Awanturnicy.pdf

(207 KB) Pobierz
Mateusz Juszczyk
„Awanturnicy”
Copyright © by
Mateusz Juszczyk,
2016
Copyright © by
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.,
2016
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład:
Jacek Antoniewski
Projekt okładki:
Robert Rumak
Korekta:
Paweł Markowski
Ilustracje na okładce:
© Africa Studio – Fotolia.com
ISBN: 978‒83‒7900‒535‒2
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3/325, 62‑510 Konin
tel. 63 242 02 02
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e‑mail: wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
Spis treści
Prolog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
Długa i męcząca podróż . . . . . . . . . . . . . . . 11
Sprawy państwowe, Kurlandia i wielkie okręty . . . . . 20
Wyprawa po zachodniej Europie na pokładzie „Windau” 40
Awanturnik i przewodnik oraz piracki przyjaciel . . . . 50
Intryga, kłamstwa i kolonializm . . . . . . . . . . . . 75
Nowa Kurlandia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90
Rozkwit i handel w nowej kolonii oraz wieści z Europy 109
Niespokojne czasy . . . . . . . . . . . . . . . . . 122
Epilog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
3
Kup książkę
Prolog
Rok 1647
T
ego mroźnego wieczoru siedział w tawernie, popijając
kolejny kufel rumu . Co mu pozostało? Zimą okrętów
nie budowano, a i tak w ciągu roku marnie zarabiał,
bo król zbroił armię na południu, gdzie zanosiło się na kolejną
wojnę z Kozakami . Teraz potrzebne były kopie i wielkie białe
skrzydła . Tutaj w Gdańsku było spokojnie, chociaż o jego
życiu tego nie można powiedzieć . Nadciągały nad nie czarne
chmury . Obawiał się . Dużo przeżył i wiele przykrości miało
go spotkać . Tak sądził, dlatego siedział na ławie i patrząc na
starego marynarza, który stracił oko w bitwie pod Oliwą,
zastanawiał się co dalej . Tamten marynarz stracił oko, bo
przeżył przygodę swojego życia . Wszyscy słyszeli w Gdańsku
o Bezokim Gustawie . Wiele lat przesłużył w polskiej mary-
narce . I aż dziw, że nigdy nie awansował . Ale po co komu
awanse? – zapytał siebie . – Ważne, by mieć za co przeżyć . Nasz
bohater mógł wiele stracić i wiele zyskać, nie wiedział tylko
jak pokierować swoim życiem . Teraz, kiedy stracił pieniądze
i źródło zarobku, obawiał się, że niedługo nie będzie go stać
nawet na porządny żupan . Pieniądze będzie musiał zostawić
na pożywienie . A może to ktoś powinien nim pokierować?
Nerwowo trzaskając palcami o stół rozmyślał i łyknął kolejny
raz trunku .
Marcin Seradzki, bo o nim tu mowa, miał w tamtym okre-
sie około trzydziestu dwóch lat . Miał za sobą kilka nieudanych
związków . Nigdy nie poznał tej jedynej kobiety i wątpił w to,
że jeszcze się kogoś udam mu znaleźć . Praca dla niego się
4
Kup książkę
skończyła w Gdańsku, a on przesiadywał wieczorami w tawer-
nach, natomiast w dzień opiekował się śmiertelnie chorym
wujem . Poza nim nie miał nikogo . Problemy mnożyły się jak
wcześniej wspomniane czarne chmury . Mroźny wieczór był
odzwierciedleniem tego, co trzymał w swoim sercu Marcin .
Wcześniej nie miewał takich problemów . Należał do osób
zdecydowanych i pewnych siebie . W końcu to pozwoliło mu
osiągnąć wiele . Wiele, ale nie coś, co dałoby mu rozwinąć
skrzydła . Nie znał rodziców, a wuj mu nigdy o nich nie opo-
wiadał . W ogóle nikomu sam o sobie nie mówił . Ludzie tutaj
uważali go bardziej za dziwaka . Widzieli jak wspaniałe okrę-
ty potrafi budować, ale mimo to jego marzenia o odległych
lądach nikogo nie interesowały . Woleli słuchać o dalekiej
i mroźnej Rosji, o carach i o tym, co działo się na południu .
Bo to tam oczy wszystkich spoglądały w owym okresie . Tata-
rzy byli ciekawsi . Nie marzenia o odległych koloniach angiel-
skich i holenderskich, których Rzeczpospolita nie posiadała,
bo król i szlachta myśleli raczej o najechaniu Turcji z pomocą
Kozaków zaporoskich, aniżeli o budowie floty . To dlatego
Marcin się tutaj marnował . Razem z całą jego wiedzą . Nie
chciał zabijać na wojnie za pieniądze . Nie, póki ktoś o nim
nie usłyszy .
Karczmarz podszedł do Marcina i zabrał pusty kufel po ru-
mie . Wydawało się, że weźmie go i odejdzie, ale on zatrzymał
się i przysiadł z drugiej strony . Pogładził się po głowie, odłożył
kufle z powrotem na stół i zapalił fajkę . Ryszard, właściciel
karczmy, był przyjacielem Marcina i jego wuja . Interes się krę-
cił, a on sam nie narzekał na brak klientów . Nosił stare łachy,
jak na karczmarza przystało . Ludzie opowiadali sobie, że nie
sypiał w nocy . Tawerna otwarta była całymi dniami . I z nikim
się nie zmieniał . Sypiał na ławie, a jak ktoś przychodził to
wstawał i uśmiechem przyjmował zlecenia . Lubił także zapalić,
tak jak w tamtym momencie . Tytoń zniszczył mu zdrowie,
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin