lancuch krwi Czesc II Dziedzictwo towarzysza Kozakowa.pdf

(937 KB) Pobierz
Mirosław Prandota
„Łańcuch krwi” Część II –
„Dziedzictwo towarzysza Kozakowa”
Wersja Demonstracyjna
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2018
Kup książkę
Mirosław Prandota
„Łańcuch krwi” Część II – „Dziedzictwo towarzysza Kozakowa”
Copyright © by Mirosław Prandota, 1995
Copyright © by Wydawnictwo Profi, 1995
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor serii: Andrzej Kaźmierczak
Redaktor techniczny: Michał Grom
Redaktor wydania: Barbara Grzywińska-Doktór
Projekt graficzny okładki: Andrzej Włoszczański
Autor ilustracji: Wacław Wołosz
Korekta graficzna okładki: Jakub Kleczkowski
Skład epub, mobi, pdf: Kamil Skitek
ISBN: 978-83-8119-217-0
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/
http://wydawnictwo.psychoskok.pl/
e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
Rozdział 1.
Koniec stycznia był wyjątkowo mroźny, a mimo to w kondukcie pogrzebowym
uczestniczyła chyba połowa mieszkańców Zieleńca. Nieboszczyka nieśli na
Kup książkę
zmianę ludzie znajdujący się akurat najbliżej trumny. Gdy tylko poczuli
zmęczenie, jeden z nich dawał znak ręką do tyłu i momentalnie podbiegała
zmiana w liczbie sześciu osób, aby wziąć ciężar na własne barki. Na przedniej,
a także na tylnej stronie trumny widniały klepsydry wyryte ozdobnym, wręcz
dekoracyjnym pismem:
„Ś.p. Michał Grodecki, podporucznik Armii Krajowej,
ps."Bocian". Żył lat 42. Zginął śmiercią tragiczną 25 stycznia 1945 roku
”.
Nikt z rodziny nie towarzyszył Michałowi Grodeckiemu w jego ostatniej,
ziemskiej wędrówce. Tak się złożyło, że na kilka dni przed śmiercią byłego
partyzanta, w niewyjaśnionych okolicznościach wpadła do studni jego ośmioletnia
córeczka, a w kilka godzin później znaleziono małżonkę, powieszoną na belce
w stodole. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa, na
którego czele stoi podobno bardzo energiczny major Armii Czerwonej,
Sergiusz Kozakow.
Tenże Kozakow pojawił się w mieście dwa miesiące temu, gdy tylko
Wehrmacht i ostatnie zbiry Fullera łącznie z nim samym opuściły Zieleniec. Już
następnego dnia uformowała się w ratuszu rada miejska, na posiedzeniu której
pojawił się sam komendant Kozakow z obietnicą wydatnej pomocy w kwestii
ukrócenia wrogiej działalności bandyckiego elementu.
Jego oświadczenie przyjęte zostało z aprobatą, ale bez entuzjazmu. Komendant
nie sprecyzował, co dokładnie miał na myśli, używając zwrotu „bandycki
element”. Między sobą radni doszli jednak do wniosku, że sprawa ta „wynika
sama z siebie”, a poza tym – „z czasem wszystko się wyjaśni”.
Zanim jednak cokolwiek zaczęło się wyjaśniać, wśród ludności powiatowego
miasta Zieleńca gruchnęła wieść, że funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa
spalili dom mieszkalny w Tarachach, pragnąc wykurzyć z niego ogniem i dymem
kogoś, kto uparł się, że nie wyjdzie. Po wrzuceniu kilkunastu granatów przez okna
uparty gospodarz i tak nie był w stanie wyjść, a po zawaleniu się płonącego domu
- tym bardziej.
Niedyskretnym sąsiadom wymknęła się jednak z ust informacja, że ten uparty
człowiek, który nie skorzystał z zaproszenia urzędowych gości, był jeszcze do
niedawna jednym z podoficerów Batalionów Chłopskich. A wyjść nie chciał,
tłumacząc podobno donośnymi okrzykami, że „z byle łachudrami nie ma zwyczaju
się spotykać, więc niech łachudry wracają do siebie”.
A jakże, wrócili, ale pozostawiając gospodarzowi te piętnaście, czy może trochę
więcej lub mniej pękających granatów.
książkę
Kup
Zgłoś jeśli naruszono regulamin