Begley Jamie - Predators MC 2 - Stand Off.pdf

(1077 KB) Pobierz
Jamie Begley
Stand Off (Predators MC #2)
tłum. nieof. agawa55
agawa55
OPIS
Jeden błąd może zmienić twoje życie na zawsze.
Casey przeżyła większość swojego życia obserwując Predators kontrolujących Queen City,
nie wierząc, że kiedykolwiek zostaną postawieni przed sądem.
Była osobą, której nigdy nie zauważano i siostrą przyrodnią Maksa. Nie doceniali tego, do
czego była zdolna, dopóki nie było już prawie za późno. Gdy Predators odkryli, że stali się jej
ofiarą, rozpętało się piekło i Casey będzie musiała zapłacić za to swoją duszą.
Jeden błąd może spieprzyć twoje życie na zawsze.
Max ufał swojej przyrodniej siostrze, nie wierząc nawet przez chwilę, że mogłaby zdradzić
Predators. Użyła swojego ciała, żeby dostać to, czego chciała i teraz Max zamierzał użyć takiego
samego podstępu na nią, żeby złapać ją w jej sieć oszustw. Predators domagali się zemsty i Max
zamierzał dopilnować, żeby dostali to, czego chcieli, nawet za cenę swojej duszy.
To była patowa sytuacja, gdzie żadne z nich nie mogło wygrać.
2
agawa55
Prolog
Casey wpatrywała się w list, który trzymała w ręce, z trudem przełykając ślinę. Poskładała
ostrożnie dokument, włożyła go z powrotem do koperty, położyła na kuchennym stole i patrząc
na niego w milczeniu rozważała, jak poradzić sobie z dylematem.
Osoba odpowiedzialna za wywrócenie jej świata do góry nogami uważała, że ona nie ma już
żadnych możliwości. Mylił się. Miała sposób, żeby poradzić sobie z nim, żeby już nigdy więcej
nie musiała się go bać.
Gdyby jednak zrealizowała swój plan, to mogła narazić swoje życie na niebezpieczeństwo.
Mogłaby też stracić tych, którzy są jej najbliżsi. Casey przygryzła wargę. Czy jest wystarczająco
silna, żeby stawić czoła strachowi, którego unikała przez lata?
Przeszukała portmonetkę i wyjęła wizytówkę, którą kilka miesięcy wcześniej tam wsunęła.
Głęboko odetchnęła i wybrała numer, pod którym odpowiedział jej męski głos.
- Mówi Casey Harris, pamiętasz mnie?
- Cześć, Casey, oczywiście, że cię pamiętam. Co mogę dla ciebie zrobić?
- Czy twoja oferta jest nadal aktualna?
- Tak, zastanowiłaś się ponownie?
Casey wstrzymała się. Potem, zanim zdążyła zmienić zdanie, szybko powiedziała:
- Jeśli ci pomogę, to będę potrzebować czegoś w zamian.
- Nie płacimy informatorom - jego przyjazny głos stał się zimny.
- Nie chcę pieniędzy - zaprzeczyła pospiesznie Casey.
- Czego więc chcesz?
- Powiem ci, kiedy się spotkamy.
- A co, jeśli nie będę mógł tego zrobić?
- Wtedy żadne z nas nie dostanie tego, czego chce - odpowiedziała zdecydowanym głosem.
- Spotkajmy się za godzinę w kawiarni na Elk Street.
- Przyjdę tam.
Casey rozłączyła się i drżącą ręką położyła telefon komórkowy na stole.
Naprawdę to zrobiła. Mimo że nie miała wyboru, wciąż ją martwiło, że zdradzi tych, którzy
jej ufają.
Casey wpatrywała się w zdjęcie na ścianie, rozwiewając swoje wątpliwości. Wybór został
już dokonany.
Wstała, biorąc torebkę i list. Żeby uzyskać pomoc, której desperacko potrzebowała, musiała
zrobić coś, co przez lata kilka organów ścigania, rywalizujących klubów i ofiar próbowało zrobić
bez powodzenia. Predators
(Drapieżniki)
miały wreszcie stanąć przed sądem.
Znowu skierowała wzrok na zdjęcie. Gdyby jej się nie udało, nie byłaby jedyną osobą, która
zapłaciłaby za to swoim życiem.
Rozdział 1
Casey podniosła wzrok znad lady, którą prostowała, kiedy drzwi się otworzyły. Duża grupa
mężczyzn w skórzanych kurtkach z kobietami weszła do sklepu, w którym pracowała na nocnej
zmianie. Dwaj mężczyźni spojrzeli na nią, kiedy rozchodzili się po sklepie.
Cadey otarła spocone nagle dłonie o swoje dżinsy, automatycznie przesuwając się za kasę,
żeby zsumować należność za artykuły, które chcieli kupić. Kilku mężczyzn poszło do hot-dogów
obracających się na karuzeli, podczas gdy inni zabierali kawałki pizzy z obrotowego stojaka.
3
agawa55
Ukrywając zdenerwowanie, skasowała należność od pierwszych dwóch klientów stojących
przy kasie, nie patrząc na mężczyznę, który stanął na końcu kolejki. Kiedy zbliżył się do kasy
skasowała należność za dużą ilość wybranych przez niego produktów wraz z butelką piwa.
- Kiedy zaczęłaś tu pracować? - zapytał ostro.
- Czternaście dolarów i sześćdziesiąt pięć centów - Casey podała mu całą sumę do zapłaty,
zanim odpowiedziała na jego pytanie - w zeszłym tygodniu.
Pytanie jej przyrodniego brata, Maxa, postawiło włoski na jej ramionach. Po jego zaciśniętej
szczęce poznała, że ten zazwyczaj wyluzowany motocyklista, okazywał niezadowolenie.
- Ojciec o tym wie?
Pytania Maxa zaczynały ją denerwować, podobnie jak fakt, że nie próbował płacić.
- Nie, jeszcze nie powiedziałam ani jemu, ani Renee.
Casey zwracała się do swojej matki po imieniu, odkąd sięgała pamięcią. Wyciągnęła rękę,
dłonią w górę. Max spojrzał na jej rękę ze zmarszczonym czołem, po czym sięgnął do kieszeni i
wyjął portfel, który był połączony z metalowym łańcuszkiem, zwisającym mu z boku dżinsów.
Wyjął dwudziestkę i położył ją na jej dłoni.
Ukryła dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, gdy poczuła dotyk jego palców. Pośpiesznie
włożyła pieniądze do kasy i oddała mu resztę.
- Masz już pełnoetatową pracę w banku, więc dlaczego potrzebujesz dodatkowej?
Casey wiedziała, że Max nie odejdzie od kasy, dopóki nie otrzyma odpowiedzi. Potrafił być
wyrozumiały, ale mógł także być uparty, kiedy czegoś chciał.
- Chciałam zapłacić kilka rachunków i zaoszczędzić na coś, z czym mogłabym zaszaleć.
Pokazała mężczyźnie, który stał za Maxem, żeby przeszedł do przodu, żeby mogła skasować
jego należność, ale tylko uniósł brew, stojąc w bezruchu. Casey chciała naskoczyć na niego, ale
mężczyzna, który na nią patrzył, był zbyt przerażający. Jackal dał jej do zrozumienia, że dopóki
Max z nią nie skończy, to nikt z nich również nie podejdzie.
Casey popatrzyła z frustracją na swojego przyrodniego brata.
- Zatrzymujesz kolejkę.
Usta Maxa drgnęły.
- Nie spieszy się nam, jeśli potrzebujesz trochę pieniędzy, to mogę ci je dać.
- Nie, dziękuję.
Casey gwałtownie pokręciła głową. Wiedziała dokładnie, gdzie Max i pozostali motocykliści
zarabiali swoje pieniądze. Wszyscy w Queen City, w tym i policja, znali nielegalne działania, za
które odpowiedzialni byli Predators.
Uparcie wpatrywała się w swojego przyrodniego brata. Jego duże ciało zostało stworzone do
zastraszania, a z plotek, które słyszała o nim, kiedy jej matka poślubiła jego ojca trzy lata temu,
to zastraszanie było najmniejszym z przestępstw, za które był odpowiedzialny.
- Wolisz zaryzykować w tym sklepie, który może zostać obrabowany, niż wziąć ode mnie
pieniądze? - spytał ponuro.
- Tak - Casey odpowiedziała zgodnie z prawdą - będę tu pracowała kilka tygodni, a potem
odejdę.
- Nie bez powodu ta nocna zmiana nazywana jest cmentarną - zauważył kwaśno.
- Nic mi nie będzie, wiem, jak o siebie zadbać - powiedziała uroczyście.
Max wziął swoje jedzenie, zanim odszedł na bok, pozwalając, żeby skasowała należność od
do reszty jego przyjaciół.
Kobiety w grupie położyły na ladzie różne przedmioty. Odwróciła wzrok od rozbawionych
oczu Jackala, kiedy płacił za rzeczy swoje i kobiet.
Casey nie patrzyła na Maxa, kiedy stał obok lady, jedząc swojego hot doga i obserwując ją,
gdy podliczała jego przyjaciela.
Ice, prezydent Predators, podszedł za Jackalem. Na szczęście, spotkała go tylko kilka razy,
odkąd jej matka poślubiła Mugga, który był starszym członkiem Predators. Matka przysięgała,
że nie będzie już jeździł z klubem, ponieważ fizycznie nie był w stanie nadążyć za młodszymi
członkami. Mugg mógł mieć około sześćdziesiąt lat, ale wyglądał znacznie młodziej. Był tylko
4
agawa55
nieznacznie mniejszy od Maxa. Obaj wyglądali na wyluzowanych, ale Casey doszła do wniosku,
że była to przykrywka dla zdolności do przemocy, którą każdy z nich był w stanie popełnić.
Ice odwrócił się, dając znak kobiecie, żeby do niego podeszła. Grace, jego żona, podeszła do
lady z napojem gazowanym i hot-dogiem. W przeciwieństwie do innych kobiet nie była ubrana
sugestywnie, miała na sobie dżinsy, bluzkę i dżinsową kurtkę. Wszyscy w mieście wiedzieli kim
ona jest. To było nie tak dawno temu, jak jej zdjęcie było publikowane w wiadomościach, kiedy
była przetrzymywana jako zakładniczka podczas zamieszek w więzieniu. W nagłówkach pisano
o tym na pierwszych stronach gazet, kiedy wyszła za mąż za jednego z mężczyzn, którzy w tym
czasie byli przetrzymywani w więzieniu.
- Max daje ci się we znaki?
Zmarszczyła brwi na Maksa, który tylko uniósł brew na jej pytanie.
- Próbuje, ale ja go ignoruję - stwierdziła Casey to, co było oczywiste.
- To musi być dla ciebie coś nowego, Max - zakpiła z niego Grace.
- Niezupełnie. Robi to, odkąd jej mama poślubiła mojego tatę.
Grace zaśmiała się z Maxa, wyciągając rękę nad ladą.
- Jestem Grace, żona Ice.
- Miło cię poznać, jestem Casey.
Piękna blondynka uśmiechnęła się do niej, po czym odsunęła się, żeby Casey mogła nadal
sumować należność klientom. Stopniowo sklep opróżniał się za wyjątkiem Maxa, który rozerwał
opakowanie Twinkie i włożył je sobie do ust.
Kiedy dzwonek nad drzwiami zadzwonił za ostatnim klientem Casey nie mogła już odkładać
tego dłużej. Popatrzyła na Maxa z frustracją.
- Twoi znajomi czekają na ciebie.
Max wzruszył ramionami, wkładając drugą połowę Twinkie do ust. Casey chciała zgrzytać
zębami, zamiast tego odeszła od lady, żeby pójść po pudełko z hot-dogami. Wyciągnęła je i
zaczęła uzupełniać pustą karuzelę.
Kiedy odwróciła się, żeby wyrzucić pudełko, wpadła na Maxa. Szybko zrobiła krok do tyłu,
a potem przesunęła się w bok. Ale Max wyciągnął rękę, żeby złapać ją za rękę, uniemożliwiając
jej powrót za ladę.
- Myślisz, że jestem wrzodem na tyłku? Co zrobisz, kiedy ktoś, kto tutaj wejdzie, naprawdę
da ci w kość?
Nad jej ramieniem popatrzył na pokój na zapleczu.
- Wezwę policję! - Casey warknęła, zabierając rękę - nie twoja sprawa co robię, nie wsadzam
nosa w to, co ty robisz, więc oczekuję tego samego w zamian.
- Kiedy tylko zechcesz przyjść do klubu, jesteś bardziej niż mile widziana.
Max uśmiechnął się szeroko, wpatrując się w jej piersi, po czym przesunął wzrok w dół po
całej długości jej ciała, a potem wrócił wzrokiem, żeby spojrzeć w jej oczy.
Casey zesztywniała, jej zielone oczy patrzyły gniewnie na niego.
- Nie, dziękuję. Spasuję.
Wróciła za ladę, rzucając puste pudełko obok kosza na śmieci. Wychodząc wyrzuci je do
pojemnika na śmieci.
- Dlaczego? Twoja mama lubi przychodzić.
Casey zesztywniała, przyglądając się jego twarzy, żeby sprawdzić, czy nie stara się kpić z
zachowania jej matki. Kiedy nie zobaczyła żadnego wyśmiewania się w wyrazie jego twarzy,
odprężyła się. Była przyzwyczajona do tego, że zachowanie jej matki było rzucane jej w twarz,
od kiedy była dzieckiem.
- Moja matka i ja w niczym nie jesteśmy do siebie podobne.
- Tego jestem cholernie pewien - prychnął Max.
Casey zaczęła pakować papierosy.
- Nic mi nie jest, Max. Ten sklep jest oddalony o pół przecznicy od komisariatu policji. Nigdy
go nie okradziono. Sprawdziłam to przed złożeniem podania o pracę. Właściciel szuka kogoś kto
przyjmie tę pracę. Jak tylko kogoś zatrudni, odejdę.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin