Mendez Antonio Operacja Argo A5.pdf

(2147 KB) Pobierz
Antonio Mendez & Matt Baglio
Operacja Argo
Jedna z najbardziej brawurowych akcji ratunkowych w historii
CIA i Hollywood
Przełożyła: Julia Szajkowska
Tytuł oryginalny: Argo: How the CIA and Hollywood Pulled off
the Most Audacious Rescue in History
Rok pierwszego wydania: 2012
Rok pierwszego wydania polskiego: 2012
Czwartego listopada 1979 roku tłum irańskich studentów wdarł
się na teren amerykańskiej ambasady w Teheranie.
Kilkudziesięciu pracowników placówki zostało zatrzymanych w
charakterze zakładników. Trwający 444 dni kryzys wywołał
prawdziwą burzę w świecie polityki, a jego skutki odczuwamy do
dziś. To powszechnie znane fakty, natomiast mało kto wie, że
równolegle do tamtych wydarzeń rozgrywał się dramat sześciorga
dyplomatów zbiegłych z ambasady. Jeden ze starszych oficerów
CIA, Antonio Mendez, opracował genialny, lecz szalenie
ryzykowny plan ratunkowy, mający pozwolić wywieźć
Amerykanów z Teheranu, nim Irańczycy odkryją ich obecność w
mieście.
Dzięki wsparciu zespołu biegłych fałszerzy, zaangażowaniu w
sprawę tajnych współpracowników CIA i czynnemu udziałowi w
intrydze fachowców z Hollywood, Mendez mógł podać się za
producenta nieistniejącej wytwórni filmowej i pod pretekstem
poszukiwania plenerów do kręcenia nowego filmu science fiction,
tytułowego „Argo”, poruszać się po stolicy Iranu bez większych
-2-
przeszkód. On i jego współpracownik zdołali nawiązać kontakt z
uciekinierami, po czym przewieźli ich przez granicę ogarniętego
chaosem rewolucji kraju.
Po przeszło trzydziestu latach od tamtych wydarzeń
wywiadowca uchyla rąbka tajemnicy i przedstawia szczegóły
niezwykle złożonej i niebezpiecznej operacji. „Operacja Argo”,
porywająca opowieść o fałszywych tożsamościach i
międzynarodowej intrydze, stanowi świadectwo niezwykłej
współpracy, jaka nawiązała się między Hollywood a jedną z
czołowych agencji wywiadowczych świata.
Spis rozdziałów:
Wstęp..............................................................................................................................................................................4
Czas rewolucji...............................................................................................................................................................10
Wszystkie elementy układanki.....................................................................................................................................33
Dyplomacja...................................................................................................................................................................52
Uciec, ale dokąd?..........................................................................................................................................................70
Kanada przybywa z odsieczą........................................................................................................................................97
Lekcja z przeszłości....................................................................................................................................................118
Budowanie zespołu.....................................................................................................................................................144
Legenda.......................................................................................................................................................................156
Hollywood...................................................................................................................................................................173
Studio Six....................................................................................................................................................................197
Kosmiczna zawierucha...............................................................................................................................................213
Chwile przed startem..................................................................................................................................................228
Irańskie plenery...........................................................................................................................................................246
Ostatnie przygotowania..............................................................................................................................................264
Ucieczka......................................................................................................................................................................280
Następstwa..................................................................................................................................................................294
Podziękowania............................................................................................................................................................317
Wykaz źródeł..............................................................................................................................................................320
-3-
Wstęp.
Tamto sobotnie popołudnie chciałem spędzić w studiu przy
sztalugach. Słońce chowało się powoli za wzgórzami, zaciągając
nad doliną zasłonę długich cieni. Półmrok panujący w
pomieszczeniu bardzo przypadł mi do gustu.
Z radia popłynęły spokojne nuty
Come Rain or Come Shine.
Podczas pracy często słuchałem muzyki; można nawet
powiedzieć, że była dla mnie równie ważna jak światło. W
pracowni stał doskonały sprzęt stereo, więc jeśli zasiedziałem się
nad płótnem odpowiednio długo, w sobotnie noce udawało mi się
czasem złapać nadawaną w NPR
1
Hot Jazz Saturday Night
Roba
Bambergera.
Malarstwo zajmowało mnie od wczesnego dzieciństwa. Nawet
w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym piątym, kiedy zostałem już
zwerbowany przez CIA, starałem się podchodzić do swojego
hobby profesjonalnie. Do dziś zresztą utrzymuję, że przede
wszystkim jestem malarzem, a szpiegiem niejako przy okazji.
Praca przy sztalugach zawsze stanowiła dla mnie wentyl
bezpieczeństwa, pomagała mi pozbyć się napięcia związanego z
robotą w agencji. O ile wymysły niektórych biurokratów
sprawiały, że najchętniej podusiłbym ich gołymi rękami, o tyle
wystarczyło, bym zaszył się na parę chwil w studiu z pędzlem w
dłoni, a tłumione mordercze instynkty mijały bez śladu.
Pracownię urządziłem nad garażem, u wylotu pnących się
stromo schodów. Okna przestronnego pomieszczenia wychodziły
na trzy strony świata. Podłogę z ułożonych ukośnie żółtych
sosnowych desek przykrywały rzucone tu i ówdzie wschodnie
dywany. Całości dopełniała ogromna biała kanapa i kilka
Publiczna sieć radiowa w USA, produkująca i dystrybuująca przede wszystkim
programy informacyjne i kulturalne (przyp. tłum.).
-4-
1
antyków, które Karen, moja żona, kupiła z myślą o prowadzonej
działalności dekoratorskiej. Lecz co najważniejsze - w wygodnym
atelier byłem naprawdę u siebie. Nikt nie wchodził tutaj bez
pozwolenia, a choć zazwyczaj nie wahałem się go udzielać, ani
rodzina, ani przyjaciele nie kwapili się zbytnio, by przerywać mi
pracę.
Studio powstało razem z domem. Gdy w tysiąc dziewięćset
siedemdziesiątym czwartym wróciłem z placówki zagranicznej,
postanowiliśmy z Karen, że lepiej wychować dzieci z dala od
zgiełku i niebezpieczeństw stolicy. Kupiliśmy szesnaście
hektarów ziemi u stóp Pasma Błękitnego Appalachów,
wykarczowałem las i trzy kolejne lata spędziłem, stawiając
właściwy dom. W tym czasie mieszkaliśmy w chacie z bali, którą
również zbudowałem własnoręcznie. Okolica miała bogatą i
ciekawą historię. Nie trzeba było daleko chodzić, by trafić na
pamiątki po stoczonej tu podczas wojny secesyjnej bitwie nad
Antietam Creek. Znaleziska w postaci starych guzików, kul czy
zagrzebanych w zwiędłych liściach napierśników zdarzały się na
terenie naszej posiadłości wcale często.
Pomysł na
Wilka w deszczu,
obraz, nad którym pracowałem
tamtego popołudnia, przyszedł mi do głowy w związku z moją
pracą w agencji. Przywoływał smutek posępnego, zimnego dnia,
wyzwalał tęsknotę za leśnym krajobrazem, rozciągającym się
zimą za oknami pracowni. Nie potrafiłem wskazać jego źródła, ale
wiedziałem, że potrafię oddać go barwami. Praca nad
Wilkiem
wprawiła mnie w stan, którego każdy artysta pragnie doświadczyć
chociaż raz w życiu. Obraz pojawił się na płótnie dosłownie
znikąd, był jak bohater powieści, który znienacka wysuwa się na
pierwszy plan i skupia na sobie uwagę czytelnika. O obecności
zwierzęcia świadczyły wyłącznie ślepia, błyszczące w mroku
zalanego deszczem lasu. Każdy, kto w nie spojrzał, musiał
natychmiast wyczuć czające się w nich cierpienie.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin