Obfite piersi pełne biodra A5.pdf
(
4778 KB
)
Pobierz
Mo Yan
[właśc. Guan Moye (管谟业)]
Obfite piersi, pełne biodra
Przełożyła Katarzyna Kulpa
English-language translation 2004 by Howard Goldblatt.
Tytuł oryginalny:
丰乳肥臀
(Feng ru fei tun)
Rok pierwszego wydania: 1996
Rok pierwszego wydania polskiego: 2007
Obfitymi piersiami i pełnymi biodrami natura obdarza kobiety z rodziny
Shangguan, mieszkającej w małej chińskiej wiosce, w prowincji Shandong.
Od obfitych piersi i matczynego mleka uzależniony jest narrator powieści,
długo wyczekiwany syn, brat ośmiu starszych sióstr. Losy rodziny ukazane
są na tle wydarzeń historycznych, począwszy od Powstania Bokserów w
1900 roku, poprzez upadek dynastii Qing, inwazję japońską, walki
Kuomintangu z komunistami, „rewolucję kulturalną”, aż do reform
gospodarczych. Na prowincji życie toczy się jednak obok wielkich przemian,
rządzą tam najprostsze instynkty, a podstawową wartością jest przetrwanie.
W powieści „Obfite piersi, pełne biodra” wszystko jest trochę oderwane od
rzeczywistości, pełne makabrycznych zdarzeń i wynaturzonych postaci,
ocierające się o magię - a jednocześnie opisane prostym, niezwykle
obrazowym językiem, przesycone ironią i czarnym humorem. Zręczność
stylistyczna i wybujała fantazja Mo Yana powodują, że lektura wciąga na
długo - jest to jedna z tych książek, które czyta się zachłannie, mimo że
ogłuszają, wyprowadzają z równowagi.
-2-
Spis treści.
Część pierwsza................................................................................................................................................................4
Część druga...................................................................................................................................................................71
Część trzecia...............................................................................................................................................................280
Część czwarta..............................................................................................................................................................448
Część piąta..................................................................................................................................................................549
Część szósta................................................................................................................................................................655
Część siódma..............................................................................................................................................................776
Spis najważniejszych postaci......................................................................................................................................817
Duchowi mojej matki poświęcam
-3-
Część pierwsza.
1.
Pastor Malloy leżał spokojnie na kangu
1
. Patrzył na piersi Maryi
i pulchną twarzyczkę Dzieciątka, różowiejące w promieniach
wschodzącego słońca. Zeszłej wiosny krople deszczu z
przeciekającego dachu pozostawiły na olejnym obrazie żółtawe
zacieki, nadając twarzom obojga obojętny wyraz. Na jasnym tle
okna pająk snuł srebrną nić, kołysząc się w słabych podmuchach
wiatru. Rankiem przynoszą szczęście, wieczorem fortunę,
powiedziała kiedyś ta piękna kobieta o bladej twarzy na widok
pająka. Ciekawe, cóż to za szczęście jest mi dziś przeznaczone? -
zapytał w myślach pastor. Przez głowę przemknęły mu jakieś
groteskowe wizje, których doświadczył wcześniej we śnie.
Usłyszał stukot wozów, krzyk żurawi z dalekich mokradeł,
niecierpliwe meczenie kozy. Wróble hałaśliwie obijały się o
papierowe pokrycie okna, skrzeczały sroki na białych topolach
wokół podwórza. Zapowiadał się całkiem szczęśliwy dzień
2
.
Nagle jego umysł wypełniła jasność: ujrzał piękną kobietę w
otoczeniu słonecznego blasku, dźwigającą ogromny brzuch... Jej
wargi drżały nerwowo, jakby chciała coś powiedzieć. Była już w
jedenastym miesiącu - lada moment nastąpi rozwiązanie. Pastor
Malloy w mgnieniu oka pojął, co oznaczał ten pająk i skrzeczenie
srok. Podniósł się żwawo i wstał z łóżka.
Z czarnym glinianym dzbanem w dłoni wyszedł na ulicę za
kościołem i zobaczył ją, Shangguan Lü, żonę kowala Shangguana
Fulu - nisko pochylona, z miotełką w ręku, zamiatała drogę. Serce
podskoczyło mu z emocji, wargi zadrżały. O Boże, Boże
1
2
Kang - tradycyjne chińskie łóżko-prycza, zbudowane z cegieł, ogrzewane od spodu.
W Chinach sroki przynoszą szczęście.
-4-
wszechmogący... - wymamrotał. Zesztywniałym palcem uczynił
znak krzyża na piersi i powoli cofnął się za róg, skąd w milczeniu
obserwował wysoką, pulchną kobietę. W ciszy i skupieniu
zmiatała wilgotny od porannej rosy pył, uważnie wybierając
śmieci i odrzucając je na bok. Korpulentna kobieta poruszała się
niezdarnie, lecz z wielkim wigorem; upleciona ze źdźbeł prosa
miotełka w jej ręku wydawała się dziecinną zabawką. Wmiótłszy
cały kurz na szufelkę, uklepała jej zawartość dużą dłonią i
wyprostowała się.
Gdy weszła w zaułek prowadzący do jej domu, dobiegły ją
jakieś hałasy. Odwróciła się i zobaczyła tłum kobiet
wybiegających przez otwartą czarną bramę Szczęśliwej
Rezydencji, siedziby najznaczniejszej szlacheckiej rodziny w
okolicy. Kobiety były w łachmanach, ich twarze pokrywała sadza.
Co się stało, że te damy o uróżowanych policzkach, na co dzień
całe w jedwabiach, dziś przedstawiały tak nędzny widok? Z
naprzeciwka nadjechał swoim nowiutkim pojazdem stary
woźnica, zwany Sikorą. Kobiety pośpiesznie wtłoczyły się na
powóz z ciemno-szmaragdowym baldachimem i gumowymi
oponami, nie czekając, aż całkiem znieruchomieje. Woźnica
przykucnął obok mokrego od rosy kamiennego lwa i zapalił w
milczeniu fajkę. Nagle Sima Ting, starosta Szczęśliwej
Rezydencji, wypadł przed bramę ze strzelbą - poruszał się zwinnie
i szybko jak młodzieniec. Woźnica poderwał się i odwrócił w jego
stronę. Sima Ting zabrał mu fajkę, pyknął głośno parę razy, po
czym wzniósł oczy ku porannemu niebu o różanej barwie.
Ziewnął szeroko.
- Jedź - rzucił. - Stań przy moście na Rzece Czarnej Wody i
czekaj na mnie, niedługo się tam zjawię.
Woźnica chwycił lejce w jedną dłoń, drugą ujął bat i zawrócił
wóz. Stłoczone w środku kobiety zatrajkotały nerwowo. Sikora
strzelił z bata, konie ruszyły kłusem. Ostro zadźwięczały dzwonki
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Kw A5.7z
(5262 KB)
Kraina C2H5OH A5.pdf
(2974 KB)
Kraina C2H5OH A5.doc
(2287 KB)
Oppb A5.7z
(3704 KB)
Obfite piersi pełne biodra A5.pdf
(4778 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin