Meade Glenn Piaski Sahary A5.pdf

(4857 KB) Pobierz
Glenn Meade
Piaski Sahary
Z angielskiego przełożył Zbigniew A. Królicki
Tytuł oryginału: The Sands of Sakkara
Wydanie oryginalne 1998
Wydanie polskie 2000.
W listopadzie 1943 roku Hitler sankcjonuje jedną z najbardziej
śmiałych misji II wojny światowej - zamach na prezydenta USA
Roosevelta i premiera Wielkiej Brytanii Churchilla przez grupę
niemieckich komandosów podczas tajnej konferencji aliantów w
Kairze. Zamachowcom przewodzi major Johann Halder, agent
Abwehry, człowiek błyskotliwy i odważny. Towarzyszy mu
egiptolog Rachel Stern, piękna Żydówka, zmuszana przez gestapo
do współpracy z nazistami. Ich tropem podąża pułkownik Harry
Weaver z wywiadu amerykańskiego. Krótko przed wybuchem
wojny cała trójka uczestniczyła w ekspedycji archeologicznej
prowadzącej wykopaliska koło Sakkary. Harry i Johann,
zakochani w Rachel, zawarli wówczas swoisty pakt przyjaźni.
Czy przetrwa on dramatyczny wyścig do śmierci, którego stawką
są losy wojny?
-2-
Spis treści:
Obecnie...........................................................................................................................................................................4
Przed laty......................................................................................................................................................................25
Część 1. Wrzesień 1939................................................................................................................................................38
Listopad 1943................................................................................................................................................................55
Część 2. 16-20 listopada 1943....................................................................................................................................143
Część 3. 21-22 listopada 1943....................................................................................................................................277
Część 4. 22-23 listopada 1943....................................................................................................................................458
Od Autora....................................................................................................................................................................687
-3-
Obecnie.
Rozdział 1.
Kair.
Był kwiecień i wiał chamsin, porywisty pustynny wiatr, który
przetaczał po ulicach tumany wciskającego się wszędzie piasku.
Kiedy taksówka zatrzymała się przed kostnicą, wysiadłem, wciąż
zastanawiając się, co mi kazało przyjechać tu w taką paskudną
noc. Przecież jedynym śladem, jaki miałem, była wiadomość o
zwłokach starego człowieka, znalezionych na brzegu Nilu.
- Chcesz, żebym zaczekał, panie? - Taksówkarz był brodatym
młodzieńcem o kiepskim uzębieniu.
- Czemu nie?
Zdecydowanie nie była to dobra noc na szukanie innej taksówki.
Kostnica mieściła się w jednym z tych wielkich, starych
budynków z kamienia, jakie często widuje się w Egipcie. Jako
relikt kolonialnej przeszłości, teraz wyglądała smętnie i
odstręczająco ze swymi granitowymi ścianami poszarzałymi od
zanieczyszczonego powietrza i wieloletniego zaniedbania. Na
podjeździe wiatr podrywał z ziemi śmieci. W świetle latarki
ujrzałem pomalowane na niebiesko drzwi z zakratowanym
okienkiem pośrodku. Podszedłem do nich i nacisnąłem przycisk
dzwonka. Usłyszałem jego brzęk gdzieś w głębi budynku. Po
dłuższej chwili w okienku ukazała się zarośnięta twarz
mężczyzny.
- Ismail? - Kiwnął głową. - Przyszedłem zobaczyć ciało -
powiedziałem po arabsku. - To, które wyłowiono z Nilu. Kapitan
Halim z kairskiej policji skierował mnie do pana.
-4-
Trochę zdziwiony, że znam jego język, trzaskając zamkami,
otworzył drzwi i odsunął się na bok, przepuszczając mnie.
Wszedłem do środka, strzepnąłem piasek z płaszcza i ruszyłem
holem. Czułem ogarniające mnie dziwne podniecenie. Oto ja,
mężczyzna po pięćdziesiątce, zachowywałem się jak egzaltowany
nastolatek, mając nadzieję, że w końcu znajdę odpowiedź na
pytanie, które dręczyło mnie przez tyle lat.
Wewnątrz powitał mnie zadziwiający chłód i zapierający dech
w piersi smród. Zapach wonności zmieszany z odorem
rozkładających się ciał. Dostrzegłem przejście o drewnianym
sklepieniu prowadzące do kostnicy, słabo oświetlonej przez jedną
nagą żarówkę i parę kapiących aromatycznych świec. Pod
ścianami ustawiono kilka metalowych stołów, na których
spoczywały zwłoki, ponakrywane zgrzebnymi białymi całunami.
W granitowe ściany wbudowano co najmniej tuzin szaf z
nierdzewnej stali, podrapanych i poobijanych.
Ismail spojrzał na mnie z dobrze wypraktykowaną,
współczującą miną. Był niski, otyły i nosił wypłowiałą
bawełnianą galabiję.
- Jest pan krewnym zmarłego?
- Jestem dziennikarzem.
Smutek natychmiast znikł z jego twarzy.
- Nie rozumiem... - Zmarszczył brwi. - Czego pan tu szuka?
Wyjąłem portfel, odliczyłem hojny napiwek i wręczyłem mu go.
- Za fatygę.
- Słucham...?
- Za pański czas. I nie zajmę go panu wiele. Chcę tylko
zobaczyć ciało tego starca. Czy da się to zrobić? Może będę mógł
o tym napisać, rozumie pan?
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin