowa-
nych do specjalistycznych społecznych zadań, także do
wychowywania własnych następców. I ona jest zarze-
wiem tworzenia nowych społecznych rojów, gromadzą-
cych jednostki wokół zadań, których uznawany pożytek
pozwala im samym oraz wielu innym na uruchomienie
nowej aktywności w celu przeżycia. I ta społeczność
dumnie ogłasza się powołaną do produkcji cenionej
słodyczy – naukowych badań i odkryć. To środowisko
uczelni wyższych, które tu reprezentuje Uniwersytet pro-
fesora Lajkonika (UL).
Felietony powstały dla „Pisma Uniwersytetu Warszaw-
skiego”, w którym co drugi ukazywał się drukiem, a każdy
5
na ówczesnym portalu tego pisma, jako „Medytacje prof.
Lajkonika” (2012–14). W tym czasie było już jawne, że
publiczne uczelnie polskie, oczywisty beneficjent krajo-
wych przemian, zderzyły się z wyzwaniami, na które przy-
gotowane nie były. Dobrodziejstwo środków europejskich
umożliwiło masową budowę nowych gmachów, a jedno-
cześnie na uczelnie spadały okresowe ataki huraganowej
krytyki prasowej (jesień 2009, wiosna 2012), z którą uczel-
nie nie umiały bądź nie uważały za słuszne się mierzyć.
Nieustanne i głębokie zmiany ustawy uczelnianej (2005,
2011, 2014) ponad głowami licznego środowiska pod-
ważyły jego autonomiczną stabilność, niezbywalną war-
tość akademii w tradycyjnym, europejskim rozumieniu.
A ludzie, dla których umysłowa aktywność jest i powinna
być treścią życia, pozbawiani zwolna wpływu na uczel-
niane władze, centralnie sterowane nadmiarem szczegóło-
wych przepisów, przyglądają się z bezradną bezsilnością,
jak uczelnie ogarnia biznesowy trend, wymagający doraź-
nej i wymiernej skuteczności wszystkich naszych wysił-
ków. Wiele musi się jeszcze zdarzyć, zanim profesorowie
polscy powrócą do naturalnej roli autorytetów i nauczy-
cieli najwyższego poziomu, wzorem renomowanych
uczelni Zachodu odzyskując realny wpływ na kształcenie
i odpowiedzialność za jego zakres i pożytek.
Autor ma nadzieję, że obrazki z życia prezentowane
w felietonach mogłyby dostarczyć materiału do namysłu
architektom planów kolejnych rekonstrukcji na terenie
akademickim. Nieuniknionych, wobec z każdym rokiem
głośniejszych zapowiedzi sejsmicznego wstrząsu, jakim
stanie się dla szkół wyższych utrata znacznej części dzi-
siejszych studentów. Po okresie finansowego przymusu
zapełniania uczelnianych sal ponad miarę, po drastycznym
6
Kup książkę
spłyceniu wymagań wobec kandydatów stajemy wobec
niżu demograficznego. Uczelnie polskie czekają trudne do
przewidzenia wyzwania i konwulsje, gdy liczba wszystkich
maturzystów stanie się mniejsza niż liczba kandydatów dziś
przyjmowanych w samych tylko w uczelniach publicznych.
Opisywane fakty, osoby i wydarzenia są rzeczywi-
ste, jednak wszelkie skojarzenia ze znanym Czytelnikowi
otoczeniem byłyby nieprawdziwe. Obserwowane przez
autora z dystansu zatraciły imiona, nazwy i charaktery-
styczne szczegóły, zostały jednak zapamiętane – czasami
przez samego zaciekawionego autora, często przez opisu-
jących świat dziennikarzy, niekiedy przez dalekich auto-
rów dzieł bądź pisujących luminarzy. Z każdej relacji,
cytowanego artykułu lub poglądu wydobyto tu znaczenie
istotne współcześnie dla środowiska, w którym kolejne
pokolenia dziewiętnastolatków poszukują drogowska-
zów na zawodowe życie.
Kreślone obrazy są ulotne jak fotografie wykonane
latem na zatłoczonej plaży. Czy oglądane zimą odnoszą
się jeszcze do jakiejś rzeczywistości? Wiemy, że za rok
będzie to miejsce wyglądać podobnie, nigdy tak samo.
Jednak pojmujemy treść fotografii: potrafimy przy jej
pomocy opowiedzieć dzieciom, jak będzie cudnie nad
morzem. Wierzę, że niejeden Czytelnik rozpozna wśród
felietonowych obrazków sytuacje, problemy i spory spo-
tykane i w jego otoczeniu.
Poszukiwaczom przygód towarzyskich sprawię
zawód: w treści felietonów nie pada ani jedno nazwisko,
ani jedna nazwa uczelni. Środowisko uczelni wyższej
jest od lat naturalnym domem autora; opisując zjawiska
i zdarzenie, także i on woli w druku zachować
incognito,
przez szacunek dla intymności otaczających go domow-
7
Kup książkę
ników. Nazwy własne oraz liczne nazwiska pojawiają się
natomiast w przypisach, ilekroć autor pozwala sobie na
polemikę z ogłoszonymi publicznie tekstami bądź gdy
daje wyraz swej admiracji dla przenikliwych obserwacji
lub celnie dobranych słów innych autorów. Bardzo liczne
przypisy odsyłają z reguły do słowa drukowanego, jednak
w dobie informacji elektronicznej zainteresowany Czytel-
nik łatwo odszuka je i w przestrzeni wirtualnej.
Dworski charakter uczelnianych mediów jest autorowi
znany z codziennego doświadczenia, więc do felietono-
wego eksperymentu przystępował z rezerwą, a i Redak-
cja Pisma, wyjątkowo w tamtym czasie otwarta na ważkie
problemy środowiska, nie była wolna od obaw o sens
felietonowego eksperymentu. Po zamkniętych trzech
latach współpracy autor zachował dla gościnnej Redakcji
wdzięczność, że Lajkonikowi, włóczącemu się wcześniej
na obrzeżach uczelnianych pastwisk, pozwoliła przelotnie
pohasać na paradnym uczelnianym trawniku.
Teksty medytacji zostały do obecnego wydania na
nowo zredagowane, by je przybliżyć czytelnikowi spoza
warszawskiego uniwersyteckiego podwórka. Teksty opu-
blikowane drukiem oznaczono w przypisach, brak takiej
adnotacji przy tekstach ogłoszonych jedynie na uni-
wersyteckim portalu. Zachowano oryginalną kolejność
felietonów oraz ich datowanie – pozwalają ocenić dyna-
mikę zmian nastrojów w uczelniach i w ich społecznym
otoczeniu. Dołączono do zbioru teksty przez redakcję
nieopublikowane w żadnej formie, nie pominięto także
odcinków
post scriptum,
które nie zdążyły być redakcji
przesłane przed zamknięciem naszej współpracy.
(Wrzesień–grudzień
2014)
8
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin