Samuraj i Aniol Stroz.pdf

(147 KB) Pobierz
Andrzej Żak
SAMURAJ i ANIOŁ STRÓŻ
Kup książkę
© Copyright by
Andrzej Żak & e-bookowo
Grafika na okładce: chromastock
Projekt okładki: e-bookowo
ISBN 978-83-7859-485-7
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2015
Kup książkę
Andrzej Żak Samuraj i Anioł Stróż
rzydki, jest naprawdę brzydki. Na tym oddziale to
zresztą nic nowego. Absolutnie nic! Tu wszyscy mają
łyse głowy, przeważnie zasłonięte chustkami jak piraci, cza-
sem perukami. I wielkie smutne oczy patrzące gdzieś daleko.
Tak daleko, że nie wiadomo, dokąd.
– Hej, Teo, co z tobą? – Barca szturcha go w plecy i poka-
zuje play station. – Grasz? Mamy godzinę. Szpilkę i Piotrka
wzięli na zabiegi!
Barca jest w połowie Hiszpanem, jego tata mieszka w Bar-
celonie. On z mamą w Warszawie. Obaj z ojcem uwielbiają
najlepszą drużynę świata, stąd to jego imię, choć i tak wszy-
scy uważają je za ksywkę.
– Na koniec świata? Zabrali ich? – mówi do siebie Teo. Na
tyle jednak głośno, że Barca wzrusza ramionami.
– Głupiś! – stwierdza, włączając wtyczkę do kontaktu i roz-
siada się z grą wygodnie na łóżku – to normalka, pewnie zwy-
kła kroplówa – i zręcznie manipuluje joystickiem. Czerwona
corvette ostro rusza i mknie ulicami miasta niemal ocierając
się o mijane i wyprzedzane samochody. Barca mówi, że jeżeli
nie umrze, na pewno zostanie piłkarzem albo... albo kierow-
cą wyścigowym. Jeszcze się nie zdecydował.
Koniec świata
to sala na końcu korytarza. Wszyscy wie-
dzą, co to za miejsce. Stamtąd nikt nie wybiega, nie ślizga się
4
wydawnictwo e-bookowo
Kup książkę
B
Andrzej Żak Samuraj i Anioł Stróż
na kapciach. Leży tam chłopak z ich sali i nowa dziewczyna.
Dziewczyna nie ma jeszcze ksywki i nie wiadomo czy zdąży.
Do tej sali siostra oddziałowa Amelia nie pozwala nikomu
zaglądać, nawet kiedy jest chwilowo pusta. Właściwie nie
musiałaby tego zabraniać, i tak nikt nie ma na to ochoty!
– No! – ponagla Barca. – Co z tobą?
Teo kręci głową.
– Ile można grać w wyścigi?!
Dwa dni potem, jak trafił do szpitala, rajdowiec podaro-
wał im dwie sztuki play station. Rajdowiec był sławny, tak
przynajmniej zapewniała szczerząca do niego zęby lekarka.
Miał czarną skórzaną kurtkę z zamkami i pomarańczowymi
błyskawicami na rękawach. Lekarka się śmiała, rajdowiec się
śmiał, było wesoło. Reszta cierpliwie czekała, aż pozwolą roz-
pakować prezenty.
Teo nie ma ochoty grać. Głowę zaprząta mu
koniec świata.
Nie tak, żeby zawsze, nie każdego dnia. Ale dzisiaj myśli same
krążą wokół tego. Teo ma dziewięć lat i rozsiadłe na policzku
bolące paskudztwo. Jest jak potwór, którego nie da się zwal-
czyć. Próbowano już różnych sposobów. Z tego powodu tu
jest. Dlatego nazywają go Brzydki. Tym akurat wcale się nie
martwi. Tu wszyscy mają ksywki. Prawdziwe imiona i nazwi-
ska wiszą na kartach, w nogach łóżek. Szpilka jest chudy... jak
szpilka, Brzydki jest brzydki, Blanka... no tak, Blanka woli,
jak ją nazywają księżniczką, ale właściwie nikt nie ma nic
przeciwko temu, że nie używa się imion z karty. Gdzieś poza
szpitalem są może potrzebne, ale tu nie!
A poza tym są jeszcze znikające drzwi. I jakby nie dość
5
wydawnictwo e-bookowo
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin