Zygmunt Zeydler-Zborowski
Goryl z Wołomina
Rozdział I
Wypił ostatni łyk kawy, zapalił papierosa i spojrzał na zegarek. Spóźniała się. Tego bardzo nie lubił. Musi ją nauczyć bezwzględnej punktualności. Liczenie się z każdą minutą to nieodzowny warunek powodzenia we wszystkich życiowych sprawach. Pod tym względem był do przesady pedantyczny.
Przechodzące kelnerki przyglądały mu się z dużym zainteresowaniem. I nie tylko kelnerki. Siedzące przy sąsiednich stolikach dziewczyny, młode i te już nie pierwszej młodości, obdarzały go pełnymi zachęty spojrzeniami i dyskretnymi uśmiechami. W pełni na to zasługiwał. Był rzeczywiście bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Wysoki, świetnie zbudowany, twarz pociągła, śniada, o regularnych, wyrazistych rysach zdradzała mocny charakter i zdecydowaną postawę wobec życia. Oczy duże, ciemne kontrastowały efektownie z jasnoblond falującą czupryną.
Wreszcie przyszła. Już w wejściu spostrzegł jej zgrabną sylwetkę. Przesunęła się między stolikami i lekko zadyszana usiadła.
Bez słowa postukał palcem w tarczę zegarka.
Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Spóźniłam się. Wiem. Błagam o przebaczenie. To nie moja wina. Ten stary ramol tak mnie zanudzał, że...
- Jaki znowu stary ramol? - spytał, unosząc brwi.
- Taki jeden. Nie znasz go. Koniecznie chciał, żebym z nim szła do łóżka. Dawał mi dwieście dolarów, potem nawet trzysta.
- I co?
Wzruszyła ramionami.
- I nic. Nie poszłam z nim oczywiście. Teraz ja tylko z tobą, tylko z tobą. Z tamtym skończyłam raz na zawsze. Nie chcę znać innych mężczyzn.
Uśmiechnął się.
- Czy aby na pewno?
Mówił poprawnie po polsku z ledwo dostrzegalnym cudzoziemskim akcentem.
Mocno uścisnęła jego dłoń.
- Możesz mi wierzyć, Haroldzie, możesz mi wierzyć. Jesteś mężczyzną mojego życia. O takim mężczyźnie zawsze marzyłam.
Skrzywił się nieznacznie. Nie lubił egzaltacji. Te wyznania działały mu na nerwy.
- No więc jak? Zdecydowałaś się? - spytał.
Nerwowym ruchem odgarnęła z czoła jasne włosy.
- To byłby bardzo poważny krok w moim życiu - powiedziała i wyjęła z torebki papierosy. - Muszę się zastanowić, muszę się naradzić...
- Z kim masz się naradzać?
Zrobiła niewyraźną minę.
- No... Boja wiem... Mam przecież jakąś tam rodzinę...
- Mówiłaś, że nie utrzymujesz z rodziną żadnych stosunków.
- To raczej oni nie chcą mieć ze mną nic wspólnego.
Poruszył się niecierpliwie.
- No więc... o co właściwie chodzi? A zresztą, rób, jak uważasz. Ja ci proponuję, że zrobię z ciebie gwiazdę filmową, a ty się zastanawiasz, czy nie lepiej zostać w Warszawie i puszczać się za dolary z cudzoziemcami.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie mów tak. Proszę. Powiedziałam ci przecież, że z tamtym życiem zerwałam raz na zawsze, że tylko ty się liczysz.
- No, więc?
Znowu uścisnęła jego dłoń.
- Masz rację. Nie potrzebuję się z nikim naradzać. Jestem właściwie zupełnie sama. Nic nie mam do stracenia, a ty otwierasz przede mną wspaniałą przyszłość. Byłam głupia, że wahałam się choć przez chwilę. Jadę z tobą, Haroldzie.
Przesunął dłonią po jej włosach koloru dojrzałego zboża.
- Nareszcie mądra decyzja. Posłuchaj mnie, Izo. Wolałbym, żebyś nie rozpowiadała na prawo i na lewo o swoich planach, o naszych planach. Nie chciałbym mieć na karku tłumu dziewczyn, które chciałyby mnie przekonać o swoich kwalifikacjach na gwiazdę filmową. Lepiej załatwmy to wszystko cicho i bez rozgłosu. Nie chcę reklamy.
Skinęła głową.
- Rozumiem. Możesz liczyć na moją dyskrecję. Ale z najbliższymi przyjaciółkami będę musiała się pożegnać. Zresztą coś już im napomknęłam.
- Co?
- Że poznałam wspaniałego mężczyznę i że wybieram się z nim na koniec świata. Nie mogłam się nie pochwalić. Chcę, żeby mi zazdrościły.
- Ale nie mów im nic o tych projektach filmowych.
- Nie pisnę ani słowa. Przyrzekam.
Wierzchem dłoni przesunął po gładko wygolonej twarzy.
- I jeszcze jedno... Czy uprawiasz jakieś sporty?
- Oczywiście. Pływam, wiosłuję, gram w tenisa, jeżdżę na nartach.
- To dobrze, to bardzo dobrze. A konna jazda?
- Raz siedziałam na koniu, spadłam i na tym się skończyło.
- Dobrze by było, żebyś wzięła kilka lekcji konnej jazdy. W karierze filmowej to ci się bardzo może przydać.
Zasępiła się.
-...
krzychol6