Cham niezbuntowany.pdf

(12923 KB) Pobierz
CHAM
NIEZBUNTOWANY
MMXX
ZIEMKIEWICZ
MIEZBUNTOWANY
>
-
;
.
.
RZECZ
O POLSKIM MENTALU
: v..
fabryka
Lublin - Warszawa
f^olakom cholernie brak dziś poczucia godności.
Jesteśmy tu od tysiąca lat. Stworzyliśmy państwo,
do którego ze wszystkich stron świata, z zachodu,
wschodu i południa, ciągnęli ludzie jak do ziemi obie-
canej. Państwa ościenne, zachwycone polską wolnoś-
cią i płynącym z niej dostatkiem, włączały się ochoczo
w zapoczątkowaną przez Polaków federację. Zatrzy-
maliśmy niemiecką ekspansję na wschód, pokonując
państwo krzyżackie, jedno z najlepiej zorganizowanych
i najbogatszych w ówczesnym świecie, a potem zatrzy-
maliśmy ekspansję islamu na zachód, ratując Europę
przed pochodem cesarstwa osmańskiego. Jako pierwsi
w Europie stworzyliśmy rozległą terytorialnie republikę,
z parlamentem i obieralnym władcą, odpowiedzialnym
przed prawem i obywatelami. Jako pierwsi wprowadzi-
liśmy w swym państwie prawa obywatelskie i zasady
tolerancji religijnej. Jako pierwsi wreszcie rozwinęliśmy
prawną doktrynę wojny sprawiedliwej.
Straciwszy suwerenność - z przyczyn, których dziś
nie chcemy rozumieć, ale zostaną one tu wyjaśnione -
potrafiliśmy w warunkach niewoli i ciągłych insurek-
cji, wykrwawiających rodzący się dopiero dla nowo-
czesności naród, całkowicie się jako społeczeństwo
przekształcić i zmodernizować, dzięki czemu Rzecz-
pospolita, która zeszła do grobu jako państwo komplet-
nie anachroniczne, bezwładne i pogrążone w chaosie,
w sprzyjających okolicznościach międzynarodowych
odrodziła się jako - taki -jedno z najnowocześniej-
szych państw w Europie, od pierwszych chwil istnienia
dające swym obywatelom prawa, jakie Zachód odkrył
dopiero pół wieku później. Państwo zarazem tak orga-
nizacyjnie sprawne, że ledwie odzyskawszy byt, mając
po straszliwych zniszczeniach toczonej na naszych zie-
miach wojny światowej tylko paręnaście miesięcy na
zorganizowanie administracji i siły zbrojnej - zatrzy-
mało pochód bolszewizmu na zachód kontynentu, po
raz kolejny ratując Europę, a przy okazji cały świat
przed podbojem przez najbardziej chyba zbrodniczą
i nieludzką ideologię w dziejach.
Potem, podbici przez zmowę dwóch sąsiednich,
bandyckich mocarstw, z cynicznym przyzwoleniem
zdradzieckich aliantów z Zachodu, poddani przez
dwie okupacje bezprzykładnej eksterminacji, heka-
tombie, jakiej nie doznał chyba żaden kraj od czasów
zniszczenia przez Rzymian Kartaginy, zdołaliśmy nie
tylko przetrwać i się odbudować, ale jeszcze po zale-
dwie półwieczu stanęliśmy kością w gardle sowieckie-
mu okupantowi, tak że zadławił się nami i naszą Soli-
darnością jak Smok Wawelski nasiarkowaną owieczką
i zdechł w męczarniach.
A teraz byle łajza z Holandii czy Luksemburga po-
zwala sobie traktować nas jak małpy, które ledwo co
zlazły z drzewa?! Stawiać nas do pionu, pouczać, wy-
chowywać obietnicami szklanych paciorków i strasze-
Rafał A Ziemkiewicz
niem „sankcjami"? Byle pętak z krajów, których oku-
pacyjne rządy na wyprzódki kolaborowały z Hitlerem,
wyłapując swoich żydowskich obywateli i dostarczając
ich Niemcom własnym transportem wprost do pieca,
mądrzy się, że Polacy „mogli zrobić więcej dla ratowa-
nia żydowskich współbraci"?!
I nasze tak zwane elity płaszczą się przed każdą
taką łajzą z obrzydliwym służalstwem, prosząc, żeby
Europa zechciała łaskawie jakoś przywołać do porząd-
ku tę polską hołotę, bo im się ona wyrwała spod kon-
troli i nie chce słuchać?
Jak to jest w ogóle, do kurwy nędzy, możliwe?!
Pytanie retoryczne. Znam, oczywiście, odpowiedź.
Jesteśmy dziś - a w każdym razie byliśmy przez ostat-
nie trzydzieści lat - jak rozbitek, czy może lepiej rzec:
jak zawodnik pływackiego maratonu, który wydostał
się na brzeg ostatkiem sił, padł na piach i nie w głowie
mu już nic innego, niż wreszcie odpocząć, posilić się,
obkupić w supermarketach i jak inni poużywać wresz-
cie wytęsknionego dobrobytu. Bez oglądania się na
cenę i odsetki kredytów, które przyjdzie kiedyś spłacać.
To zrozumiałe i trudno mieć pretensję, żeśmy tak
spuścili z tonu, tak spokornieli, pozwolili sobie z Pola-
ków zamienić się w bierne i uległe polactwo.
Ale ten stan trwa już za długo. Czas, kiedy mog-
liśmy sobie pozwolić na leżenie i rekonwalescencję,
mija, kończą się światowe koniunktury, zaczynają
prawdziwe schody, coraz bardziej strome. Trzeba ru-
szyć tyłek, przypomnieć sobie, „czym tobie być, o czym
tobie marzyć, śnić".
O
tym jest ta książka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin