O medalu św Benedykta.pdf

(2372 KB) Pobierz
1
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
opracował Paweł Sczaniecki OSB
Krzyż Chrystusowy i jego czciciel, Święty Benedykt
Objaśniając medal Świętego Benedykta zwracamy się do Czytelników
ożywionych już czcią Krzyża Chrystusowego, pragnących uczyć się od
świętych o bogactwach, które tamci potrafili odkryć i pozyskać na drodze
modlitwy, czytań i doświadczeń.
Jeden jest Krzyż Chrystusowy: Z upływem wieków pogłębiało się jego
poznanie. Jeśli zwracamy się ku przeszłości, to dlatego, że nie chcemy nic
utracić z dorobku świętych. Uczy historia, że zmieniały się przejawy
zewnętrzne. Dzisiaj artyści przedstawiają Postać Ukrzyżowanego tak
wyraziście, że można wręcz odczytać opis ewangeliczny z Oblicza, z przebitego
Boku, Rąk albo Nóg Chrystusa. Wyrazistość tę przypisujemy wpływom
pobożności franciszkańskiej, jeszcze w głębi średniowiecza.
Jak było przedtem? Opowiadają nam o tym dzieła sztuki: Chrystus Pan bywał
przybrany w szkarłatne szaty, z koroną na głowie – Krzyż przedstawia się jako
tron królewsko-kapłański.
Źródła czci dla Chrystusa-Króla wypływają z Ewangelii: Jego Królestwu nie
będzie końca! – te słowa z pierwszej tajemnicy radosnej przejął Kościół do
swego wyznania wiary. Prawdziwym obchodem Chrystusa Króla był wyjazd
do Jerozolimy:
Powiedzcie Córze Syjońskiej; Oto Król twój przychodzi do ciebie
łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy!
(Mt 21, 5).
2
Królestwo Chrystusa głosi liturgia, manifestuje się to w rozmaity sposób.
Ewangelia jednak uświadamia, że to Królestwo jest w nas, a więc wnika w
głębię i tam święci triumfy. Rozumiała to Najświętsza Panienka, szukając
odpowiedzi na Królestwo bez granic:
Oto ja służebnica Pańska
(Łk 1, 38).
Chrystus Król – Ona, cała Jego własnością.
Z upływem stuleci cześć dla Chrystusa-Króla wzrastała, przejawiając się
rozmaicie. Jej kapitalnym świadkiem był przed półtora tysiącem lat św.
Benedykt. On ani ludzie jemu współcześni nie dziwili się przybieraniu
Chrystusa Pana – właśnie na Krzyżu – w szaty królewskie czy kapłańskie.
Śmierć Ukrzyżowanego była zarazem królewska i kapłańska.
Królewski blask pada na Krzyż, inaczej nie potrafimy wytłumaczyć owej
potęgi, która zaznaczała się wielorako. Święty Benedykt odkrył ją na drodze
kontemplacji, za łaską Bożą. Jeśli przez jego pośrednictwo działy się cuda,
wynikało to ze zjednoczenia z Ukrzyżowanym.
Święty Benedykt urodził się półtora tysiąca lat temu, należy więc do
wcześniejszego jeszcze okresu. Domyślamy się, że Krzyż, który Święty
Benedykt otaczał czcią, nie miał wcale wyobrażenia Pana Jezusa. Żadna sztuka
nie potrafi wypowiedzieć Jego cierpień, ani Jego godności. Krzyż pojawia się
jako znak chwały i zwycięstwa.
Św. Benedykt zaczynał swe religijne życie jako pustelnik i nie dziwimy się, że
wiele wydarzeń osnuła legenda. Czytamy ją z ostrożnością, jednak ufamy, że
zachowała ziarna prawdy. Na pustelni brakowało wszystkiego, był jednak
Krzyż: dwa drewka związane łykiem wystarczyły do kontemplacji. W Subiaco
rzeźba przedstawia św. Benedykta w zachwyceniu przed Krzyżem.
Była to zwyczajna, bardzo przez świętych uczęszczana szkoła, w której uczyli
się modlitwy. W odniesieniu do św. Benedykta, jeśli jego późniejsza nauka
3
płynęła z kontemplacji Krzyża, rozumiemy to doskonale. O jego cudach
słyszymy, że nie dokonywał ich swoją własną mocąTylko Bóg czyni cuda, które
wyjaśniają tajemnicę Jego Serca. Widzimy świętych obok stojących, ich udział
także wprowadza w tajemnicę ich serca. Nie darmo św. Benedykta zwano
„Ojcem", objawiało się Jego ojcowskie serce w trosce, którą otaczał życie, z
którą dbał o jego rozwój – myślimy tu o życiu wewnętrznym człowieka – z
usposobienia wobec śmierci. Ktoś przyniósł do klasztoru zwłoki zmarłego
synka.Gdy
mąż Boży przyszedł tam razem z braćmi, ukląkł i pochylił się nad
drobnym ciałem dziecka, po czym podnosząc się wyciągnął dłonie do nieba
mówiąc: „Panie, nie patrz na grzechy moje, lecz na wiarę tego człowieka, który
prosi o wskrzeszenie syna swego. Ty zabrałeś duszę tego dziecka, spraw więc,
aby powróciła".
Jeśli cuda te dokonywały się Mocą Bożą, któż im zaprzeczy?
Pierwszy z opisanych cudów odnosi się do płaczącej kobiety, która stłukła
pożyczone naczynie. Kto by przejmował się strapieniem służącej? – ale
Benedykt okazał jej ludzkość. Zabrał ze sobą rozbite naczynie i po żarliwej
modlitwie na samotności oddał całe ku wielkiej radości kobiety a zadziwieniu
sąsiadów. W dalszym ciągu żywotu św. Benedykta – jak w Ewangelii – czytamy
też o szatanie. Pustelnicy rozumieli, że życie człowieka – chrześcijanina – jest
nieustannym bojowaniem i wiedzieli, z kim wojują.
Mimochodem obserwujemy, że św. Benedykt w modlitwie posługiwał się
gestem: unosił ręce ku niebu, klękał – ulubio-nym jego gestem było żegnanie.
Sztuka przedstawia go z ręką podniesioną do błogosławieństwa, czyli
kreślącego znak krzyża, jego moc znał doskonale. Żegnał się przed i po
jedzeniu. Raz uczynił znak krzyża nad zatrutym winem
a czara choć
znajdowała się dość daleko, rozprysła się od tego znaku zupełnie tak, jakby nie
krzyż, ale kamień spadł na to naczynie śmierci.
Niemniej wymowne było
żegnanie kamienia w dalszym opisie. Zamiast odrzucać i lekceważyć to
postępowanie,
wspominamy
rytuał
Kościoła
rzymsko-katolickiego,
4
zawierający cały szereg błogosławieństw dla różnych osób i przedmiotów a
więc
na różne potrzeby.
Rozmaitość ogromną sprowadzamy do wspólnego
mianownika: błogosławieństwa dokonuje się znakiem Krzyża. Kościół
przeznacza m.in. specjalne błogosławieństwo dla naszego medalu. W ciągu
stuleci teksty tego błogosławieństwa się zmieniły, jednak istotnym elementem
pozostaje znak Krzyża.
Święty miał dar odgadywania cudzych myśli, jakby je czytał albo słyszał.
Opowiadano, że kogoś zgromił surowo, mówiąc:
Przeżegnaj swoje serce bracie.
Co ty wygadujesz? Przeżegnaj twoje serce!: Krzyż ma moc zwycięską w obliczu
pokusy. Liturgia każe kreślić znak Krzyża na czole, na ustach, na sercu…
Wymownym dowodem kultu, który ożywiał św. Benedykta względem
Ukrzyżowanego był moment śmierci świętego, lecz o tym opowiemy w
osobnym rozdziale. Wspomnijmy teraz o duchowych spadkobiercach owego
nabożeństwa. Benedyktyni je wyrażali w rozmaity sposób. Upamiętnia to
wezwanie – tytuł opracowania świętokrzyskiego z kultem odwiecznym i wciąż
żywym!
Autentycznym przejawem czci pobożnej odnośnie Krzyża jest tzw.
medal św.
Benedykta.
Zacznijmy teraz od obejrzenia tego medalu z uwagą, ze
zrozumieniem. Od oglądania go zaczynamy, do oglądania będziemy wracać.
Wskażemy na przykład niezwykły. Jednym z najpiękniejszych w naszym kraju
jest kościół na Legnickim Polu, koło Legnicy. Medal św. Benedykta, wielkich
rozmiarów, umieszczono tam wysoko pomiędzy wieżami. Było to zgodne z
duchem epoki, kiedy budowano tamten kościół. Umyślnie pokazywano to, co z
pożytkiem wielkim oglądamy: Krzyż, ozdobiony literami, zaciekawiający,
przynaglający do modlitwy, zwycięski. Trzeba też i nasz medalik oglądać,
odczytać i zrozumieć, aby pokochać i wykorzystać do modlitwy.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin